Cztery nowe wozy wielkopolskich strażaków, warte łącznie około 4 mln złotych, muszą stać w garażach. Do odwołania. Nie mogą jeździć na akcje, bo są za ciężkie i to aż o 1,7 tony. Wyszło to na jaw podczas ostatnich badań technicznych. Komendant zakazał używania tych wozów. Ze względów bezpieczeństwa.
Nowoczesne, ciężkie wozy, wykonane na podwoziach Scanii, w wyniku publicznego przetargu, trafiły w ostatnich latach do czterech jednostek na terenie Wielkopolski. Dwa do jednostek ochotniczych z powiatu kaliskiego, jeden do OSP Swarzędz. Ostatni natomiast dostali strażacy zawodowi z poznańskiej JRG-3 w Antoninku. Wartość każdego wozu to około milion złotych.
Służyły dobrze strażakom. do czasu ostatniego przeglądu technicznego. Wtedy wyszło na jaw, że waga pojazdu jest zupełnie inna, niż ta deklarowana przez producenta.
- Masa całkowita, określona w świadectwie dopuszczenia pojazdu do ruchu drogowego, z pełnym wyposażeniem i wodą, jest przekroczona o około 1,7 tony. W związku z tym, by nie ryzykować, komendant wojewódzki zadecydował, że do czasu wyjaśnienia sprawy, te cztery wozy nie będą jeździć na akcje - mówi Sławomir Brandt, rzecznik wielkopolskiej straży pożarnej.
Szereg niezgodności
Strażak dodaje, że kiedy jednostki odbierały pojazdy, te miały odpowiednie papiery i certyfikaty. Skąd zatem nieprawidłowości?
Procedura zakupu takich wozów zaczyna się od określenia przez straż wymaganej specyfikacji. Następnie ogłasza się przetarg. Spływają różne oferty, spośród których wybiera się najkorzystniejszą. Producent zabudowy pożarniczej deklaruje wykonanie według specyfikacji, po czym zabiera się do przystosowania jej do konkretnego typu podwozia. W momencie odbioru, pojazd musi posiadać świadectwo dopuszczenia.
Dotarliśmy do raportu Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej, funkcjonującego przy Państwowym Instytucie Badawczym, które skontrolowało wóz należący do Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 w Poznaniu. Stwierdzono w nim szereg niezgodności w porównaniu ze wzorcem, określonym w specyfikacji, przy okazji ogłoszenia przetargu.
Najpoważniejsze z nich to m.in. inna wersja podwozia, inny zderzak, inny materiał poszycia wewnętrznego, czy końcówka rury wydechowej, wyprowadzona bezpośrednio pod zbiornikiem paliwa. Kontrolerzy zwrócili też uwagę na wiele pomniejszych nieprawidłowości, łącznie 25 elementów niezgodnych ze wzorcem.
Najważniejsze jednak pojawia się na końcu raportu. To uwaga dotycząca maksymalnej masy rzeczywistej z pełnym wyposażeniem, która w stosunku do próbki przebadanej w procesie dopuszczenia, jest większa dokładnie o 1715 kg.
Przekroczenia dopuszczalnej masy należałoby zatem upatrywać właśnie w nieprzestrzeganiu wzorca. Wszelkie zmiany najprawdopodobniej zawyżyły wagę pojazdów.
Skontaktowaliśmy się z wykonawcą zabudowy pożarniczej, który nie do końca zgadza się z tym, że wóz jest zbyt ciężki.
- Dopuszczalna masa całkowita dla samochodów dwuosiowych wynosi 18 ton, natomiast specjalne samochody pożarnicze tego typu mogą ważyć 20 ton. W związku z tym nasze samochody nie są przeciążone - tłumaczy Tomasz Kruźlak, przedstawiciel firmy.
"Chodzi głównie o drogę hamowania"
Rzeczywiście, według ministerialnego rozporządzenia, dopuszczalna masa całkowita pojazdów specjalnych jest o 2 tony większa niż "cywilnych". Certyfikat był wydawany jednak na pojazd o masie do 18 ton, dlatego nie wiadomo czy cięższy wóz zachowuje wszystkie normy bezpieczeństwa. Komendant wielkopolskiej straży woli dmuchać na zimne.
- Producent musi wystąpić o nową certyfikację. Trzeba na nowo sprawdzić pojazdy na specjalnych rolkach, czy pochylniach, żeby sprawdzić jak przy pełnym obciążeniu zachowuje się w różnych sytuacjach. Głównie chodzi nam o drogę hamowania. Wiadomo, że wozy jeżdżą na sygnale, szybko, i czasem niestety dochodzi do sytuacji, kiedy biorą udział w jakimś zdarzeniu drogowym. Bez ważnego certyfikatu, wypadek z udziałem takiego pojazdu, mógłby się wiązać z nieprzyjemnymi dla nas konsekwencjami - tłumaczy Brandt.
Strażacy liczą, że nawet ze zwiększoną masą, wozy spełnią normy bezpieczeństwa i po uzyskaniu odpowiedniego papieru, będą mogły szybko wrócić do akcji. Kiedy? Na razie nie wiadomo.
- Ich tymczasowy, przymusowy postój nie wpływa znacząco na skuteczność działań strażaków - uspokaja rzecznik straży.
Sprawa jest weryfikowana u producenta. Komendant obecnie czeka na wyjaśnienia.
Autor: Igor Białousz/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: swarzednews.pl