|

"Big Brother", "Masterchef" i "Magia Nagości" na żywo. Dojeżdżali na nie elektrycznymi pojazdami

Jedno z konkursowych dań popisowych
Jedno z konkursowych dań popisowych
Źródło: NAC

Poznań 1929 był stolicą nowoczesności, przemysłu, sztuki i rozrywki. Wszystko "made in Poland". Latem przyjeżdżały tu nawet pary w podróży poślubnej, a górale utyskiwali, że stolica Wielkopolski zabrała turystów Zakopanemu.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Jeszcze 10 lat wcześniej nie było dróg łączących trzy dawne zabory. W części kraju jeździło się po lewej stronie jezdni, w reszcie po prawej. Tory miały różne rozstawy. Płacono koronami i dwoma rodzajami marek. Obowiązywały różne systemy prawne. Granice de facto dopiero się tworzyły. Przeciwko Niemcom wybuchło powstanie wielkopolskie, potem powstania śląskie. Na Śląsku oraz Warmii i Mazurach zarządzono plebiscyty, by tą drogą zdecydować, do którego z państw te ziemie będą należeć. Na Śląsku Cieszyńskim toczyły się walki między Polakami a Czechami. Wkrótce stoczono boje o Wilno i Lwów. W 1920 r. wybuchła z kolei wojna polsko-bolszewicka. Walki o granice trwały do 1921 r. 

Powszechna Wystawa Krajowa (Pewuka) zorganizowana w 1929 roku podsumowywała pierwszą dekadę Polski po odzyskaniu niepodległości i prezentowała dorobek gospodarczy, kulturalny, naukowy i polityczny kraju, który po 123 latach wrócił na mapy.

Tomasz Mikszo o Pewuce z 1929 roku (wideo z 2014 r.)
Tomasz Mikszo o Pewuce z 1929 roku (wideo z 2014 r.)
Źródło: TVN24

I była największą wystawą, jaką kiedykolwiek zorganizowano w kraju. Zajmowała około 65 hektarów (obszar trzykrotnie większy niż obecne Międzynarodowe Targi Poznańskie), czyli tyle, ile zajęłyby 93 boiska piłkarskie położone obok siebie.

Miasto szykowało się na tę imprezę pełną parą - powstała cała nowa dzielnica, dziesiątki nowych budynków, pojawił się pierwszy neon i pierwsza sygnalizacja świetlna.

Pierwsza w Poznaniu sygnalizacja świetlna
Pierwsza w Poznaniu sygnalizacja świetlna
Źródło: TVN 24

Zadbano też o rozrywkę - powstało najnowocześniejsze kino w Polsce, pierwszy multipleks, hipodrom i arena do zawodów sportowych.

Wystawie podporządkowano życie całego miasta. Rok szkolny skrócono do połowy maja, a rozpoczęcie kolejnego przesunięto na koniec września. Szkoły zamieniono w bazy noclegowe dla wycieczek. Dla bardziej wymagających gości otwarto największy w Polsce hotel (Polonia), w którym mogły przenocować 603 osoby.

Hotel Polonia
Hotel Polonia
Źródło: NAC

Promocja salonu przekroczyła granice. Dużego formatu afisze promujące wystawę zawisły m.in. w Belgii, Szwecji, Anglii i Holandii. Mniejsze plakaty rozesłano po biurach podróży, informacjach turystycznych, hotelach na całym świecie. Wisiały na dworcach kolejowych, a w Stanach Zjednoczonych nawet w biurach linii okrętowych. Wydrukowano tysiące ulotek w niemal wszystkich europejskich językach. W kilku krajach reklamy Pewuki emitowano w radiu. W Paryżu, Pradze, Trieście i Wiedniu do Poznania zapraszały reklamy świetlne. Samochody popularyzujące wydarzenie jeździły po riwierze francusko-włoskiej, a w Wiedniu i Pradze - specjalny tramwaj, a nad miastem latał samolot, z którego zrzucano ulotki.

Tramwaj w Pradze reklamujący wystawę
Tramwaj w Pradze reklamujący wystawę
Źródło: NAC

Efekt? Na wystawę sprzedano w sumie 4,5 miliona biletów!

Poznań: Makieta Pewuki na Międzynarodowych Targach Poznańskich
Poznań: Makieta Pewuki na Międzynarodowych Targach Poznańskich (materiał z 2019 roku)
Źródło: Pewuka. Cud nad Wartą

Zielona energia

Okazuje się, że byliśmy ekologiczni, zanim stało się to modne. Na terenie E na Powszechnej Wystawie Krajowej zaprezentowano najbardziej imponującą maszynę - wysoką na 34 metry turbinę wiatrową.

Polskim pionierem w tej dziedzinie był inż. Witold Wiśniewski z Inowrocławia, świadomy, że złoża ropy naftowej wystarczą na jakieś 200 lat. "Jest to turbina 5-śmigłowa ze śmigłami samonastawnemi umożliwiającemi najbardziej ekonomiczne wyzyskanie energji wietrznej, [...] Turbina o mocy 20 koni mechanicznych może służyć do napędu maszyn rolniczych ewent. do celów elektryfikacyjnych" - pisał "Kurier Poznański" 16 maja 1929 r.

Pierwsza turbina wiatrowa
Pierwsza turbina wiatrowa
Źródło: Archiwum MTP

A jak zapewniał w "Dzienniku Kujawskim" sam inżynier Wiśniewski, profil skrzydeł przystosowany jest do polskich wiatrów: "Samoczynne nastawianie się turbiny pod odpowiednim kątem pod wiatr uskuteczniają startery, czyli tzw. wiatraczki. Śmigi samej turbiny obracają się około własnej osi, tak, że zależnie od siły parcia wiatru pracuje odpowiednia powierzchnia tej śmigi, innemi słowy, jak jest silny wiatr, wówczas śmiga obraca się, a tem samem otrzymuje się mniejszą powierzchnię wystawioną na parcie wiatru. Regulacja mocy i obrotów odbywa się za pomocą układu dźwigowego, tak, że zawieszony ciężar na dźwigni dolnej stale wykonuje pracę jak najczulszej ręki człowieka.

Transmisja, czyli pędnia turbiny, zakończona jest skrzynią przekładniową oliwną, tak, że i łożyska górne są samosmarujące się, kulkowo-rolkowe. Z powodu powyższego smarowanie turbiny może odbywać się raz na trzy miesiące. Ponieważ obsługa przy takiej turbinie zupełnie odpada, przeto silnik ten jest nieoceniony w gospodarstwie rolnem i może w zupełności zastąpić lokomobilę podwórzową, gdyż przeciętna moc jego wynosi 20 K.M. " - zachwalał swoją konstrukcję polski inżynier.

Elektryczne pojazdy, fotobudki, automaty vendingowe

I dziś żyjemy planami własnej fabryki samochodów elektrycznych, która wciąż pozostaje tylko na papierze. Tymczasem polski przemysł motoryzacyjny ma już na swoim koncie pojazdy elektryczne, które wyszły spod ręki poznańskich inżynierów 95 lat temu. Podobieństwa należy jednak doszukiwać się bardziej w produkowanych w Mielcu od lat siedemdziesiątych meleksach niż w prototypach Izery.

20 wózków wyprodukowano w zajezdniach Poznańskiej Kolei Elektrycznej, czyli dzisiejszego poznańskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Pojazdy te woziły zwiedzających po terenie Powszechnej Wystawy Krajowej. Na pokładzie każdego podróżowało 10 osób i konduktor, który informował pasażerów o najbliższych przystankach. Pojazdy poruszały się z prędkością 20 km/godz. W sumie podczas wystawy przewiozły blisko 800 tysięcy osób.

Pojazdy mogły zabrać 10 pasażerów
Pojazdy mogły zabrać 10 pasażerów
Źródło: NAC

A każda z nich mogła zrobić sobie zdjęcie w ówczesnych fotobudkach. Trzy takie urządzenia dostarczyła firma Photomaton z Katowic. Aparaty w ciągu kilku minut robiły sześć różnych zdjęć na jednym pasku za 2,50 zł (równowartość około 40 jajek).

Pamiątkowa pocztówka z Pewuki
Pamiątkowa pocztówka z Pewuki
Źródło: CYRYL

W zdumienie zwiedzających wprawiały też maszyny, które dziś stoją niemal na każdym rogu - na dworcach, lotniskach, w urzędach, w biurach.

"Stanąłem przed bufetem automatycznym i tak sobie patrzę - bo doprawdy jest na co patrzeć. Mrowie ludzkie zalega bufet - każdy z zakamarków swego ubioru wydobywa 50-groszówki i ciśnie się gwałtem, by zdobyć dla siebie ożywczy napój, względnie smaczną przekąskę, albo też wyborową wódeczkę. Obok mnie stał sobie siwizną już przyprószony kmiotek z córką jak łania. Oboje z otwartemi ustami i iskrzącemi oczyma patrzeli w ten zamęt, jak w obraz. - Wej, tato - mówi Magda - toć to te ludziska "ćpają" pieniądze w dziurkę i co zechcą to wyleci? A tato patrzał i się dziwował, oblizując się raz poraz jęzorem" - pisał 14 sierpnia "Kurier Poznański".

Wejście na Pewukę od strony mostu Dworcowego
Wejście na Pewukę od strony mostu Dworcowego
Źródło: NAC

W 1929 roku w automatach, oprócz przekąsek i słodyczy, można było kupić papier listowy i widokówki. I jak wynika z relacji dziennikarskich także piwo i małe butelki z alkoholami wysokoprocentowymi. Dziś nie do pomyślenia.

A i wtedy ze sprzedażą alkoholu z automatów próbowało walczyć Polskie Towarzystwo Walki z Alkoholizmem "Trzeźwość", które wydało broszurę "Trucicielstwo na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu". "Patrząc na ten aparat to już nawet przeciętny obywatel polski nie zrozumie, jakim sposobem zastosowuje się tu ustawowe ograniczenia w sprzedaży napojów alkoholowych, skoro niemy aparat po wrzuceniu 50 gr nalewa wódkę do kieliszka, podstawionego przez dziecko i innych nieletnich, poniżej lat 21" - grzmieli przedstawiciele Trzeźwości w publikacji poświęconej poszczególnym przykładom naruszenia ustawy przeciwalkoholowej podczas wystawy.

Masterchef

Przekąska, nawet z popitką, to jednak za mało. W parku Wilsona, w budynku browaru Huggera, urządzono Dwór Huggera. Centralna Restauracja Pewuki była w stanie pomieścić jednocześnie dwa i pół tysiąca gości, wydać 10 tysięcy ciepłych posiłków dziennie. Posiadała własną rzeźnię, lodownię, a nawet zmywarki. Te ostatnie urządzenia były w stanie w ciągu ośmiu godzin wymyć 1500 naczyń. Zatrudnienie w restauracji znalazło 500 osób.

Centralna Restauracja Pewuki znajdowała się przy parku Wilsona
Centralna Restauracja Pewuki znajdowała się przy parku Wilsona
Źródło: archiwum MTP

Właśnie tam w sierpniu 1929 roku odbył się pokaz sztuki kulinarnej. Przypominał on rywalizację znaną z programu TVN "Masterchef". Dania oceniali szefowie huggerowskiej kuchni oraz publiczność.

"Jest na co się oblizywać. Na stawie z galarety pływa dumnie biały łabędź, urobiony ze smalcu, a pomiędzy wzniesionemi skrzydłami chowa potrawę z gęsi. Naprzeciw "akwarium" Pod pięknym łososiem szklany basen, a w nim rybki, raki i wodorosty. Rybki są gotowe do jedzenia, podobnie i raki, zaś wodę naśladuje doskonale przeźroczysta galareta. Osobno ułożono małorosyjski kulebiak, długi na dobry metr i obstawiony czteroma gatunkami zup, oraz różnemi pasztecikami. Obok babka "rotszyldoska", przynajmniej na łokieć, kotlety a la marechal, pulardy na osób dwadzieścia, chaud froid z młodych gołębi, pasztet kolmarski w rynce z pokrywką upieczoną z ciasta, cukry, kremy, kompoty i hiszpańskie torty. Pokaz gastronomiczny, dostępny publiczności do północy, ściągnął wielu ciekawych i wielu znawców, wśród których przeważały panie. Przed półmiskami z miejsca powstawały dyskusje, czy cąber jest sarni, czy jeleni, czy sos jest holenderski, czy majonezowy. Po północy ogłoszono wynik premjowania. którego dokonała publiczność" - opisywał potrawy 11 sierpnia "Kurier Poznański".

Jedno z konkursowych dań popisowych
Jedno z konkursowych dań popisowych
Źródło: NAC

Zwycięzcy otrzymali pamiątkowe medale, wazony i... zegary oraz gąsiorki starego wina od sponsora - firmy H. Robiński.

Foodcourt

Dzisiaj niemal każda galeria handlowa ma specjalną strefę gastronomiczną. Na Powszechnej Wystawie Krajowej zadbano o to, by na każdym z pięciu obszarów oznaczonych literami od A do E zwiedzający mogli dostać "coś na ząb". Największy wybór różnego rodzaju dań, przekąsek i słodyczy znajdował się na terenie E, w części rozrywkowej.

Pawilony przemysłu spożywczego na Powszechnej Wystawie Krajowej
Pawilony przemysłu spożywczego na Powszechnej Wystawie Krajowej
Źródło: NAC

Jeden z dziennikarzy "Kuriera Poznańskiego" oznaczył go literą "Ż": "Trzy czwarte jego pawilonów odnosi się do żołądka. I to nie tylko pośrednio, jak np. rolnictwo, które chwali się na Wystawie, że napełnia nam żołądek zbożem, mięsem, owocami i jarzynami, ale wprost, bez dróg okrężnych. Z góry uprzedzam, że ci, którzy np. wejdą do olbrzymiego i świetnie urządzonego Pawilonu Spożywczego, niech najlepiej zawczasu wyjmą chusteczkę i trzymają ją w pogotowiu, bo ani się obejrzą, jak zacznie im iść ślinka do ust. Jak np. oprzeć się tej reakcji psychiczno-fizycznej na widok kucharza, który w białej szlafmycy na głowie i z warząchwią w dłoni komenderuje całym sztabem kuchcików, niosących talerze z przeróżnemi smakołykami i kręci się razem z nimi na olbrzymiej drewnianej platformie".

Czym zajadali się zwiedzający? Choćby czekoladkami od Wedla i Goplany, herbatnikami petit beurre z poznańskiej fabryki keksów, pierników i wafli WUKA (od imienia i nazwiska właściciela - Władysława Kurczewskiego), która gigantyczne trzy pudełka ciasteczek umieściła na dachu swojego kiosku. Z kolei warszawska fabryka Fuchs pokazywała, jak powstają karmelki tofi.

Pawilony przemysłu spożywczego - z lewej kiosk fabryki WUKA
Pawilony przemysłu spożywczego - z lewej kiosk fabryki WUKA
Źródło: NAC

Coś bardziej na konkretnie? Tu na przeciw gościom wychodziła paszteciarnia, która oferowała codziennie około 80 (sic!) różnych rodzajów pasztetów. A gdy apetyt był większy, można było zajrzeć do pawilonu Okocimia, który miał własną restaurację z wielką piwiarnią i ogródkiem.

Pawilon Okocimia i Pawilon Monopoli Spirytusowych
Pawilon Okocimia i Pawilon Monopoli Spirytusowych
Źródło: NAC

Na amatorach mocniejszych trunków wrażenie robił Pawilon Monopolu Spirytusowego, który wyglądał jak chiński pałacyk z czterema wieżami. Każda z nich liczyła sześć pięterek, na których ustawione były butelki z alkoholami. W budynku swoje wyroby prezentowały cztery firmy produkujące likiery, koniaki i wódki.

Pawilon Monopoli Spirytusowych
Pawilon Monopoli Spirytusowych
Źródło: NAC

Wielka zagroda

W innej części wystawy, jak pisał "Kurier Poznański", "wszystko gęga, kwacze, gdacze, pieje i grucha". Rozmach odbywającej się w czasie Pewuki Wystawy Zwierząt Hodowlanych trudno nawet porównywać ze współczesnymi. Do Poznania koleją przyjechało 1005 sztuk bydła, 756 koni, 525 owiec, 486 świń, do tego niezliczone koguty, kaczki i gęsi. W drodze na wystawę w jednym ze składów na świat przyszedł cielak. Dostał imię "Pewuka".

Wystawa Zwierząt Hodowlanych sprzed 90 lat
Wystawa Zwierząt Hodowlanych sprzed 90 lat
Źródło: Pewuka. Cud nad Wartą

Goście Pewuki mogli też zobaczyć na własne oczy krowę rekordzistkę, która w 1928 r. dała ponad 10 tysięcy litrów mleka, ale też... wypchanego cielaka z dwiema głowami.

Dwugłowe ciele prezentowano w jednym z pawilonów na wystawie
Dwugłowe ciele prezentowano w jednym z pawilonów na wystawie
Źródło: W. Kowalczyk / Archiwum MTP

Wystawa Zwierząt Hodowlanych nie była jedyną, która odbyła się podczas Pewuki. Między 18 a 21 maja 1929 r. trwał pokaz zwierząt tucznych, prezentowano też bydło opasowe, psy, pszczoły czy ryby. A gdy żadnej wystawy akurat nie było - zwierzęta można było podziwiać we wzorcowym gospodarstwie.

Big Brother

Kiedy w 2001 roku 15 osób dało się zamknąć na własne życzenie w domu pełnym kamer i wystawiło się na widok publiczny na całą dobę, głośno było o nich w całej Polsce. Losy bohaterów pierwszego sezonu polskiej edycji "Big Brothera" miliony widzów śledziły przez 107 dni.

W 1929 roku nie było telewizji. Dopiero oglądano pierwsze polskie telewizory - na Powszechnej Wystawie Krajowej wynalazek prezentował inżynier Stefan Manczarski, pracownik Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Na regularne nadawanie programów telewizyjnych trzeba było jeszcze poczekać 12 lat. To, czym dziś ekscytujemy się na ekranach, wówczas można było oglądać... na żywo.

Wielkie emocje budził człowiek zamknięty w klatce, który próbował pobić rekord świata w niejedzeniu. Gazety okrzyknęły go głodomorem - dzisiaj w ten sposób określa się osoby, które ciągle odczuwają głód, a nie odmawiają przyjmowania posiłków.

Głodomór na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r.
Głodomór na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r.
Źródło: Pewuka. Cud nad Wartą

Łodzianin Alfons Kriese zamierzał spędzić w szklanym boksie 40 dni jedynie o wodzie sodowej i.... papierosach. Po dopełnieniu formalności - spisaniu protokołu i opieczętowaniu "akwarium" - oraz chwili dla fotografów mężczyzna został zamknięty. Był 11 sierpnia 1929 roku, godzina 15.

Głodomór w klatce i podziwiająca go widownia
Głodomór w klatce i podziwiająca go widownia
Źródło: NAC

Codziennie odwiedzały go tłumy. "Pobyt Głodomora na terenach zachodnich PWK (Wesołe Miasteczko) stanowi prawdziwą sensację dla publiczności" - pisał "Tygodnik na Powiat Tarnogórski".

Nie można było się przy nim nudzić. Dbał o to sam głodomór. "P. Kriese popisuje się przed publicznością sztuczkami fakirskiemi i jest bardzo zaradny. W pewnej chwili zabrakło mu zapałek, więc radzi sobie momentalnie, drze kołnierzyki na płótno, które rozżarza przy pomocy sprytnej kombinacji sznurowania krzemienia i guzika stalowego" - donosił "Głos Poranny". On sam też nie dawał się nudzie. "Dnia 19 bm. "głodomór" rozegrał 4 partje szachów z publicznością, przyczem wszystkie cztery wygrał. W dniu tym stan jego zdrowia przedstawia się jak następuje: waga 50 kg. (w dniu rozpoczęcia głodówki 58), temperatura 36,3 st. C" - relacjonował dziennikarz "Tygodnika na Powiat Tarnogórski" 28 sierpnia 1929 r.

A "Kurier Poranny" zachęcał: "Publiczność może brać udział w akcie zaopatrzenia w wodę i badania lekarskiego poszczącego uparcie osobnika".

A jemu było wciąż mało - gdy dowiedział się, że "jego" rekord planują pobić dwie inne osoby - chciał pozostać w klatce dłużej. Lekarz jednak nie dał zgody. Po 40 dniach - jak podawała "Gazeta Powszechna" - "osłabionego i wycieńczonego odwieziono karetką Pogotowia Ratunkowego do lecznicy miękkiej. W ostatnich dniach głodomór nie mógł przyjmować nawet wody sodowej, a ważył 42 kg".

Notka o końcu głodówki Alfonsa Kriese
Notka o końcu głodówki Alfonsa Kriese
Źródło: Kurier Poznański

Anglik Brown w Cardiff głodował przez 67 dni. Trzy dni krócej wytrzymał w Blackpool Włoch Sacco. Zapłacił jednak najwyższą cenę - zmarł z wygłodzenia. Nasz rodak na zdrowiu nie ucierpiał - po dwóch miesiącach znów odmawiał sobie jedzenia, tym razem w Warszawie.

Spiderman

Kriese o uwagę na wystawie walczył z Feliksem Nazarewiczem. Krakowski akrobata cieszył się sławą już wtedy, gdy twórcy Spider Mena, postaci znanej z komiksów Marvela, siedzieli jeszcze w szkolnych ławkach.

Po raz pierwszy Polska o człowieku musze usłyszała, gdy podczas olbrzymiego pożaru 6-piętrowego budynku w 1928 r. w Dąbiu pod Krakowem pomagał strażakom w akcji gaśniczej, a potem uratował uwięzionych na najwyższych kondygnacjach strażaków, którym zawalenie się schodów odcięło drogę na dół. 24-letni wówczas Nazarewicz miał po rynnach wejść na najwyższe piętro i stamtąd spuścić liny, po których strażacy zjechali na ziemię. Po tym wyczynie wyruszył w trasę po Polsce. W każdym z odwiedzonych miast człowiek mucha wspinał się gołymi rękami, bez asekuracji, na charakterystyczne budynki, po czym występ kończył zwykle skokiem na rozłożoną na dole płachtę.

Występy człowieka-muchy
Występy człowieka-muchy
Źródło: Pewuka. Cud nad Wartą

Nie inaczej było w Poznaniu. Nazarewicz za cel obrał sobie Pawilon Nawozów Sztucznych na terenie rolniczym, najwyższy na wystawie. Występ zaplanowano na 27 lipca, na godzinę 19.30.

Zakończył się on klapą. Nazarewicz, co prawda, wspiął się na 26-metrowy budynek, ale zrobił to przy pomocy liny, a nie gołych rąk. Potem przez godzinę kręcił się po dachu, by ostatecznie ogłosić, że jest niedysponowany i skakać nie będzie. Zszedł z dachu pawilonu po drabinie. Na dole czekała już na niego policja, która zadbała o to, by wściekły tłum go nie zlinczował. Potem tłumaczył prasie, że za "niedyspozycją" kryły się brak odpowiedniego przygotowania do występu, "depresja dachowa", obawa o stan płótna, na które miał skoczyć i fizyczna niedyspozycja wynikająca z tego, że... nie miał co jeść. Twierdził, że choć występ w Warszawie przyniósł 10 tysięcy złotych dochodu, to on nie otrzymał za niego ani grosza, bo wszystkie pieniądze trafiły do pośredników.

Pierwsze wesołe miasteczko

Dzieciaki zderzały się małymi samochodzikami i szalały na kolejkach. Panowie tylko czekali, aż paniom w wesołych beczkach podwinie się sukienka. Była zjeżdżalnia wodna, z której z wysokości kilku pięter można było zjechać łódkami po szynach do basenu.

Zjeżdżalnia wodna
Zjeżdżalnia wodna
Źródło: Światowid nr 29/1929

Były i karuzele z małymi samolocikami unoszącymi się raz w górę, a raz w dół i koło śmiechu, i koło tańca czy latające fotele. A nawet diabelski młyn. Ale nie taki, jaki dziś sobie wyobrażamy - było to pomieszczenie, w którym zamykano publiczność i sprawiano wrażenie, że całe się rusza, poprzez poruszanie… dekoracjami znajdującymi się za oknem.

Samolociki na łańcuchach latały w górę i w dół
Samolociki na łańcuchach latały w górę i w dół
Źródło: Archiwum MTP

Nieopodal, w lunaparku, w "wiosce murzyńsko-arabskiej" tańczyli i śpiewali aktorzy z Paryża.

Tańcom i zabawom z góry przyglądał się patron wesołego miasteczka - Pan Twardowski siedzący na świecącym w nocy księżycu. Pierwszy raz nazwano tak lunapark - nazwa przyjęła się w całym kraju i funkcjonuje do dziś.

Pierwsze w Polsce wesołe miasteczko. Tak bawiono się w 1929 r.
Pierwsze w Polsce wesołe miasteczko. Tak bawiono się w 1929 r.
Źródło: Pewuka. Cud nad Wartą

Największy w Europie rollercaster

Niewątpliwie główną jego atrakcją był drewniany rollercoaster Himalaya z największym torem w Europie - o długości dwóch kilometrów. Kolejka złożona była z pięciu podwójnych wózków z przyczepkami, z których każdy mógł zabrać 10 osób - po trzy pary z przodu i dwie z tyłu. Przejazd całej trasy zajmował pięć minut. Wagoniki pędziły z prędkością 90 km/godz. "Już sam widok kolejki co chwilę skręcającej, wznoszącej się, to znów spadającej na łeb na szyję przejmował grozą i zapierał dech w piersiach. A co dopiero przeżywać na własnej skórze to dzikie szaleństwo" - pisał Zbigniew Zakrzewski w książce "Wspominam Poznań".

Kolejka górska Himalaya - największa atrakcja wesołego miasteczka na Pewuce
Kolejka górska Himalaya - największa atrakcja wesołego miasteczka na Pewuce
Źródło: Archiwum MTP

Popołudniami, wieczorami i w weekendy do Himalai ustawiały się kolejki chętnych. Wielu z nich, słysząc krzyki tych, którzy swoje już odczekali, rezygnowało.

Odwagi nie zabrakło dziennikarzowi "Echa Tureckiego", który przejechał się kolejką i opisał potem swoje przeżycia w gazecie z 31 sierpnia 1929 r. "Sadowię się i ja w wagoniku, tłocząc się niesłychanie i za chwilę powoli jadę do góry. Lekki spadek łagodny, znów wzniesienie i wtem... blizko dziesięciometrowa (2 piętra) przepaść otwiera się przed nami. Spadamy. Z niewieścich (nietylko z resztą) ustek wyrywają się okrzyki przerażenia, słyszane na całym terenie E z daleka, okrzyki nie milknące już do końca powietrznej wędrówki. Coraz to nowy ostry wiraż czy spadek, a wreszcie, jak to zazwyczaj bywa – koniec. Istotnie niezwykłe wrażenie, zdolne zaimponować najbardziej wyrafinowanym smakoszom".

Pierwszy w Polsce symulator

Całe wesołe miasteczko było jedynym obszarem, na którym pojawiły się urządzenia niewyprodukowane w Polsce. Większość sprzętu przyjechała z Niemiec, od firmy Ruprecht z Monachium, co organizatorzy próbowali ukryć, zakrywając jej logo. Nieudolnie, bardziej uważni dostrzegli je na karuzelach. Dostało się też kasjerce obsługującej "Kolejkę przez Karpaty", która mówiła jedynie po niemiecku.

Wesołe miasteczko z lotu ptaka
Wesołe miasteczko z lotu ptaka
Źródło: NAC

Właśnie ta atrakcja była pierwszym w Polsce symulatorem. Wchodziło się do imitacji wagonu kolejowego, zasiadało wygodnie w fotelu i oglądało film przedstawiający - jak zapewniali organizatorzy - jazdę pociągiem z Krakowa do Zakopanego. Seans trwał trzy minuty. I tylko niektórzy narzekali, że Tatry dziwnie przypominają Alpy...

Magia nagości

Wszystko było nowe na Powszechnej Wystawy Krajowej. Także peepshow, którego Polacy wcześniej nie mieli okazji oglądać w kraju. Erotyczny pokaz krył się pod nazwą "Najpiękniejsze kobiety świata".

Jak wyglądał? Opisał go Bonzo 30 maja 1929 r. w "Kurierze Poznańskim", w jednym z felietonów z cyklu "Pod włos". "Reklama głosi: 'Najpiękniejsze kobiety świata'. W Poznaniu? Nie może być! Poszliśmy. Dano nam po pięć kul i kazano rzucać do celu. Sprawa niełatwa. Wreszcie ktoś trafił i stało się... Podniosła się kurtyna i ukazała nam damę w stroju niedbałym, siedzącą w... klatce. W klatce stało i łóżko. Dama miała minę obojętną, łóżko cyniczną. W sąsiedniej klatce siedziała podobna dama – a może i nie podobna, bo jedna jest blondynka, a druga brunetka – i podobne łóżko. Hm! Wyglądało to zagadkowo. Tytus skrzywił się. - Dalibóg czuję się zażenowany. Jak można sadzać kobietę do klatki, jak orangutana? - Jej za to płacą - rzeczowo i życiowo - wtrącił Grosik".

Wśród panów pokaz robił furorę, u pań - raczej oburzenie.

Reprezentacyjna aleja na terenie zachodnim Powszechnej Wystawy Krajowej
Reprezentacyjna aleja na terenie zachodnim Powszechnej Wystawy Krajowej
Źródło: CYRYL

Pierwszy faks

O polskiej wystawie znów usłyszał cały świat. Dzięki nowince technicznej poznańskiego radia. Aparat radiograficzny systemu Fultona był protoplastą faksu. "Takich aparatów nadajnikowych jest jeszcze na całym świecie tylko trzy" - podawało 15 czerwca "Echo Powszechnej Wystawy Krajowej".

Za pomocą aparatu w świat wysyłano pięć razy dziennie fotografie związane z wystawą. Poznańskie radio nadało z niego od 1 kwietnia 1929 r. do 31 marca 1930 r. 364 emisje radiograficzne, przesyłając na odległość ponad 850 obrazów. Zdjęcia z Poznania dotarły w ten sposób między innymi do Indii i Egiptu.

Hala reprezentacyjna
Hala reprezentacyjna
Źródło: NAC

Tłumacz

Języki obce już wtedy nie były problemem. Nawet jeśli się nimi nie władało. Dziś wyręczają nas aplikacje, 100 lat temu - radiotelefoniczny tłumacz. Wynalazek Borysa Miercałowa, rosyjskiego emigranta, mieszkającego w Rudzie Pabianickiej pod Łodzią.

"Przed mówcą zatem ustawia się mikrofon ze wzmacniaczem, od którego prowadzą przewody do kabin, w których siedzą tłumacze ze słuchawkami na uszach, tak, że słyszą polskie słowa mówcy i powtarzają je w danym języku. Przed tłumaczami stoją znowu mikrofony i wzmacniacze, od których specjalne przewody prowadzą do ławek na sali, gdzie odbywa się zebranie. W ławkach zainstalowane są przed każdem miejscem otwory na wtyczki słuchawek, z których jedne prowadzą od kabiny tłumacza angielskiego, inne francuskiego oraz niemieckiego. Naturalnie otwory te zaopatrzone są w napisy. Wystarczy wtyczki słuchawek włożyć do odpowiednich otworów i słuchawki założyć na uszy, aby równocześnie niemal z wygłaszaną mową słyszeć jej tłumaczenie w danym języku" - pisało 8 kwietnia 1929 r. "Echo Powszechnej Wystawy Krajowej".

Pewuka

filip
Źródło: Henryk Poddębski / Polona.pl
Poznań: Autobusy bez dachu podczas Pewuki w 1929 roku
Poznań: Autobusy bez dachu podczas Pewuki w 1929 roku
Teraz oglądasz
Poznań: Makieta Pewuki na Międzynarodowych Targach Poznańskich
Poznań: Makieta Pewuki na Międzynarodowych Targach Poznańskich
Teraz oglądasz
Występy człowieka-muchy
Występy człowieka-muchy
Teraz oglądasz
Głodomór na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r.
Głodomór na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu w 1929 r.
Teraz oglądasz
Pierwsze w Polsce wesołe miasteczko. Tak bawiono się w 1929 r.
Pierwsze w Polsce wesołe miasteczko. Tak bawiono się w 1929 r.
Teraz oglądasz
Przez Poznań przejechały zabytkowe auta. Tak uczcili 90-lecie Pewuki
Przez Poznań przejechały zabytkowe auta. Tak uczcili 90-lecie Pewuki
Teraz oglądasz
Wystawa Zwierząt Hodowlanych sprzed 90 lat
Wystawa Zwierząt Hodowlanych sprzed 90 lat
Teraz oglądasz
Pierwsza w Poznaniu sygnalizacja świetlna
Pierwsza w Poznaniu sygnalizacja świetlna
Teraz oglądasz
Pierwszy telewizor i wesołe miasteczko. Tak wyglądała Pewuka
Pierwszy telewizor i wesołe miasteczko. Tak wyglądała Pewuka
Teraz oglądasz
Tak wyglądać będą obchody 90-lecia Powszechnej Wystawy Krajowej
Tak wyglądać będą obchody 90-lecia Powszechnej Wystawy Krajowej
Teraz oglądasz
Poznańskie Targi pokazują rodzinny album z Pewuki (wideo z 2013 r.)
Poznańskie Targi pokazują rodzinny album z Pewuki (wideo z 2013 r.)
Teraz oglądasz
Tomasz Mikszo o Pewuce z 1929 roku (wideo z 2014 r.)
Tomasz Mikszo o Pewuce z 1929 roku (wideo z 2014 r.)
Teraz oglądasz
Tomasz Mikszo pokazuje albumy i kroniki z 1929 roku na temat Pewuki (wideo z 2014 r.)
Tomasz Mikszo pokazuje albumy i kroniki z 1929 roku na temat Pewuki (wideo z 2014 r.)
Teraz oglądasz
Była na Powszechnej Wystawie Krajowej w 1929 r. "Poznań wtedy wypiękniał" (wideo z 2014 r.)
Była na Powszechnej Wystawie Krajowej w 1929 r. "Poznań wtedy wypiękniał" (wideo z 2014 r.)
Teraz oglądasz

Czego tam nie było!

Jakie jeszcze wynalazki prezentowano na Pewuce? Był pierwszy polski policyjny radar, lampka elektryczna zmieniająca kolor, bezpiecznik do szyb zapobiegający ich stłuczeniu, łódź ratunkowa do ratowania ofiar morskich katastrof, szklane granaty ręczne, które po rzuceniu rozbijały się i uwalniały płyn gaśniczy, czy przyrząd do uwalniania bydła w czasie pożaru z automatycznym wypędzaniem z obory przy pomocy "mechanicznych batów". W branży budowlanej pokazywano statyt – materiał budowlany wytwarzany z drewna, krzemionki, żelaza i betonu. W spożywczej - fizjosmozę, czyli metodę konserwowania mięsa poprzez zastrzyk surowicy przez komorę sercową, dzięki której mięso zachowuje świeżość przez rok.

Poznań przymierzał się też do stworzenia budowli, która będzie symbolem wystawy, czegoś na miarę wieży Eiffla, wybudowanej na wystawę paryską w 1889 r. Pomysłów było kilka.

Pierwszy to Wystawowa Wieża Obserwacyjna. De facto miał to być wielki dźwig, którego ramię przenosiłoby windę, która transportowałaby gości z dworca kolejowego na teren wystawy.

Drugim - kolejka powietrzna. Miała łączyć skrajne punkty - okolice głównego wejścia z terenami rolniczymi w parku Kasprowicza. Jej trasa miała liczyć 4 km.

Trzecim pomysłem był most stanowiący połączenie Pałacu Rządowego (dzisiejsze Collegium Heliodori Święcicki) z terenami zoo, które pierwotnie miały wchodzić w skład wystawy z ruchomymi chodnikami - coś, co dzisiaj spotykamy na lotniskach.

Choć w miejskiej kasie był budżet przeznaczony na jeden z tych celów, to z jego realizacji się wycofano. Powód? Żadna z tych atrakcji nie byłaby funkcjonalna po wystawie i trzeba byłoby je rozebrać. A poznaniacy - znani ze swojej przedsiębiorczości - nie zwykli wyrzucać pieniędzy w błoto.

Z innego powodu nie powstał aquapark na terenie rozrywkowym. Uznano, że basen z rozsuwanym dachem, w którym woda miała falować jak w Bałtyku, mógłby spowodować - i to dosłownie! - odpłynięcie klientów innym rozrywkom, w szczególności wesołemu miasteczku.

Czytaj także: