|

NIK zbada policyjne lotnictwo

Policyjny śmigłowiec Black Hawk S-70i
Policyjny śmigłowiec Black Hawk S-70i
Źródło: PAP/Darek Delmanowicz

Inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli weszli do Komendy Głównej Policji, by zbadać stan lotnictwa tej formacji - wynika z ustaleń tvn24.pl. O problemach policyjnego lotnictwa, które dziś ma więcej nowoczesnych maszyn niż pilotów, informowaliśmy wielokrotnie na łamach tvn24.pl i w TVN24.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Fakt, że inspektorzy rozpoczęli już swoją pracę, potwierdził nam rzecznik NIK Marcin Marjański.

- Z naszej strony gwarantujemy pełną współpracę z kontrolerami. Oczekujemy ich ustaleń, by usprawnić funkcjonowanie jednostki - mówi młodszy inspektor Katarzyna Nowak, rzeczniczka Komendanta Głównego Policji.

Co jest problemem w policyjnym lotnictwie?

50 procent

Policja może się pochwalić nowoczesnym parkiem maszyn. W dyspozycji Zarządu Lotnictwa Policji są dziś cztery śmigłowce Black Hawk S-70i, trzy Bell 407 GXi, dwa Bell 206B-III Jet Ranger oraz dwie nieco starsze maszyny PZL W3 Sokół.

Problemem za to jest brak pilotów dla tych maszyn.

Wnętrze policyjnego śmigłowca
Wnętrze policyjnego śmigłowca
Źródło: TVN24

- Nowoczesne maszyny stoją, bo nie ma obsad załóg, wakat w tej jednostce wynosi około 50 procent. Tego problemu nie da się szybko rozwiązać, gdyż solidne wytrenowanie pilota zajmuje czas - mówi tvn24.pl oficer Komendy Głównej Policji, zastrzegając swoją anonimowość.

Jedną z warstw problemu jest to, że policyjni piloci muszą być przygotowani do najróżniejszych zadań, często wykonywanych w ekstremalnych warunkach. Od współpracy z oddziałami antyterrorystycznymi, przez gaszenie pożarów, aż do licznych misji związanych z transportem ludzkich organów.

"Niebieskie ptaki" bez nadzoru

Jak ujawniliśmy w reportażu "Niebieskie ptaki", policyjne lotnictwo, choć zmodernizowane miliardowymi nakładami, od lat znajduje się w prawnej "szarej strefie".

Ta powstała w 2002 roku, gdy posłowie uchwalili nowe Prawo lotnicze. Ustawa nałożyła na ministrów spraw wewnętrznych oraz obrony narodowej obowiązek napisania rozporządzenia, które regulowałoby działania lotnictwa państwowego, w odróżnieniu od cywilnego.

Jak ujawniliśmy, takie rozporządzenie nigdy nie powstało, a posłowie zdjęli z ministrów wspomniany obowiązek, nowelizując ustawę w 2004 roku.

W efekcie od tamtego czasu policyjni piloci latają w oparciu o dwa zarządzenia Komendanta Głównego Policji. System jest skonstruowany w ten sposób, że to Komendant Główny Policji wydaje licencje pilotom, choć nie może wydać zwykłego prawa jazdy.

SETKA 4
"Komendant nie ma prawy wydać nawet prawa jazdy. A licencję pilota i owszem". Fragment reportażu "Niebieskie ptaki"
Źródło: TVN24

Podobnie jest ze wszystkimi aspektami bezpieczeństwa maszyn, pilotów oraz realizowanych przez nich misji, które nie podlegają Urzędowi Lotnictwa Cywilnego.

Śledztwo prokuratury

Lotnictwo policyjne przyciągnęło uwagę opinii publicznej, gdy śmigłowiec Black Hawk został użyty w kampanii wyborczej w 2023 roku. Mimo początkowego sprzeciwu Komendy Głównej Policji przyleciał na piknik pod Sarnową Górą, w okręgu wyborczym ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika. Odlatując z festynu, piloci zahaczyli o linię wysokiego napięcia.

Wbrew procedurom nie wylądowali na miejscu, by oszacować zniszczenia maszyny, ale błyskawicznie wrócili do Warszawy, na lotnisko w Starych Babicach. W tej sprawie wciąż trwa śledztwo, które prowadzi zespół prokuratorów z Płocka.

- To nie incydent, a konsekwencja wieloletnich zaniedbań polityków, komendantów, które doprowadziły do cichego sprywatyzowania policyjnego lotnictwa przez dwie osoby - komentowali wtedy dla tvn24.pl policyjni piloci, prosząc o zachowanie anonimowości.

2108N249XR F16 HELIKOPTER EFEKTOWO
Policyjny Black Hawk na pikniku pod Sarnową Górą. Moment przerwania linii energetycznej na nagraniu
Źródło: GORĄCA LINIA RMF24.PL

Za sterami maszyny w Sarnowej Górze siedział pilot Marcin Gwizdowski. W zarządzie lotnictwa pełnił także funkcję szefa wyszkolenia. Robił karierę w policyjnym lotnictwie, choć w przeszłości został skazany za śmierć 32-letniego porucznika Roberta Wagnera.

Sąd uznał go winnym błędów podczas lotu szkoleniowego i skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Po zatarciu się wyroku Gwizdowski wstąpił do policji i zaczął odgrywać kluczową rolę w zarządzie lotnictwa.

W jednostce szybko też doszło do licznych konfliktów, w efekcie których wkrótce ze służby odeszła połowa wyszkolonych w USA do pilotowania Black Hawków policjantów. Ten personalny paraliż jednostki trwa do dziś, choć Marcin Gwizdowski odszedł już na emeryturę.

- Liczymy, że kontrola NIK pomoże nam uzdrowić odziedziczoną po poprzednikach sytuację - mówi nam jeden z oficerów Komendy Głównej Policji.

Czytaj także: