Premium

Padlińce siedziały na dachówkach. A gdzie ciało starszej pani?

Zdjęcie: Shutterstock

Niektóre z nich tak właśnie żyją, jedzą zwłoki, składają w nich jaja i rosną. Inne przyjdą lub przylecą zwabione stygnącym ciałem. Komuś, kto ma wprawne oko i wiedzę, zdradzą tajemnice zmarłych i żyjących. Po śmierci do każdego z nas ustawi się kolejka owadów.

Kwiecień minionego roku. Stary, jednopiętrowy dom pokryty dachówką, niepodpiwniczony i z nieużytkowym poddaszem, stoi na działce o powierzchni około tysiąca metrów kwadratowych. Pamięta jeszcze czasy międzywojnia.

Trzej dorośli bracia nie potrafią wyjaśnić policji, gdzie jest ich matka. Sąsiedzi nie widzieli jej od dawna, nie wychodziła nawet na działkę.

"Wyjechała autobusem" - mówią, bo samochodu nie dorobili się. Są bezrobotni, żyją z renty matki.

Śledczy są pewni, że starsza, schorowana kobieta nie spakowała walizki i nie ruszyła na dworzec autobusowy.

Być może ją zamordowali, a ciało ukryli pod ziemią w okolicy domu? Dlatego policjanci ściągają na miejsce profesjonalny sprzęt. Jednak ani skanowanie powierzchni posesji, ani badanie gleby pod kątem kumulowania się pierwiastków, które towarzyszą rozkładowi zwłok (jak na przykład azot) nie pomaga. Śledczy nie znajdują miejsc ze śladami świeżo naruszonej ziemi.

Prokurator wzywa więc na miejsce biegłego z zakresu ujawniania śladów entomologicznych.

Śladów bytowania owadów, które zwróciłyby jego uwagę, nie ma wewnątrz domu. Są na zewnątrz. Masę padlinców, chrząszczy, które entomologowi trudno pomylić z innymi, mogło skusić rozkładające się duże zwierzę lub człowiek. Ekspert dostrzega je, gdy wygrzewają się na dachówkach. Dlaczego policjanci wcześniej nie weszli na strych? Nie mogli, nie było do niego schodów czy wejścia, stanowi jedynie izolację domu. Zimą nie pozwala uciec ciepłemu powietrzu, latem chroni przed zbyt wysoką temperaturą. Ale jedna z płyt gipsowych jest naruszona i odcina się od powierzchni sufitu.

W dość ciepłym mikroklimacie poddasza zwłoki zaczęły wysychać. Nie doszło do tak zwanego "mokrego" rozkładu. Dlatego nic nie kapało i nie spływało po ścianach domu. Jednak zapach przyciągnął padlińce, które skolonizowały zwłoki 80-latki. W niej i na niej dorastały i wylatywały ze strychu między dachówkami, by potem na nich przysiąść.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam