Premium

"Zdrajcy", gdy startują. "Nasi", gdy zdobywają medale. Olimpijskie rozdwojenie jaźni w Rosji i na Białorusi

Zdjęcie: Ian MacNicol/Getty Images

Reprezentacji Rosji i Białorusi na igrzyskach w Paryżu nie ma, jednak rosyjscy i białoruscy sportowcy zdobyli na nich już kilka medali. Niektórzy pod flagą neutralną, inni w barwach krajów, do których przenieśli się, uciekając przed sankcjami, nałożonymi na zawodników z obu krajów po ataku ich państw na Ukrainę. Lubująca się w propagandowym wykorzystywaniu sportu Rosja zmuszona jest cieszyć się ich sukcesami - pisze analityk relacji polityki i sportu Michał Banasiak z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.

Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 na żywo w Eurosporcie. Każda minuta na platformie Max

Urodzona w Jakucji Sardana Trofimowa biega maratony. Na przestrzeni ostatnich lat niewiele było w Rosji kobiet, które pokonywałyby ten dystans równie szybko, co ona. Trofimowa taśmowo wygrywała organizowane w swoim kraju biegi, pięć razy była mistrzynią Rosji.

Rekord życiowy Trofimowej (2 godziny 24 minuty 38 sekund) na ostatnich mistrzostwach świata dałby jej medal. Mimo to biegaczka nigdy nie zaistniała na arenie międzynarodowej. Powodem był rosyjski paszport.

ZOBACZ TEŻ: WSZYSTKO O IGRZYSKACH W SPECJALNYM SERWISIE EUROSPORT.PL >>>

W pogoni za igrzyskami

W 2014 roku niemiecka stacja telewizyjna ARD wyemitowała dokument opowiadający o systemowym podawaniu dopingu rosyjskim sportowcom i tuszowaniu przypadków jego wykrycia. Film stał się pierwszym klockiem domina, które doprowadziło do ograniczenia startów rosyjskich lekkoatletów w międzynarodowych zawodach. Trofimowa - choć sama nie znalazła się na liście podejrzanych o doping - na igrzyska do Rio de Janeiro w 2016 roku nie pojechała. Poniosła karę w ramach zbiorowej odpowiedzialności za kultywowanie przez rosyjskich działaczy i tamtejsze służby niechlubnej radzieckiej tradycji walki o medale nie tylko na stadionach, ale i w laboratoriach.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam