Premium

"Wzięłam 496 tysięcy złotych kredytu, a bank chce ode mnie jeszcze trzy miliony. To już chwilówki mają lepsze warunki". Składa pozew

Zdjęcie: Shutterstock

Justyna i Łukasz mieszkają kątem u rodziców, odłożyli decyzję o kolejnym dziecku. Małgorzata ma ich troje, ale nie ma już sił. Bierze leki. Agata i Marek wzięli sprawy w swoje ręce: gdy zabrakło na ratę, podzielili dom. Edyta ma "tylko" mieszkanie, ale wprost proporcjonalnie do stóp procentowych rośnie w niej wściekłość. Będzie pozywać swój bank. Bo ile można - jak Karol - "mierzyć kryzys kaloryferami"? 

POLSKI NIEZŁOTY. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA MAGAZYNU TVN24 >>>

Agata i Marek podzielili swój dom na pół. Pralnię przekształcili w aneks kuchenny. Pokoje na partnerze wynajęli obcym ludziom, a sami zajmują pierwsze piętro. Dzięki temu stać ich na spłatę rat kredytu, które w ostatnim czasie wzrosły z 1460 do 3345 złotych.

- Dopiero co spełniliśmy swoje marzenie. Marzenie, na które odkładaliśmy pieniądze przez ostatnie 15 lat. I teraz nagle mamy je stracić? Tak szybko? Nie. Powiedzieliśmy sobie: Nie poddajemy się, walczymy - zaznacza Agata.

Nie poddała się również Edyta, singielka mieszkająca w Warszawie. Kiedyś Edyta płaciła 2800 złotych raty kredytu miesięcznie. Dziś musi płacić już 7000. - To nie jest normalna sytuacja, to czyste złodziejstwo za przyzwoleniem rządu - mówi. Ale broni nie składa. Składa za to pozew sądowy i będzie procesować się z bankiem o WIBOR.

Ale są i tacy kredytobiorcy, którym zwyczajnie brakuje już sił. - Jestem przemęczona. Mam zdiagnozowane zaburzenia depresyjno-lękowe o charakterze adaptacyjnym, to znaczy związane z sytuacją, w której się znalazłam - opowiada Małgorzata, samotna mama trójki dzieci. - Biorę leki nasenne. Nie wiem, ile podwyżek jeszcze wytrzymam - dodaje.

Swoje życie inaczej wyobrażali sobie także Justyna i Łukasz, młode małżeństwo z Lubelszczyzny. - Mamy małe dziecko. Wszyscy we troje mieszkamy w pokoju u teściowej - zaczyna Justyna. Wymarzony dom co prawda już kupili, ale przez konflikt z wykonawcą wciąż nie odebrali budynku i na razie spłacają same odsetki, bez kapitału. A te urosły ostatnio z 500 złotych do 4000.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam