Jeśli jesteś głodny, szukasz chleba, nie obchodzi cię, z jakiego pieca pochodzi i kto go rozdaje - pisze autor "Gomorry" Roberto Saviano. A chleb, leki, brakujący pieniądz we Włoszech zdziesiątkowanych przez pandemię, darowuje mafia. Dziś mafiozi uchodzą za "hojnych nieznajomych", jutro wrócą po procent albo przysługę - ostrzegają organizacje antymafijne "Libera" i "Sos Impresa".
Italia już w marcu stała się epicentrum koronawirusa w Europie. Ponad 22 tysiące Włochów nie żyje, chorych na COVID-19 jest obecnie ponad 100 tysięcy osób. Wypełnione zwykle mieszkańcami i turystami ulice, place, kościoły, kawiarnie, sklepy są puste. Martwe. Walka o życie toczy się w szpitalach.
***
Ci, których choroba nie dotknęła, walczą o przetrwanie. Zwykli Włosi i przedsiębiorcy. Bo o ile zamrożenie kraju było dla rządu Giuseppe Contego jedynym słusznym wyjściem, o tyle na początku epidemii nikt nie myślał o nadchodzącym kryzysie ekonomicznym. Gigant świata mody, Armani, po raz pierwszy w historii szyje coś niemodnego: wszystkie włoskie fabryki produkują tylko i wyłącznie jednorazowe kombinezony dla medyków.
Od pierwszych dni kwietnia z włoskich szpitali zaczynają napływać krzepiące wiadomości: liczba nowych zakażeń spada. W żadnym stopniu nie goi to jednak ran, które wirus zdążył zadać krajowej gospodarce.
Włoskie stowarzyszenie "Svimez" (skrót od "Associazione per lo SVIluppo dell'industria nel MEZzogiorno"– "Stowarzyszenie na rzecz rozwoju przemysłu południa kraju") opublikowało pierwszy raport dotyczący ekonomicznych skutków kryzysu. Eksperci obliczyli, że miesiąc zamknięcia kraju kosztował kraj 47 miliardów euro. PKB, według organizacji, w tym roku spadnie o 8,4 procent.
Kto w obecnej sytuacji może wyciągnąć pomocną dłoń do fryzjerów, szewców, sklepikarzy, właścicieli kawiarni, restauracji i hoteli, którym grozi widmo zamknięcia biznesu, a zapomogi obiecanej przez rząd jakoś nie mogą się doczekać? Tylko ktoś, kto jest w stanie na zawołanie wyłożyć na stół górę pieniędzy. Włoska mafia.
"Głupie" 100 euro za przysługę
W historiach o członkach Camorry, Cosa Nostry i 'Ndranghety nigdy nie było mowy o wielkim sercu i bezinteresownej pomocy, więc nie ma co się ich doszukiwać również teraz. Nie, koronawirus nie sprawił, że mafiozi przyniosą sąsiadowi skrzynkę warzyw i nie będą chcieli nic w zamian.
- Członkowie mafii od zawsze starali się kreować wizerunek kogoś, kto jest w stanie rozwiązać każdy problem, pomoże w czasie kryzysu. Im więcej strachu i nerwów, tym bardziej będą chcieli udowodnić, że są dobroczyńcami - mówi w rozmowie z tvn24.pl Vincenza Rando z włoskiej organizacji walczącej z mafią "Libera", po polsku "Wolna".
Rando: - W ostatnich tygodniach dzwonią ludzie z całego kraju, bo zauważyli, że osoby już wcześniej podejrzewane o powiązania z przestępcami zaczęły aktywnie pomagać najbardziej potrzebującym – przynoszą paczki z zakupami, pożyczają gotówkę: 100, 200, 500 euro.
"Koronawirus w Neapolu, oto dobrobyt oferowany przez Camorrę: makaron, cukier i lichwa "w zawieszeniu" - pisze dziennik "Il Mattino".
A człowiek, który na włoskiej mafii zna się jak mało kto - po opublikowaniu bestsellerowej "Gomorry" Camorra wydała na niego wyrok śmierci - Roberto Saviano ostrzega: czas koronawirusa to dla organizacji kryminalnych szansa na gigantyczny zarobek i, co najbardziej przerażające, poszerzenie swoich zasięgów.
- Pandemia to dla nich czas idealny. Powód jest prosty: jeśli jesteś głodny, szukasz chleba, nie obchodzi cię, z jakiego pieca pochodzi i kto go rozdaje. Jeśli potrzebujesz leku, płacisz, nie pytasz się, kto ci go sprzedaje, potrzebujesz go i tyle - pisze Saviano dla dziennika "La Repubblica".
"Okienko do wysłuchania"
Rządzący zdają się już dostrzegać, że koronawirus zamienia właśnie Włochy w El Dorado dla organizacji przestępczych. Co zrobili?
Franco Gabrielli, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zapowiedział, że skoordynuje pracę wszystkich policyjnych jednostek, które będą mogły wymieniać się "wiedzą i znajomością dotyczącą strategii działania organizacji o charakterze mafijnym".
A sama minister spraw wewnętrznych Luciana Lamorgese napisała list do samorządowców, w którym przestrzegła: "Istnieje ryzyko, że w rosnących potrzebach społecznych organizacje przestępcze znajdą dla siebie okazję".
Zachęciła wszystkich burmistrzów do dialogu z lokalnymi firmami i instytucjami, zaleciła, żeby byli wyczuleni na lokalne niedogodności, gotowi na pomoc społeczeństwu. "Obok obrony wartości takich jak legalność i pokojowe współistnienie jest dziś niezwykle ważna spójność społeczna" - podkreśliła w liście.
Zaleciła utworzenie miejsc, do których ludzie będą mogli przyjść, by "się wygadać": "sportelli di ascolto", "okienek słuchania".
Czy podzielenie się troskami z urzędnikiem, a nawet szczere chęci i nadzieja, jeśli jeszcze się tli, wystarczą do pokrycia kosztów utrzymania, zapłacenia czynszu za wynajem lokalu pod piekarnię czy salon kosmetyczny?
"Wiecie, co się stanie? To dziecinnie proste"
Mogą nie wystarczyć.
A mafiozi nie oczekują zwierzeń, po prostu pomagają. I nie tłumaczą, dlaczego to robią. Jeszcze. Na razie chcą po prostu zostać zapamiętani jako "ci hojni nieznajomi".
Z informacji antymafijnych włoskich organizacji wynika, że inaczej "podchodzą" ludzi z biedniejszego południa, a inaczej z rozwiniętej gospodarczo północy kraju.
Jak mówi Vincenza Rando, w południowych regionach mafia stawia na parasąsiedzką pomoc, osobiste odwiedziny, tak "powoli oznaczą swój teren". - Przynoszą do domu zakupy, w których być może są też narkotyki. A jutro poproszą o zagłosowanie w wyborach na ich kandydata albo o pomoc w drobnym przestępstwie. To właśnie oznacza kontrolę terytorium - opowiada Rando.
Z kolei na północy, gdzie jest więcej modnych, europejskich akcji w stylu #WspieramLokalnyBiznes, wkraczają do świata gospodarki. - Przychodzą do przedsiębiorców takich jak fryzjerzy, właściciele restauracji i mówią: nie martwcie się, jesteśmy tu, pomożemy wam. I pożyczają pieniądze w zamian za procent udziałów. Jeśli ludziom nie uda się później zwrócić im pożyczki, okradną ich, będą grozić i zastraszać - prognozuje działaczka.
Jednocześnie zastrzega, że to nie są tylko przypuszczenia, bo - jak twierdzi - zgłoszenia o takich propozycjach już napływają do organizacji "Libera".
Ma więc rację Saviano, który w rozmowie z telewizją "Rai 2" wróży mafii złote czasy.
- Oni są gotowi do działania, zawsze byli. Wiecie, co się stanie? To dziecinnie proste. Pójdą do wszystkich firm i sklepów, które przeżywają teraz kryzys i zaproponują spółkę. Ja ci daję pieniądze, których ci brakuje, żebyś mógł się niebawem otworzyć z powrotem, a w zamian zostaję twoim wspólnikiem. W ten sposób dotrą do obszarów, które do tej pory pozostawały poza ich zasięgiem - tłumaczy.
- Sygnały docierają do nas z całego kraju i są niepokojące. W sytuacji, w której to państwo powinno wspomóc gigantyczną sumą pieniędzy, mafie znajdują sposób na wzbogacanie się - potwierdza w rozmowie z tvn24.pl Luigi Cuomo, prezes stowarzyszenia "Sos Impresa" ("SOS dla firmy"), które monitoruje włoski rynek przedsiębiorstw pod kątem nieuczciwych inwestycji i łapówek.
Obawia się nawet, że upadłe klany będą mogły w ten sposób wrócić do życia. Z szacunków "Sos Impresa" wynika, że uzależnienie od organizacji kryminalnych grozi aż 80 procentom małych i średnich przedsiębiorstw.
Czyli mafia może kupić każdego. Średnio zamożnego Włocha, dobrze dotychczas prosperującego przedsiębiorcę, ale i - przestrzegają organizacje - całe grupy społeczne.
- Rośnie liczba osób ubogich, grupy i tak dramatycznie wielkiej we Włoszech, w szczególności w południowej części kraju. Jeśli państwo i osoby prywatne, które na to stać, nie zmobilizują sił i nie spróbują zatrzymać tej krzywej, znajdziemy się w sytuacji, w której całe grupy społeczne staną się ofiarą organizacji przestępczych - uczula Daniele Marannano z ruchu antymafijnego Addiopizzo z Palermo ("Addio" - "żegnaj", "pizzo" - "haracz" płacony na Sycylii mafii Cosa Nostra).
Brudny pieniądz -> pandemia -> czysty pieniądz
Tysiące "dusz" do zwerbowania i miliardy do wyprania.
- Roczny dochód 'Ndranghety to 60 miliardów euro, Camorry - coś między 20 a 35 miliardów. Kwoty, które zarabiają na przemycie narkotyków czy nielegalnym handlu odpadami już czekają, żeby przekroczyć wrota, jakie otworzy im kryzys ekonomiczny - wieszczy Roberto Saviano.
Jeśli zatem pomoc materialna nie przyjdzie na czas, a potrzebna była na wczoraj, mafia wpompuje te gigantyczne sumy w legalną gospodarkę. Biznesy powstałe dzięki uczciwej pracy i wieloletnim staraniom przedsiębiorców, które powoli rozwijały skrzydła i regularnie płaciły składki, mogą stać się zwykłymi pralniami brudnych pieniędzy.
- Przestępcy uskutecznią zwykły recykling pieniądza. W legalnie założone biznesy zainwestują nielegalnie zdobyte pieniądze. W tak nadzwyczajnej sytuacji, jaką jest ogólnoświatowa epidemia choroby i kryzys gospodarczy, kontrole zmian w spółkach będą zapewne mniej dokładne - ocenia Vincenza Rando.
To, czego jeszcze się obawia, to tego, że włoska mafia "zaczyna się już rozglądać po podwórku całej Europy".
- Tak jak Włochy nauczyły się walczyć z tego typu organizacjami, bo mamy dobre prawo, spisane krwią funkcjonariuszy i urzędników, tak w Europie nie wszyscy jeszcze dokładnie rozumieją, jak działają ich mechanizmy. To nie chodzi już tylko o przemoc i strzelaniny, ich interesuje rynek, trzeba to zrozumieć - mówi działaczka.
Jej obawy potwierdza znów Saviano: - Mafii nie obchodzą granice, nie przeraża ich zawieszenie Schengen, co więcej, wyciągną korzyści z tego hermetycznego zamknięcia, bo mają środki i możliwości, żeby dotrzeć wszędzie. I zrobić z tego zamknięcia interes - komentuje dla "Repubbliki".
Jedną z twarzy ofiar walki z mafią jest Giovanni Falcone, sędzia śledczy. Zginął 23 maja 1992 roku w zamachu bombowym:
Kiedy robiliśmy zapasy jedzenia, dealerzy robili zapasy narkotyków
Słowem: będą coraz silniejsi, wpływowi, bogatsi. Tym bardziej że ich dotychczasowe interesy nie ucierpiały w wyniku epidemii. Wręcz przeciwnie.
- W tym momencie kontrole w międzynarodowych portach się zmniejszyły, statki przechodzą je szybciej i łatwiej. Jeśli chodzi o detal, wzrost cen nastąpił na chwilę przed "lockdownem", kiedy ludzie zaopatrywali się w zapasy narkotyków, dokładnie tak samo jak zrobili z produktami spożywczymi. (…) Dilerzy wypełnili swoje magazyny, więc są gotowi wyjść z towarem, kiedy ceny osiągną już poziom gwiazd – ocenia Roberto Saviano.
Dowód na zapasy? 28 marca (Włochy były właśnie u szczytu zachorowań) Carabinieri odkryli u syna bossa Gioia Tauro (z kalabryjskiej mafii 'Ndrangheta) pół tony kokainy. Mężczyzna ukrył ją pod ziemią i w specjalnym magazynie:
(Te skrzętnie pochowane paczki mogą być warte około 70 milionów euro, jeśli porównamy z wyliczeniami włoskich służb z lutego: w porcie w Livorno udaremniono wtedy przemyt trzech ton kokainy, Carabinieri wycenili je na około 400 milionów).
W całej tej sytuacji zmienia się dla dealerów tylko jedno: brak możliwości przemieszczania się. - Pytanie nie dotyczy tego, CZY będą umieli z tego skorzystać, ale JAK. Jakie korzyści przyniosą im niekończące się kolejki do supermarketów, trudność (żeby nie powiedzieć brak możliwości) w zrobieniu zakupów online, fakt, że maseczki i płyny dezynfekujące są już nie do dostania? - pyta retorycznie Saviano.
Handlarze narkotyków ani trochę się nie izolują. Muszą co najwyżej bardziej na siebie uważać - potwierdza wiceprezes organizacji "Libera". Jak mówi, dzwoniący Włosi informują "Liberę", że ci, którzy byli w sąsiedztwie znani ze sprzedaży narkotyków, dalej to robią.
- Zdarzają się też tacy nieostrożni. Wiem, że jeden sprzedawca wpadł przez to, że poruszał się po mieście po wprowadzeniu obostrzeń dotyczących wychodzenia z domu. Nie potrafił wytłumaczyć, gdzie idzie. Policjanci go zatrzymali, okazało się, że ma w domu spory zapas substancji odurzających - mówi tvn24.pl Vincenza Rando.
Popyt jest. Bo Włosi są znużeni siedzeniem w czterech ścianach, są wściekli, lękają się o swoich bliskich, o pracę, o to, co przyniesie jutro. - To oczywiste, ludzie się bardziej boją. Nawet jeśli nie mają pieniędzy, to te narkotyki otrzymują. "Nie masz, dam ci, oddasz mi później, poproszę cię potem o przysługę" - ironizuje Rando.
Kogo nie dosięgnie koronawirus, dosięgną mafiozi
Czy da się zatrzymać ten nagły wzrost mafijnej potęgi?
Organizacje: mleko się już raczej rozlało.
Roberto Saviano: - Jeśli państwo nie zacznie w tej chwili pomagać firmom w kryzysie, jeśli będzie czekać na łagodniejszy okres, będzie późno, za późno. Kogo nie dosięgnie koronawirus, dosięgną mafiozi.
Potrzeba od samego początku była konkretna, potrzebne są natychmiastowe przelewy, które byłyby w stanie zapewnić przedsiębiorcom płynność finansową. - Kto ma płynność, wygrywa - kwituje pisarz.
6 kwietnia na konferencji prasowej w Rzymie szef rządu Giuseppe Conte ogłosił, że przygotował "siłę ognia dla silnika gospodarki". 400 miliardów euro dla przedsiębiorstw - 200 na wsparcie rynku wewnętrznego i 200 na wzmocnienie eksportu.
Niestety Włochy to nie Niemcy i - z tego, co mówią przedstawiciele organizacji, z którymi rozmawialiśmy - nikt tych pieniędzy jeszcze nie widział. (Na początku kwietnia Niemcy uruchomiły największy w historii pakiet ochrony dla pracowników i pracodawców; żeby skorzystać z pomocy, wystarczyło wypełnić formularz na stronie internetowej, a już po kilku dniach każdy zarejestrowany przedsiębiorca miał nawet 14 tysięcy euro - red.).
- Niestety, ale wiadomości ogłaszane przez nasz rząd są propagandą. Premier zapowiada pomoc, która dotrze do ludzi z ogromnym opóźnieniem i nie będzie tak łatwo zrozumieć jej zasady. Pieniądze obiecane w dekrecie o płynności finansowej, te 400 miliardów, w rzeczywistości mają być zapożyczane od banków, które jeszcze nie wypracowały narzędzi koniecznych do przeprowadzenia procedur - twierdzi w rozmowie z tvn24.pl Luigi Cuomo, prezes "Sos Impresa".
Mówi, że ciężko mu wskazać miejsce, w którym można dziś znaleźć dane dotyczące upadłych przedsiębiorstw. Jest jeszcze za wcześnie, jest ich za dużo, liczby zmieniają się z dnia na dzień.
Mafia na kwarantannie
Włochom może wydawać się (zresztą słusznie), że mafia to w ich kraju "piąta władza", z wpływem na rzeczywistość i zachowania ludzi.
Na początku marca media obiegł post profesora z Uniwersytetu w Perugii. Historyk, politolog Alessandro Campi napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych: "Proszę mafie: 'Ndrangheta, Sacra Corona Unita i Camorra o narzucenie na rozległych terenach przez nie kontrolowanych, obowiązkowej kwarantanny domowej dla wszystkich miejscowych rodaków, którzy wrócili do domów z powodu zamknięcia północy w strefie czerwonej".
Rektor uczelni szybko oświadczył, że odcina się od szokującego postu, a wykładowca przeprosił i wycofał się z social media.
Tymczasem sama mafia ma kłopot z przestrzeganiem zasad izolacji i kwarantanny.
W ubiegłą sobotę w Mesynie na Sycylii odbył się pogrzeb 70-letniego brata byłego bossa Cosa Nostry. Za katafalkiem Rosaria Sparacio przemaszerowało 39 osób - tyle naliczyły włoskie media.
- We Włoszech nie obchodzimy publicznie ani ślubów, ani pogrzebów, więc jak to możliwe, że w Mesynie dziesiątki ludzi odprowadzają na cmentarz trumnę brata mafijnego przywódcy? Za katafalkiem Rosario Sparacio jechały samochody, motocykle, przyjaciele - skomentował Claudio Fava, przewodniczący sycylijskiej komisji do działań antymafijnych. Sprawę nielegalnego zgromadzenia bada prokuratura.
Lepsza cholera niż...
Gotówki Włosi potrzebują już. Z relacji przedstawicieli organizacji i specjalistów od włoskiej mafii wynika, że państwo teraz ściga się z przestępcami w dotarciu z pomocą do obywateli. I ten wyścig przegrywa.
Saviano zwraca uwagę na jeszcze jedno: czy ta pomoc, którą rząd włoski w końcu uruchomi, trafi do tych, którzy najbardziej jej potrzebują? I przywołuje historię z czasów epidemii cholery w Neapolu:
"Kiedy w 1884 roku Neapol dosięgła epidemia cholery, z obawy przed całkowitym upadkiem miasta włoski parlament zatwierdził ustawę o roboczej nazwie "Rehabilitacja" ("Risanamento") i przyznał 100 milionów lirów na likwidację szkód. Skorzystali z niej głównie skorumpowani przedsiębiorcy, firmy, które wygrały ustawione przetargi i politycy związani z Camorrą. Skorzystali wszyscy, tylko nie praworządny Neapol. 'Lepsza cholera niż Rehabilitacja’ – ocenił po wszystkim Pasquale Villari, włoski historyk".
- Mamy nadzwyczajny okres, w którym naszym priorytetem jest działać tak, żeby przetrwać. Równolegle z epidemią wyrastają okazje i przestępcze interesy: poznanie ich to element przetrwania - ocenia Saviano.
***
Organizacja "Libera" zachęca Włochów do dzwonienia na "Zielony Numer": 800 58 27 27. Mogą zgłaszać tam wszystkie sytuacje, które uznają za działania o charakterze mafijnym. Linia działa od poniedziałku do piątku w godzinach 9-13, a we wtorki i czwartki dodatkowo od 15 do 19.
Źródło: TVN+
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Ciro Fusco