Gdyby Polacy spalili żywcem 340 żydowskich dzieci, kobiet i starców w jedwabieńskiej szopie, a nie 1600, czy to by zmieniło wymowę tej zbrodni? I co w związku z tym, czy mamy odetchnąć z ulgą? Nie jesteśmy jednak tacy straszni? Potrafiliśmy zabić "jedynie" 340, a nie 1600 Żydów? - pyta retorycznie prof. Jan Tomasz Gross Jacka Tacika w cyklu "Rozmowy polsko-niepolskie". 10 lipca mija 80 lat od pogromu w Jedwabnem.
Napisał książkę "Sąsiedzi", po której już nic - w relacjach polsko-żydowskich i w naszej świadomości - nie było takie samo. - Jak pogodzić się z faktem, że nieżydowska ludność miasteczka wymordowała w sposób niebywale okrutny jego żydowską część? - pyta.
Mija osiemdziesiąta rocznica zbrodni w Jedwabnem. Od premiery książki - ponad 21 lat. I mimo upływu czasu historia nadal dzieli i ma wpływ na rzeczywistość. Jan Tomasz Gross - jeszcze raz - próbuje skonfrontować nas z przeszłością. I zrozumieć, skąd się bierze strach - jak sam to tłumaczy - przed prawdą.
Jacek Tacik: Szczuje pan na Polskę?
Jan Tomasz Gross: Nonsens.
Tak o panu piszą.
Jakieś brednie.
Polakożerca?
Bez konfrontacji z brutalną przeszłością czasów okupacji nie możemy z czystym sumieniem patrzeć w przyszłość. Tylko że ludzie, którzy odkrywają nieznane karty przeszłości, robią badania, przekopują archiwa, piszą książki, są prześladowani przez aparat państwa.
Kto pana prześladuje?
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam