Nowe przepisy dają władzę strażnikom granicznym. Jak będą z nich korzystać?
Od czwartku obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów, które radykalnie zmienia sytuację migrantów na granicy polsko-białoruskiej. Strażnik graniczny może teraz nie przyjąć wniosku azylowego, o który zabiegają cudzoziemcy. Oznacza to, że o losie migranta zdecyduje podejmujący interwencję funkcjonariusz. - To niedopuszczalne - komentuje prawnik z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich i wspomina o łamaniu konstytucji i prawa międzynarodowego.
- Dotychczas strażnik graniczny nie mógł odmówić przyjęcia wniosku azylowego od zatrzymanego na granicy polsko-białoruskiej migranta.
- Teraz może to zrobić, choć z pewnymi wyjątkami. To daje bardzo dużą władzę funkcjonariuszom interweniującym w lesie na pograniczu.
- Wprowadzone przepisy są niezgodne z konstytucją, prawem międzynarodowym i unijnym - ocenia prawnik z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Urząd ten zgłaszał wcześniej swoje zastrzeżenia do nowych przepisów.
- Zdaniem naszego rozmówcy postulaty Rzecznika Praw Obywatelskich są odrzucane przez rząd ze względu na sytuację polityczną w Polsce.
Ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP została znowelizowana 13 marca, a następnie szybko podpisana przez prezydenta. Daje szczególne prerogatywy rządowi - i na tej podstawie w czwartek, 27 marca, w Dzienniku Ustaw zostało opublikowane rozporządzenie Rady Ministrów "w sprawie czasowego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej". Mówiąc najkrócej - strażnicy graniczni nie muszą już przyjmować wniosków azylowych od ubiegających się o ochronę migrantów.
Tymczasem tak zwana presja ze strony migrantów na granicy polsko-białoruskiej aktualnie rośnie z miesiąca na miesiąc. Od początku roku do 20 marca Straż Graniczna odnotowała 2,2 tysiąca przypadków nielegalnego przekraczania granicy. Tylko w marcu było to 1,4 tysiąca prób.
- Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy to nie jest sytuacja biednych migrantów, którzy są przez polską stronę źle traktowani. To jest zorganizowana akcja dywersyjna ze strony Moskwy i Mińska wymierzona prosto w bezpieczeństwo Polski i Europy i polega na organizowaniu nielegalnego przekraczania granicy, co wiąże się także z ryzykiem fizycznym na naszej granicy. Będziemy, niezależnie od komentarzy, postępowali w sposób bezwzględny i będziemy chronić granicy przed każdym, kto chce ją nielegalnie przekroczyć - zadeklarował w czwartek premier Donald Tusk.
O wprowadzonych właśnie przepisach rozmawiamy z prawnikiem Maciejem Grześkowiakiem, głównym koordynatorem do spraw współpracy strategicznej w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Tomasz Słomczyński: Żeby zrozumieć, co tak naprawdę się stało po wprowadzeniu w czwartek rządowego rozporządzenia, powiedzmy na początek, jak było przed tą zmianą.
Maciej Grześkowiak: Stan prawny był taki, że w momencie, w którym osoba migrująca, migrant, zgłaszał strażnikowi granicznemu, że chciałby złożyć wniosek azylowy, powodowało to automatyczny obowiązek po stronie tegoż strażnika granicznego, żeby przyjął taki wniosek i nadał mu odpowiedni bieg. To nie oznaczało oczywiście, że wszystkie osoby, które deklarują wolę złożenia wniosku azylowego w Polsce, z automatu miały gwarantowany status uchodźcy, natomiast rodziło to obowiązek rozpatrzenia takiego wniosku. Co ważne, na potrzeby tej procedury taka osoba ma prawo do pozostania w naszym kraju.
Czytaj dalej po zalogowaniu

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam