Premium

"Trudno było uwierzyć, że nasza młoda monarchini pędzi z rozwianą chustą na głowie". Królowa w galopie i za kierownicą

Elżbieta II mogła rozmawiać o koniach godzinami, w nieskończoność. O motoryzacji też. Obu tych pasji Jej Wysokość nie porzuciła do samego końca, u schyłku długiego życia widywano ją i na kucyku, i za kierownicą samochodu.

Od wielkiego świata królowa uciekała, kiedy tylko mogła. Do świata swojego, małego.

Za młodu zadziwiała, a nawet szokowała, galopując z rozwianą chustką na głowie. Prywatnie zawsze jeździła w siodle nie tym dla dam, a wszechstronnym, męskim, siadając w nim w bryczesach - z przeproszeniem dla majestatu - okrakiem. To były chwile szczęścia największego, najczystszego. Wolności, szaleństwa, normalności. Tylko wtedy mogła się zachowywać jak zwykła dziewczyna.

Prezydentowi USA Ronaldowi Reaganowi zaproponowała konną przejażdżkę po ogrodach zamku Windsor, tak rozmawiało im się zdecydowanie lepiej niż na salonach. Menedżer królewskich stajni szczycił się tym, że mógł do Elżbiety II zadzwonić o każdej porze w dzień i w nocy.

Uwielbiała samochody z manualną skrzynią biegów, najlepiej z ośmiocylindrowym silnikiem, zapewniającym i dużą moc, i miłe dla ucha brzmienie. Władca Arabii Saudyjskiej krzyczał z przerażenia, kiedy królowa obwoziła go po majątku w Balmoral. Lewis Hamilton, mistrz świata Formuły 1, zaczął uroczysty obiad w Pałacu Buckingham od gafy, a po wyjściu był zachwycony wizytą, mówiąc, że "królowa jest bardzo fajna". Teraz żegna ją słowami o "kultowej przywódczyni".

Cześć oddają jej dziś Jaguar Land Rover, Bentley, Rolls-Royce....

Kucyk od dziadka, króla Jerzego V

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam