Premium

Nie ma mostów. Nie ma dojazdu. Skażony muł schnie i unosi się w powietrzu

Zdjęcie: Małgorzata Goślińska/ tvn24.pl

Muł to jest wszystko. Ziemia z przemielonymi nieczystościami - mówi burmistrz Głuchołaz, które zostały zalane 15 września i dotąd walczą ze skutkami powodzi. Sanepid nie bada mułu, bo wiadomo, że jest skażony. Należy go szybko wywieźć. Ale miasto nie ma mostów.

- Powódź! Powódź! - krzyczą dzieci na osiedlu bloków przy ulicy Spółdzielczej w Głuchołazach.

To tylko zabawa. Powódź była 15 września i tego samego dnia woda opadła. Dzieci bawią się w powódź wśród śmieci, które ich rodzice wyrzucili z zalanych po strop piwnic i parterowych mieszkań, zalanych do kolan. Bawią się w mule, który naniosła rzeka, także na ich plac zabaw.

Co jest w tym mule? - Po naszym podwórzu pływały tojtoje - mówią mieszkańcy.

Sanepid tego mułu nie bada, bo wyszłoby wszystko. Ścieki, środki chemiczne, leki, odpady medyczne, martwe zwierzęta z lasu i to co mamy na naszych cmentarzach.

Śmieci i muł na osiedlu przy ulicy Spółdzielcza w Głuchołazach
Śmieci i muł na osiedlu przy ulicy Spółdzielcza w GłuchołazachMałgorzata Goślińska/ tvn24.pl

Mosty z filarem w korycie

Małgorzata Goślińska: Których mostów w Głuchołazach nie ma po 15 września?

Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołaz: Idąc od góry rzeki, od granicy z Czechami, nie ma mostu kratowego. To ten, przez który przechodziła magistrala wodociągowa, która dostarczała wodę do stacji uzdatniania, a docelowo do picia w całych Głuchołazach.

Pierwszy most na Białej Głuchołaskiej po polskiej stronieMałgorzata Goślińska/ tvn24.pl

To jest most odbudowany po powodzi w 1997 roku?

Tak, poprzedni został częściowo zerwany w tamtej powodzi.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam