Premium

Konfederacja oraz "słowa skandaliczne i niedopuszczalne". Skąd u nich przyzwolenie na przemoc wobec dzieci?

Posłowie Konfederacji i Wolnościowcy jako jedyni opowiedzieli się przeciwko tzw. ustawie Kamilka, która ma zapobiegać przemocy wobec dzieci. Janusz Korwin-Mikke mówił w Sejmie m.in., że dzieci powinny bać się ojców. A teraz - już po fali krytyki - politycy zasłaniają się twierdzeniem, że nowe przepisy wprowadzą możliwość automatycznego odbierania dzieci rodzicom, choć to nieprawda. Na kogo tym grają?

Podczas dobiegającej powoli końca kadencji Sejmu nie było wiele takich momentów, gdy zgodnie głosują wszystkie ugrupowania. W kuluarach nawet posłowie, nie bez powodu, mówią o takich chwilach "historyczny moment".

Tak zwana ustawa Kamilka - nazwana tak, by upamiętnić tragicznie zmarłego 8-latka z Częstochowy - miała być takim momentem. Chodzi wszak o zapobieganie przemocy wobec dzieci - coś, z czym, wydawać by się mogło, trudno się nie zgodzić i nie mówić jednym głosem. 

KAMIL CIERPIAŁ TYLE DNI. A WY GDZIE WTEDY BYLIŚCIE? REPORTAŻ MAŁGORZATY GOŚLIŃSKIEJ >>>

Ustawa od początku powstawała ponad tradycyjnymi podziałami politycznymi. Do Sejmu trafiła nie jako projekt ministerialny, a poselski. Złożył go wiceminister sprawiedliwości z Suwerennej Polski - Marcin Romanowski. Ale przez kilkanaście miesięcy nad ustawą pracowali z nim prawnicy i społecznicy, którym z władzą niekoniecznie po drodze. 

KTO STOI ZA USTAWĄ KAMILKA? >>>

Gdy projekt był już gotowy, poparło go kilkadziesiąt organizacji pozarządowych zajmujących się prawami dzieci, m.in. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. 

I choć marszałek Elżbieta Witek początkowo długo zwlekała z wprowadzeniem projektu pod obrady Sejmu, politycy PiS popierali go na każdym etapie prac. A w komisjach sejmowych, wbrew obawom niektórych społeczników, politycy prawicy nie próbowali usunąć z niego żadnych budzących wątpliwości specjalistów zapisów.

USTAWA KAMILKA. DLACZEGO PRACE NAD NIĄ TYLE TRWAŁY? >>>

Podczas dyskusji w Sejmie opozycja chwaliła rozwiązania zawarte w przepisach.

I nagle, na finiszu prac sejmowych, okazało się, że moment przyjęcia ustawy Kamilka nie będzie jednak historyczny. Przeciw było 11 posłów Konfederacji oraz Wolnościowców.

Dlaczego? Na żadnym etapie prac nad ustawą w Sejmie nie często zabierali głos w sprawie proponowanych rozwiązań. A jeśli już to robili, zwykle w takim stylu jak Janusz Korwin-Mikke, który w kontekście ustawy mówił o "niszczeniu normalnych stosunków w rodzinie", przekonywał, że dzieci nie należy straszyć pedofilią, bo od tego "co dziesiąte dziecko sobie pomyśli: aha, to ta pedofilia to jest coś fajnego", a także podkreślał, że dziecko powinno "bać się ojca".

Posłowie Konfederacji przeciwko tzw. ustawie Kamilka
Posłowie Konfederacji przeciwko tzw. ustawie KamilkaTVN24

Grupa obywateli, która wcześniej zebrała ponad 40 tys. podpisów poparcia dla ustawy, wystosowała list w sprawie tych i podobnych wypowiedzi. Czytamy w nim m.in.: "Podczas prac nad ustawą, z mównicy sejmowej będącej jednym z najważniejszych miejsc w naszym kraju, padały skandaliczne i niedopuszczalne słowa dotyczące zjawiska przemocy wobec dzieci i młodzieży".

Choć społecznicy nie kryli zaskoczenia obrotem spraw, w zasadzie nie powinni być zdziwieni. To nie pierwszy raz, gdy politycy Konfederacji nie wstawili się za krzywdzonymi dziećmi.

Dlaczego niektórzy biją dzieci?

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam