Premium

Zyski mafii, straty Skarbu Państwa. Jak PiS przegrał z "jednorękimi bandytami"

Zdjęcie: Shutterstock

Niemal pięć lat temu rząd PiS wprowadził monopol państwa na organizację gier na automatach hazardowych. Reforma miała ograniczyć szarą strefę i przynieść miliardowe dochody budżetowi państwa. - Dziś widać, że głównym wygranym tych rozwiązań jest właśnie szara strefa, do której trafiają miliardy nieopodatkowanych dochodów. Porównać to można do prohibicji w Stanach Zjednoczonych, która zbudowała potęgę finansową mafii - ocenia były wiceminister spraw wewnętrznych generał Adam Rapacki.

Reformę, która miała zadać ostateczny cios "mafii hazardowej", przygotował rząd Beaty Szydło pod koniec 2016 roku. Formalnie "osobą odpowiedzialną" za projekt był sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Wiesław Janczyk, który pełnił tę funkcję do wiosny 2018 roku, a od 11 miesięcy jest członkiem Rady Polityki Pieniężnej.

- Projekt był prowadzony przez Ministerstwo Finansów. Ale sam pomysł na wprowadzenie monopolu państwa pochodził od ministrów koordynatorów służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - mówi tvn24.pl wysoki rangą urzędnik resortu.

Maciej Wąsik - obok wiceministra Janczyka - był obecny na posiedzeniach podkomisji finansów publicznych, która podczas trzech kolejnych spotkań zajmowała się rządowym projektem. Głosu jednak nie zabierał. W imieniu rządu o pomyśle zmian mówił wyłącznie Janczyk.

Wiesław Janczyk"Fakty" TVN24

Koniec "jednorękich bandytów"

Wiceminister Janczyk tłumaczył posłom, dlaczego rząd zdecydował się odebrać prawo prywatnym właścicielom do posiadania "jednorękich bandytów" i przekazać monopol Totalizatorowi Sportowemu. Wcześniej mieli oni prawo wstawiać do swoich lokali automaty, musieli jednak płacić zryczałtowany podatek, nie mogli organizować gier na wysokie wygrane.

- Jakbyśmy dziś wsiedli do auta, podróżowali po Europie, gdzie wiele rzeczy działa przyzwoicie, to nie zobaczylibyśmy na każdym rogu automatów do gier. W Polsce jest inaczej, na każdej ulicy można spotkać wiele saloników z grami - tłumaczył na posiedzeniu sejmowej podkomisji w październiku 2016 roku.

Patologią systemu były nagminne sytuacje, że automaty były tak przerabiane, że pozwalały na grę o wysokie stawki - o szczegółach informowaliśmy wielokrotnie w programach TVN24 i materiałach publikowanych na portalu tvn24.pl.

Od kwietnia 2017 roku zgodnie z prawem to wyłącznie kontrolowany przez państwo Totalizator Sportowy może otwierać (poza kasynami) salony z automatami do gier. Z odpowiedzi, które przesłała nam spółka, wynika, że do końca listopada ubiegłego roku powstało ich 1239 w całym kraju.

Pół tysiąca automatów do gry w jednej hali. To nie Las Vegas, tylko Poznań
Pół tysiąca automatów do gry w jednej hali. To nie Las Vegas, tylko Poznań (materiał archiwalny z 31 marca 2017 roku)TVN24

- To zarazem prawda i nieprawda. Zdecydowana większość to kolektury w kioskach bądź niewielkich sklepach, gdzie dostawiono automat. Punkty zarabiają, sprzedając kupony Lotto, a nie na dostawionym automacie - mówi nam jeden z menadżerów Totalizatora Sportowego, prosząc o zachowanie anonimowości. Według jego relacji - potwierdzonej w drugim źródle - automaty aż w 80 procentach punktów przynoszą straty.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam