Premium

Kochany pamiętniczku, wczoraj znów spotkałam inflację. Napisz i wygraj 5 tysięcy złotych

Zdjęcie: Shutterstock

Miała oczy wielkie jak strach. I wielu w tych dniach mówiło tylko o niej, choć niektórzy nie nazywali jej po imieniu. Ze złości czy z niezrozumienia? Nie do końca wiadomo, a są tacy, którzy bardzo chcieliby się tego dowiedzieć i są w stanie za odpowiedzi zapłacić. To badacze ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie oraz z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.

Paweł Kubicki ostatnio spotkał ją w osiedlowym sklepie. Nie dało się jej przeoczyć. I nie, wcale nie w czasie small talków z innymi klientami, gdzieś przy sklepowych półkach, gdy nerwowo omawiali ceny masła czy mleka. To było już przy kasie.

- Właścicielka sklepu była wzburzona, ewidentnie chciała o tym rozmawiać z każdym przekraczającym próg klientem, bo w czasie tylko kilku minut zakupów usłyszałem to więcej niż raz - opowiada Kubicki. - Inflacja tego dnia dotknęła w sposób szczególny amatorów zimnych napojów. Sprzedawczyni tłumaczyła zainteresowanym, i niezainteresowanym też, że właśnie z powodu inflacji odłączyła od prądu lodówkę. Zimnego piwa już nie ma w ofercie. Pytanie, jak długo utrzyma się lodówka z nabiałem - opowiada Kubicki.

Prof. Paweł Kubicki, socjolog i ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej, doskonale wie, że brak schłodzonych napojów nie jest największym dramatem wynikającym z inflacji.

- W tej historii zresztą najbardziej dramatyczna jest nie perspektywa klientów sklepu, a jego właścicielki, która szuka najróżniejszych sposobów, by jej biznes wciąż się spinał. Ona aż emanowała swoją frustracją - mówi Kubicki.

- Jak się ma mały sklep, ze stosunkowo niewielką marżą, to podwyżkę kosztów stałych, jak prąd, bardzo szybko i mocno czuć. Wyłączona lodówka, właściwie opowiedziana, pewnie może być gorzką, ale zabawną anegdotą, da się z tego zrobić internetowy mem. Ale jeśli podejdziemy do sprawy poważnie, to należy się zastanowić, ile innych rzeczy, które uważaliśmy dotąd za naturalne i oczywiste, jak zakup zimnego napoju, już za moment będziemy uważać za luksus? Na czym jeszcze właścicielka zechce oszczędzić? I czy nie spowoduje to czegoś więcej niż irytacji? Wreszcie: ile jeszcze będzie w stanie znieść czy urządzeń wyłączyć, aby utrzymać swój sklep, zachować swoje i swoich pracowników miejsca pracy? No i co się stanie, jeśli on zniknie? Kto poza nią i jej współpracownikami na tym ucierpi? Być może na przykład seniorzy mieszkający w okolicy, dla których wyprawa do najbliższego dyskontu jest jak udział w półmaratonie? Ciąg dalszy tej historii może być naprawdę skomplikowany - przekonuje.

Kubicki i inni badacze czekają na takie i inne historie z inflacją w tle albo te, w których zagra ona pierwsze skrzypce, będzie główną bohaterką opowieści. Rusza właśnie konkurs na pamiętniki inflacyjne.

Badaczom łatwiej czytać radosne historie o miłości, podróżach, rozwoju, a nie te o ludzkich dramatach, które się często z inflacją wiążą. Ale z perspektywy nauki każda opowieść jest ważna, a te trudne są być może nawet ważniejsze. Takie historie nie służą licytowaniu się na największe dramaty. Za utratą płynności finansowej, wyprzedawaniem majątku, ograniczaniem wydatków stoją prawdziwi ludzie. Ale wielokrotnie czytane i analizowane ludzkie doświadczenia pomagają zdiagnozować problemy, a w przyszłości np. lepiej organizować politykę społeczną państwa.

Najlepsze pamiętniki zostaną nagrodzone finansowo kwotami od tysiąca pięciuset do nawet pięciu tysięcy złotych netto.

Skoro "najlepsze" nie oznacza wcale "najbardziej dramatyczne", więc jakie?

90 lat historii w pamiętnikach

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam