Przypominamy tekst z maja 2021 r.
- Długie godziny spędzone w szkole wymagają odpowiedniej dawki energii. Dzieci nie wystarczy jednak nakarmić, trzeba je nakarmić dobrze - podkreśla edukatorka kulinarna Agata Gawska, prezeska fundacji Szkoła na Widelcu, która wspiera placówki we właściwym odżywianiu dzieci.
A dobrze to nie znaczy tylko tak, by brzuchy nie burczały im z głodu i nie zagłuszały myśli na matematyce. To się da w końcu załatwić czipsami czy batonikiem. Ale tego nikt nie nazwałby dobrym żywieniem.
- Posiłki w szkole muszą być smaczne i zbilansowane. Bo ich przygotowanie i podanie to lekcja, która przydatna będzie przez całe życie - podkreśla Gawska. I dodaje: - Kucharki i intendentki są równie ważne co nauczycielki, choć często o tym zapominamy. Ciężko pracują, przy odpalonych palnikach stoją godzinami, nie tylko po to, by uczniowie się najedli.
Co jest więc najtrudniejsze w karmieniu dzieci i młodzieży? - Rodzice! - odpowiadają bez chwili zawahania kucharki, dostawcy żywności i nauczyciele, z którymi rozmawiam.
Jednak gdy pytam rodziców, są oczywiście innego zdania. Godzinami mogą opowiadać o niedoprawionych potrawach, rozgotowanych makaronach, brejach, papkach, smrodach ("bo zapachem tego nie da się nazwać").