Katastrofa klimatyczna właśnie się dzieje na naszych oczach - przekonują naukowcy. Czyżby? Co prawda, mamy cieplejsze zimy, bardziej upalne lata, ale czy zaraz trzeba to nazywać "katastrofą"? Przecież żyjemy dalej, nic szczególnego się nie dzieje. Tymczasem mijający rok utwierdza naukowców, że zbliżamy się do skraju klimatycznej przepaści. Co wyjątkowo niedobrego wydarzyło się w przyrodzie w roku 2024? Zapytaliśmy o to fizyka, oceanologa i hydrobiolożkę.
- Półtora stopnia - o tyle podniosła się temperatura na naszej planecie od początku wieku. Tegoroczne pomiary nie pozostawiają wątpliwości. Możemy się spodziewać tornad, powodzi, suszy.
- Cztery i pół milimetra rocznie, tyle wzrasta poziom mórz i oceanów na Ziemi. W tym roku opublikowano raport wskazujący, że do 2100 roku wiele nadmorskich miast może znaleźć się pod wodą.
- Szakal i papuga po raz kolejny widziane w tym roku w Polsce - nowe gatunki przybywają z południa. To skutki ocieplania się klimatu, które mogą stanowić zagrożenie dla rodzimej przyrody.
- Wysyp kleszczy przenoszących choroby - kolejna oznaka niepokojących zmian. Stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludzi.
- Naukowcy przekonują, że dalsze zmiany klimatu da się jeszcze powstrzymać.
Od kwietnia 2020 roku przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk działa zespół doradczy ds. kryzysu klimatycznego (w 2023 roku przekształcony w Komitet). Jego przewodniczącym został profesor Szymon Malinowski, członek PAN, fizyk atmosfery.
- Widać, jak zmiany klimatu postępują, jest dokładnie jak w rozkładzie jazdy, to się po prostu posuwa do przodu - mówi naukowiec. - Powódź na Dolnym Śląsku była "wzmocniona" przez globalne ocieplenie. Poza tym tego roku latem było dużo ulewnych deszczy, nawałnic w miastach. Przy jednocześnie postępującej suszy. To są takie widoczne oznaki tego, że zmieniliśmy świat.
Rozkład jazdy
- Ale przecież powodzie były od zawsze i nie jest to pierwsza powódź na Dolnym Śląsku, i ulewne deszcze też były zawsze… Więc proszę mi wytłumaczyć, dlaczego te są inne niż te, które były 30 czy 50 czy 100 lat temu - proszę profesora.
- Co pan miał w szkole fizyki?
- Ledwo trójkę - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Czy pan rozumie, na czym polega krzywa równowagi faz woda - para wodna w atmosferze?
- Nie.
- To inaczej… A czy uważa pan, że temperatury wzrosły? Czy pomiary są godne zaufania, czy też może kłamią ci, którzy robią pomiary?
- Pomiary są godne zaufania - odpowiadam i czuję się, jakbym stał przy tablicy.
- Jeżeli są godne zaufania, to znaczy, że temperatury mamy wyższe, tak jest napisane w raportach IMGW.
- Tak jest.
- To teraz - jeśli rośnie temperatura, to rośnie też parowanie wody z mórz i oceanów.
- Tak jest, to na logikę, nie trzeba mieć trójki z fizyki, żeby na to wpaść.
- Więc jak jest większe parowanie, to potem więcej wody może spaść z deszczem - tłumaczy profesor Szymon Malinowski. - No i im więcej pary wodnej w powietrzu, tym silniejsze burze i nawałnice, bo zamiana pary w wodę to taka maszyna parowa, która napędza nawałnicę. I dodajmy, że jak woda spada w dużych porcjach, to szybciej spływa, nie rozlewa się i nie wsiąka powolutku. Do tego tam, gdzie się już rozleje, to więcej wody paruje z cieplejszej powierzchni gruntu i z roślin, a mniej zasila glebę. Czy na wiosnę były roztopy? Czy zimą leżał śnieg?
- Nie było śniegu, nie było roztopów, woda nie wsiąkała. Jest mniej wody pod ziemią - odpowiadam.
- Tak jest. Dlatego mamy suszę. Woda nie wsiąka w ziemię, paruje lub spływa.
- Więc z jednej strony burze, lokalne oberwania chmur, błyskawiczne powodzie, z drugiej susza - podsumowuję.
- No tak. I to właśnie jest ten rozkład jazdy, o którym powiedziałem na początku. Wszystko się dzieje zgodnie z rozkładem jazdy - przypomina profesor.
Mamy już schyłek
- A czy coś pana szczególnie zaskoczyło w mijającym roku?
- Tak. Gwałtowny wzrost nierównowagi energetycznej planety.
- Mógłby mi to pan wytłumaczyć?
- Ziemia - planeta - absorbuje więcej energii od Słońca, niż emituje w kosmos. Ta nierównowaga, narastanie zawartości energii w systemie klimatycznym wskutek wzrostu zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze, obserwujemy jako globalne ocieplenie. Ono postępuje przez lata, także w roku bieżącym. Obserwuje się wzrost emisji i wzmaganie efektu cieplarnianego, w efekcie coraz słabsze chłodzenie planety. Ale w tym roku zaskakujący jest szybki spadek tak zwanego albedo.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam