Zirytowany zadzwonił na policję, żeby czym prędzej zgarnęła jego agresywną koleżankę. Tyle że... żadnej awantury nie było. Pół godziny później to jego partnerka zadzwoniła po pomoc: zatrzasnął się w aucie kobiety i nie chciał z niego wyjść. 25-latek z Jarocina zapomniał przekazać jeszcze funkcjonariuszom, że jest poszukiwany.
Zaczęło się od tego, że 25-latek poprosił policjantów o interwencję w sprawie jego agresywnie zachowującej się koleżanki. - Zgłoszenie było o tyle dziwne, że mężczyzna podawał nieistniejący adres. Mówił też, że w sumie to nie ma go na miejscu zdarzenia - relacjonuje Agnieszka Zaworska z jarocińskiej policji.
Policjanci sprawdzili teren zbliżony do podanego miejsca. Nie zastali tam nic, co mogłoby świadczyć o awanturze.
Zamknął się w aucie
Nie minęło pół godziny, a dyżurny miejscowej policji ponownie odbiera telefon. Tym razem dzwoni kobieta. Wyświetla się dokładnie ten sam numer. Mówi, że jest w Witaszycach (ok. 5 km od Jarocina) i jakiś mężczyzna właśnie wyrzucił ją z jej własnego samochodu, a następnie do niego wsiadł i zamknął na cztery spusty.
- Na miejsce natychmiast udał się patrol. Gdy policjanci dotarli pod wskazany adres w pojeździe znajdowały się dwie osoby: zgłaszająca i młody mężczyzna, jej partner. Mundurowi ustalili, że pomiędzy tymi osobami doszło do kłótni - mówi rzeczniczka. W wyniku sprzeczki 25-latek postanowił odizolować się od swojej kobiety.
Finał za kratkami
Nakłonić młodego człowieka do opuszczenia samochodu nie było łatwo, jednak po kilku prośbach otworzył drzwi i wysiadł. Nie oznaczało to jednak końca "przygody".
- Podczas sprawdzania danych kazało się, że Sąd Rejonowy w Pleszewie wystawił na mężczyznę nakaz doprowadzenia do aresztu śledczego, ponieważ on sam unikał dobrowolnego stawienia się - informuje Zaworska.
25-latek przesiadł się więc do innego auta, tym razem już policyjnego. Został przetransportowany do komendy w Jarocinie, skąd został przewieziony do aresztu. Spędzi tam najbliższe pół roku.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24