To była jedna z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat. Pod osłoną nocy Eryk J. wdarł się do domu swojej ciężarnej partnerki i zaatakował nożem ją i jej rodzinę. Zginęły dwie osoby - rodzice dziewczyny. Przed sądem mężczyzna odpowiadał też za usiłowanie zabójstwa trzech innych, w tym nienarodzonego dziecka. Motywem miała być "niechęć przyjęcia na siebie roli ojca". Eryk J. został skazany na dożywocie.
Podczas mowy końcowej prokurator wnioskował o karę dożywocia i pozbawienia praw publicznych na 10 lat oraz możliwość przedterminowego zwolnienia nie wcześniej niż po 40 latach.
- Sprawcy przypisano zabójstwo i usiłowanie zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. W tym wypadku konieczne jest zastosowanie tego typu kary - przekonywał prokurator Krzysztof Kowalewski.
"Urządził sobie polowanie na ludzi"
Z takim wnioskiem zgadzał się pełnomocnik rodziny. - On urządził sobie polowanie na ludzi. Zachował się jak zwykły rzeźnik, który rżnął ciała ludzkie (...) Eliminacja to jedyny sposób, by ochronić nas przed tego typu człowiekiem - przekonywał Janusz Runowski.
Obrońcy wnioskowali o wznowienie przewodu sadowego. Ich zdaniem nie rozstrzygnięto wszystkich dowodów w sprawie - chodziło w szczególności o powołanie biegłych zajmujących się uzależnieniami od gier komputerowych. Zdaniem Wojciecha Wizy, obrońcy oskarżonego, w momencie popełnienia zbrodni Eryk J. mógł być niepoczytalny.
Sąd jednak nie przychylił się do tego wniosku. Uznał w pełni winę Eryka J. i skazał go na dożywocie.
Wpadł z nożami do domu partnerki
Zbrodnia, która wydarzyła się w nocy 15 marca 2018 r. w jednym z gospodarstw w Cerekwicy Starej, wstrząsnęła Polską.
22-letni Eryk J., według ustaleń śledczych, wszedł do domu swojej byłej partnerki i w środku nocy atakował nożem członków jej rodziny.
Od ciosów zginęło 59-letnie małżeństwo, ranione zostały dwie ich córki: 22-letnia Beata i 25-letnia Natalia - była dziewczyna podejrzanego, która spodziewała się dziecka.
Motywem działania oskarżonego była - zdaniem śledczych - "niechęć przyjęcia na siebie roli ojca".
"Teść nie żyje, teściowa leży na ziemi, Natalia jest zakrwawiona"
- O godzinie 1.30 sąsiad przybiegł po pomoc z krzykiem, z płaczem. Był tak zdenerwowany, że mu się ręce trzęsły, nie mógł słowa powiedzieć. Chwyciłam go za ramiona i powiedziałam: Karol, co się stało? Powiedział, że jego teść nie żyje, teściowa leży na ziemi, Natalia jest zakrwawiona - opowiadała Grażyna Szymaniak, sąsiadka ofiar.
- Widok był straszny. W jednym pomieszczeniu jedne zwłoki, w następnym drugie. Ciężko to sobie wręcz wyobrazić – przyznał doktor nauk medycznych Włodzimierz Budzyński ze Szpitala Powiatowego w Jarocinie.
Wrócił do domu
Po zdarzeniu Eryk J. wrócił do swojego mieszkania. Policja zatrzymała go o godz. 3.20. Miał 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Nie stawiał oporu, został przewieziony do naszej jednostki, ale nie rozmawiał z policjantami - mówi młodszy aspirant Agnieszka Zaworska z Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.
Z powodu doznanych obrażeń ciała ciężarna kobieta została w jarocińskim szpitalu wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Dyrektor medyczny szpitala Włodzimierz Budzyński powiedział wówczas, że kobieta "doznała licznych ran kłutych macicy, dlatego niezwłocznie trzeba było zrobić cesarskie cięcie". Chłopczyk, Adaś, urodził się z ciężkim niedotleniem mózgu, musiał też przejść pilny zabieg operacyjny, ponieważ miał ranę kłutą klatki piersiowej. Następnie dziecko przewieziono do ostrowskiego szpitala. Lekarzom z Ostrowa Wlkp. udało się uratować chłopca, ale w jego organizmie zaszły poważne zmiany neurologiczne. W wieku siedmiu miesięcy Adaś ponownie trafił do szpitala po tym, jak matka zauważyła, że dziecko ma problemy z oddychaniem. Chłopiec zmarł.
Usłyszał sześć zarzutów
Akt oskarżenia przeciwko Erykowi J. trafił do sądu w grudniu zeszłego roku. Na podstawie zgromadzonego materiału prokurator przedstawił 22-latkowi łącznie sześć zarzutów.
- W przypadku pięciu z nich, dotyczących zabójstwa i usiłowania zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, oskarżonemu grozi nawet dożywocie – tłumaczył Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Podejrzany częściowo przyznał się do przedstawianych mu zarzutów, a następnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Autor: FC/ec / Źródło: TVN 24 Poznań