"Wystarczy nawet jeden nauczyciel na dziesięciu, którego uczeń się boi, by zadeklarować ogólny strach przed powrotem do szkoły" - czytamy w raporcie "Szkoła ponownie czy szkoła od nowa?". To właśnie stres, niepewność i strach towarzyszyły uczniom w ostatnich tygodniach najczęściej. Czy z czasem młodzi przestaną się bać szkoły?
- Głównie przez nauczycieli czuję stres, jednocześnie boję się, co pomyślą o mnie osoby z klasy, jeśli powiem coś źle - przyznał jeden z badanych uczniów.
Jakiś inny zdradził, że towarzyszy mu "zniechęcenie": - Bo został ostatni miesiąc szkoły i naprawdę przyzwyczajanie się od nowa do dojazdów do szkoły i marnowanie czasu na lekcjach, które mogłyby być normalnie odwołane, jest kompletnie bez sensu.
Są i tacy, dla których "powrót do szkoły jest nawet OK". Choć trochę się boją. Czego?
Lękom i nadziejom nastolatków - ale i ich nauczycieli - postanowili przyjrzeć się specjaliści z Centrum Edukacji Obywatelskiej, którzy opracowali raport "Szkoła ponownie czy szkoła od nowa?". Jeszcze nie został opublikowany.
Główny wniosek badaczy: "Nie da się wrócić do szkoły sprzed pandemii", a "sposób powrotu do szkół teraz i we wrześniu zdeterminuje kształt polskiej szkoły na kolejne lata".
- Od samego początku nie chodzi tylko o to, by jakoś urządzić się w szkole w czerwcu, ale by myśleć o tym, co te tygodnie oznaczają dla powracających do edukacji również po wakacjach i w perspektywie długofalowej - mówi tvn24.pl dr Jędrzej Witkowski, jeden z autorów opracowania. I dodaje: - Od nas zależy, czy w tym krytycznym momencie postawimy na odtworzenie szkolnych rutyn i tradycji, czy tworzenie środowiska sprzyjającego uczeniu się.
Co więc nas czeka i z czym musimy się zmierzyć? Zajrzyjmy do raportu.
Stres, niepewność i strach
Po pierwsze dowiadujemy się z niego, że uczniowie wracali do szkół pełni obaw (17 maja zaczęły się lekcje w systemie hybrydowym, a 31 maja stacjonarna nauka dla wszystkich). Nastawienie do powrotu było porażające. U 73 proc. wszystkich badanych dominowały negatywne emocje: stres, niepewność, strach i zniechęcenie.
W podstawówkach nie było jeszcze aż tak źle, ale sytuacja w szkołach ponadpodstawowych, a więc liceach, technikach i branżówkach, pozostawiała wiele do życzenia. Aż 59 proc. nastolatków z tych szkół, proszonych o wskazanie trzech z listy dziewięciu możliwych emocji, wybierało tylko te niepożądane.
W szkołach podstawowych (badanie obejmowało uczniów od klasy szóstej do ósmej) jedynie negatywne emocje towarzyszyły 44 proc. badanych. A do tego, jak zauważają autorzy raportu, wskazania na stres były w niewielkim stopniu zależne od etapu edukacji, ale już uczniowie szkół podstawowych znacznie częściej komunikowali radość (37 do 23 proc.) i ciekawość (29 do 21 proc.) od starszych kolegów i koleżanek.
Czy cały ten stres i strach mijał wraz z kolejnymi dniami spędzonymi w szkole? - Tego wprost nie badaliśmy, ale myślę, że to stopniowo mijało i mam nadzieję, nadal mija, bo spora część tych obaw, zgłaszanych przez uczniów, była tak zwanym lękiem antycypacyjnym - mówi dr Witkowski. I tłumaczy: - Uczniowie, którzy brali udział w badaniu, bali się szkoły, do której mieli tak naprawdę dopiero wrócić, ledwie zaczęli lekcje hybrydowe i jeszcze nie do końca wiedzieli, jaka ta szkoła w czerwcu będzie. Widocznie mieli jednak powody, by mieć złe przypuszczenia - podkreśla.
Sygnał od ministra
Zdaniem dr Witkowskiego sytuacja zaczęła się uspokajać (ale uczniowie zdążyli się już wcześniej przestraszyć) dopiero, gdy minister edukacji Przemysław Czarnek zmienił nieco narrację o tym, jak powinien wyglądać powrót do szkoły. Najpierw skupiał się na tym, że braki w wiedzy "trzeba nadrobić", później zaproponował koncentrację na "odbudowywaniu wspólnoty".
- Ten sygnał od ministra był bardzo potrzebny - podkreśla dr Witkowski. - Jego słowa popłynęły do szkół za pośrednictwem kuratorów oświaty i wiele rzeczy ostatecznie ułatwiły. Nauczyciele, którzy wahali się co do tego, jak to wszystko po powrocie powinno wyglądać, dostali zapewnienie, że to w porządku, by jednak nie gonić i nie testować. A zapał tych, którzy zamierzali to zrobić, został nieco ostudzony - ocenia.
Tymczasem, gdy pod koniec maja uczniowie zgłaszali badaczom obawy o przyszłość, nauczyciele nie widzieli świata w aż tak ciemnych barwach i deklarowali większy entuzjazm w związku z powrotem do szkoły niż nastolatkowie (48 proc. nauczycieli odczuwało chęć do działania). I choć 43 proc. badanych nauczycieli towarzyszyła niepewność, to jednak to uczucie było bardziej dojmujące po stronie młodzieży.
Istotna część nauczycieli (47 proc.) czuła się wyczerpana okresem edukacji zdalnej, choć równocześnie 76 proc. deklarowało, że dość dobrze radzi sobie z presją swojego zawodu. Problem wypalenia zawodowego dotyczy około 15 proc. badanych - twierdzą autorzy raportu.
Dlaczego czują się źle, skoro jest tak dobrze?
Co wychodzi nam, gdy zestawimy te wszystkie dane? Badani nauczyciele częściej widzą u swoich uczniów radość - 55 proc. z nich obserwuje ją u wszystkich lub u wielu uczniów. Tymczasem nie doszacowują rozmiaru obaw o nadmiar pracy związanej z powrotem do szkoły – u wielu lub u wszystkich uczniów obserwuje je 42 proc. respondentów, 10 proc. w ogóle nie obserwuje ich wśród swoich uczniów. Istnieje więc istotny rozdźwięk pomiędzy deklarowanym stanem emocjonalnym uczniów a tym, jak emocje młodych ludzi odczytują nauczyciele.
- To rzecz niepokojąca i warto się jej przyglądać - mówi dr Witkowski. - Nie mamy jednej łatwej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje, ale jedna z hipotez jest taka, że uczniowie boją się mówić o trudnych emocjach przy innych uczniach i przy nauczycielach. Te rozmowy w szkole już przed pandemią nie były łatwe - dodaje.
Badanie uczniów i nauczycieli prowadzone było w dniach 17-25 maja 2021 roku metodą CAWI. Zaproszenie do wypełnienia ankiety internetowej rozsyłano do nauczycieli współpracujących z CEO i innymi organizacjami pozarządowymi oraz publikowane w mediach społecznościowych i na stronach internetowych. Ankietę wypełniło 3785 uczniów i 1627 nauczycieli. Choć próba badawcza była bardzo duża, nie można jej nazywać reprezentatywną, bo brali w niej udział chętni, co może wypaczać nieco wyniki.
- Analizując je, trzeba liczyć się z przechyleniem w kierunku nauczycieli entuzjastów oraz uczniów, którzy odczuwają szczególnie silne emocje związane z powrotem do szkoły, zarówno negatywne, jak i pozytywne - dodaje dr Witkowski.
Ale nie tylko o to chodzi. W raporcie czytamy: "uczniowie mogą ukrywać trudne emocje przed wszystkimi nauczycielami lub ukrywać je przed tymi, których się boją; nauczyciele, którzy są powodem strachu lub stresu, mogą tego nie dostrzegać lub wypierać to. Pewne jest jednak, że jeśli nauczyciele nie dostrzegają skali stresu, lęku i zniechęcenia swoich uczniów, trudno będzie im zaplanować pracę wychowawczą i dydaktyczną tak, by uczniowie mogli się na nowo odnaleźć w szkole i skutecznie uczyć”.
Relacje, emocje i sprawdziany
Z raportu Centrum Edukacji Obywatelskiej wynika, że w czasie powrotu do stacjonarnej nauki najważniejszy dla uczniów okazał się społeczny aspekt bycia w szkole. Ponad 70 proc. deklarowało, że docenia kontakt z rówieśnikami i możliwość wyjścia z domu.
Naukę zdalną najbardziej utrudniał uczniom właśnie brak bezpośredniego kontaktu – z nauczycielami (65 proc. badanych) i z rówieśnikami (47 proc.).
Gdy spojrzymy do raportu, okaże się, że dla nich popowrotowa rzeczywistość zapowiadała się całkiem nieźle. Przynajmniej w fazie deklaracji. Bo zdecydowana większość nauczycieli za kluczowe na etapie powrotu uznawała zadbanie o odbudowę relacji rówieśniczych (75 proc. badanych nauczycieli), dobrostan młodych ludzi (54 proc.) i ich wsparcie psychologiczne (50 proc.). Do tego badani nauczyciele zamierzali podejmować głównie aktywności integrujące młodzież i mające na celu zadbanie o jej kondycję psychiczną. Tyle w teorii.
- W praktyce, czyli między innymi w wypowiedziach uczniów, widzieliśmy, że nie wszędzie postawiono na te relacje i jednak sprawdziany się odbywały - przyznaje dr Witkowski. I dodaje: - Poza tym wystarczy się bać jednego sprawdzianu, jednego konkretnego nauczyciela, by odczuwać spory niepokój z powodu powrotu do stacjonarnej edukacji. I tego też nie możemy bagatelizować - zauważa. Tych odczuć nie można przemilczeć i trzeba o nich rozmawiać - radzą autorzy raportu.
A autorzy raportu zwracają uwagę, że również nauczyciele widzieli rozdźwięk między deklaracjami a szkolną praktyką. - Niektórzy badani nauczyciele mówili wprost, że najlepiej byłoby zakazać jakoś odgórnie prowadzenia sprawdzianów w czerwcu i w tym jednym wyjątkowym przypadku ograniczyć trochę autonomię nauczycieli - mówi dr Witkowski. I dodaje: - To były takie indywidualne refleksję, jak na przykład: "co z tego, że ja chcę moim uczniom pomóc i zająć się więziami, skoro mam trzy koleżanki, które mają zupełnie inne plany dla mojej klasy wychowawczej i już zapowiedziały natychmiastowe nadrabianie".
Jak częste to mogło być zjawisko? Weryfikację wiedzy (sprawdziany na ocenę) lub weryfikację notatek deklarowało w badaniu odpowiednio 5 proc. nauczycieli podstawówek i 9 proc. nauczycieli w szkołach ponadpodstawowych. Z badania Centrum wynika, że około 30 proc. badanych nauczycieli planowało przeprowadzenie diagnozy wiedzy uczniów i podjęcie działań w celu wyrównywania jej poziomu, ale bez ocen.
A chociaż do dużych zaległości w nauce przyznawało się 39 proc. uczniów, którzy wypełnili ankietę, to chęć skorzystania już teraz z dodatkowych zajęć lub z czasu na pracę z nauczycielami nad nadrabianiem zaległości deklarowało już tylko 24 proc. młodych ludzi.
I uczniowie, i nauczyciele dość zgodnie twierdzili za to, że potrzebują teraz wyjątkowego wsparcia, ograniczenia wcześniejszych zobowiązań i pomocy. Jak je rozumieją? Na przykład 77 proc. uczniów postuluje obniżenie wymagań egzaminacyjnych, a 93 proc. badanych nauczycieli domaga się redukcji biurokracji.
Do tego 25 proc. uczniów i 53 proc. badanych nauczycieli chciałoby otrzymać specjalistyczne wsparcie psychologiczne lub móc porozmawiać ze szkolnym psychologiem.
A co, jeśli szkoła zdalna była lepsza?
Ale to nie jest tak, że nauka zdalna była oceniana tylko krytycznie. 55 proc. młodych uczestników badania oceniało, że dzięki pracy zdalnej nauczyli się samodzielności i brania odpowiedzialności za swoje uczenie się. Wielu młodych doceniało zdalną naukę i chciałoby zachować większy poziom elastyczności i samodzielności w decydowaniu o tym, czego i jak się uczą, również w edukacji stacjonarnej.
43 proc. respondentów uważa, że obecność w szkole nie jest konieczna do skutecznego zdobywania wiedzy.
I co ciekawe, dla 47 proc. młodych badanych edukacja stacjonarna jest trudniejsza niż zdalna.
- Spora grupa, szczególnie starszych nastolatków, potraktowała zdalną edukację jako doświadczenie emancypacyjne. W takiej szkole było mniej kontroli, podporządkowania się, a więcej elastyczności - mówi dr Witkowski. I dodaje: - Oni nie chcą wracać do tej szkoły, którą znają.
Dlatego autorzy raportu zwracają uwagę, że wyzwaniem dla szkół będzie odpowiedzenie na potrzeby tej grupy młodych ludzi, którzy docenili elastyczność i swobodę edukacji zdalnej.
- To nie są głosy przeciw nauczycielom, tylko przeciwko systemowi, który wymyśliliśmy i aplikujemy od kilku dekad, a który jest coraz mniej skuteczny - podkreśla dr Witkowski. - Jeśli nie odpowiemy na te sygnały, które płyną teraz od młodzieży, to ich stosunek do szkoły będzie się tylko pogarszał, a radości i ciekawości płynących z nauki będzie coraz mniej - dodaje.
Nie zmarnujmy wakacji
Co zrobimy z tą wiedzą we wrześniu? - Wiem, że to brzmi jak truizm, ale naprawdę wszystko zależy od nas, ludzi tworzących społeczności szkolne i nie ma już na co czekać - mówi dr Witkowski. - Jeśli nie chcemy, by we wrześniu młodym ludziom towarzyszyły równie trudne emocje co teraz, musimy odrobić lekcje. Wspólnie zastanowić się, co zrobić, by stres nie był równie wielki - dodaje.
Dr Witkowski proponuje, by jeszcze w czerwcu stworzyć w szkołach jasną listę priorytetów na przyszły rok. - One muszą być spójne, a zasady stosowane przez wszystkich w szkole - podkreśla badacz. - Zdajemy sobie sprawę, że w końcu trzeba będzie się zająć wyrównaniem zaległości i różnic w wiedzy przedmiotowej, które bezsprzecznie występują pomiędzy uczniami. Rzecz w tym, by nie dopuścić do sytuacji, w której teraz się miło integrujemy, a we wrześniu dociśniemy pedał gazu. To przejście musi być naprawdę płynne - podkreśla.
Do tego dla nauczyciel to właśnie wyrównywanie nierówności może okazać się jednym z największych wyzwań dydaktycznych. Jak mogą pomóc swoim uczniom? - Wprowadzając mniej standardowe metody pracy, jak grupy uczące się od siebie nawzajem, sprawdziany bez ocen, projekty uczniowskie - wylicza dr Witkowski. I dodaje: - W czasie zdalnej nauki wielu nauczycieli dostrzegło absurd ciągłego testowania na ocenę. Może to też już z nami zostanie? W każdym razie warto o tym porozmawiać na radzie pedagogicznej. Bo przecież w stacjonarnej szkole też nie trzeba wystawiać wielu ocen, a zamiast tego postawić na lepsze metody: samoocenę, ocenę koleżeńską, informację zwrotną i portfolio. Chętnie będziemy w tym pomagać - podkreśla.
Centrum Edukacji Obywatelskiej, które opracowało raport, jest organizacją pozarządową, wspierającą edukatorów i uczniów. Od marca ubiegłego roku CEO prowadziło działania w ramach cyklu "Odporna szkoła", których celem było wsparcie nauczycielek i nauczycieli oraz dyrekcji szkół w odpowiadaniu na wyzwania związane z edukacją zdalną. Ze szkoleń, webinariów i materiałów edukacyjnych korzystało w tym czasie regularnie ponad 40 tys. nauczycielek i nauczycieli z około 10 tys. szkół.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock