Premium

"Krzysiu jest moim kolegą, dałem go na stanowisko". Kto jeszcze dostał stołek i wpłacił na kampanię PiS?

Zdjęcie: TVN24

W ciągu pierwszych 11 tygodni kampanii do europarlamentu na fundusz wyborczy PiS ze wskazaniem na Grzegorza Tobiszowskiego wpłynęły zaledwie 24 tysiące złotych. Jednak w kolejnych dwóch tygodniach, jak wynika z ustaleń reporterów tvn24.pl i "Czarno na białym", darowizn gwałtownie przybyło. Wpłacali m.in. ludzie zatrudnieni w państwowych spółkach górniczych, które - jako wiceminister energii - nadzorował Tobiszowski.

Piątek, 4 listopada 2022 roku. Stadion Grunwaldu Ruda Śląska. Od południa parking przed boiskiem zapełnia się samochodami. Wysiadają z nich elegancko ubrani ludzie, którzy z prezentami w dłoni - często w postaci butelki alkoholu - idą w kierunku boiska. Mijają szatnię i wchodzą do niepozornej salki o wystroju w stylu wczesnych lat 90. Solenizantem jest Grzegorz Tobiszowski, śląski europoseł Prawa i Sprawiedliwości, a do 2019 roku wiceminister energii i pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego.

Wśród gości rozpoznajemy m.in. Tomasza Heryszka - prezesa Węglokoksu, Tomasza Papaja - wiceprezesa Huty Łabędy i Jacka Srokowskiego - prezesa Huty Pokój.

Do tego ostatniego jeszcze wrócimy.

OGLĄDAJ W TVN24 GO: Do spółki z PiS. Kopalnia interesów >>>

Następnego dnia spotykamy się z jednym z uczestników spotkania w Rudzie Śląskiej. Nie uprzedzamy go, o czym chcemy rozmawiać. Gdy pada pytanie o jego wizytę na urodzinach Tobiszowskiego, twarz mu tężeje. - Tak, byłem. Na urodzinach byłego wiceministra z reguły są wszyscy ważni ludzie z branży górniczej. Działa to tak: nie zaprasza się konkretnych osób, tylko jest rozsyłana informacja, gdzie i kiedy minister organizuje urodziny - wyjaśnia. Woli zachować anonimowość.

Teren stadionu Grunwaldu Ruda Śląska. Goście z prezentami zmierzają do salki, w której urodziny obchodzi Grzegorz TobiszowskiTVN24

Były współpracownik europosła: - Wcześniej na urodzinach Grzegorza bywało nawet 300 osób. Teraz pojawili się głównie ludzie, którzy coś mu zawdzięczają. To pokazuje, że jest osłabiony, ale zachował wpływy - jest we frakcji Beaty Szydło, może zawsze pojechać na rozmowę do wicepremiera Jacka Sasina.

Cofnijmy się do wiosny 2019 roku.

Uśmiechnięty od ucha do ucha mężczyzna w garniturze wręcza przechodniowi biało-czerwony proporczyk i macha na pożegnanie. Ten sam mężczyzna, również w garniturze, pozuje przy biurku, podpisując dokument. - Musimy zadbać o nasze interesy, o przyszłość polskiego przemysłu - mówi do kamery.

To reklamówka z ostatniej kampanii wyborczej do europarlamentu, a występujący w nim mężczyzna z szerokim uśmiechem to właśnie Grzegorz Tobiszowski, wówczas jeszcze poseł polskiego parlamentu (sprawuje mandat czwartą kadencję) oraz urzędujący wiceminister energii.

"Brakowało pieniędzy"

Według naszego źródła, które zna kulisy kampanii Tobiszowskiego, w jej pierwszej fazie były problemy ze środkami na prowadzenie działań.

- Brakowało pieniędzy. Kampania była prowadzona niemal przy pomocy gumy do żucia i taśmy klejącej. Wykupiliśmy głównie reklamy na drzwiach tramwajów i autobusów. Mieliśmy chyba tylko pięć dużych billboardów. Gdyby nie internet, to Tobiszowski byłby mało widoczny - przyznaje nasz informator.

Z analizy 700 stron historii rachunku funduszu wyborczego PiS, do którego dotarli reporterzy portalu tvn24.pl i "Czarno na białym" TVN24, wynika, że od początku kampanii wyborczej do 10 maja 2019 roku na kampanię wiceszefa resortu energii w wyborach do europarlamentu zaplanowanych na koniec maja, wpłynęły darowizny na kwotę niespełna 24 tysięcy złotych.

Po tej dacie sytuacja jednak znacząco się zmieniła. Ale o tym za chwilę.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam