Łoś wpadł do kanału. Strażacy przez sześć godzin "prosili", żeby wyszedł

Zwierzę nie chciało współpracować
Akcja ratowania łosia w Zielonej Górze
Źródło: tvn24

Łoś wpadł do kanału ściekowego w Zielonej Górze. Sam nie potrafił się wydostać, ale współpracować ze strażakami też nie chciał. Nie pomogło polewanie wodą. W ruch poszły konary, mata antypoślizgowa, lina i ciężarówka.

Sarny już tam bywały, ale łosie jeszcze nie. W niedzielę do kanału ściekowego w Zielonej Górze wpadł łoś. Zwierzę nie potrafiło samo się z niego wydostać. Na ratunek ruszyli strażacy.

Łoś nie chciał współpracować

- Ciężko było wyciągnąć łosia z kanału, a właściwie to poprosić go, żeby wyszedł. Próbowaliśmy różnych sposobów. Używaliśmy na przykład konarów drzew. Rozciągnęliśmy też matę antypoślizgową, ale łoś nie chciał współpracować. Postanowił dalej przechadzać się po tym kanale - mówi st. asp. Piotr Grabas ze straży pożarnej w Zielonej Górze.

Łatwo nie było. Akcja trwała sześć godzin, ale zakończyła się sukcesem.

- Efekt przyniosło dopiero zahaczenie liny o rogi łosia i wyciągnięcie go z kanału za pomocą samochodu ciężarowego. Potem trzeba było go skrępować i podać środki usypiające - tłumaczy Grabas.

Zwierzę całe i zdrowe wróciło na wolność.

Autor: aa/ ks / Źródło: tvn24

Czytaj także: