Zastępca prezydenta Poznania Jakub Jędrzejewski już niedługo może przestać sprawować swój urząd. Jego dymisji, a także usunięcia z partii chcą regionalne władze PO. Wszystko przez ujawnione nieprawidłowości w spółce Szpitale Wielkopolski, którą do niedawna kierował. Sam wiceprezydent nie ma sobie jednak nic do zarzucenia i przyznaje, że stał się ofiarą "zaciekłej walki politycznej o władzę".
Problemy Jędrzejewskiego zaczęły się w lutym 2015 roku. Wówczas "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że obecny wiceprezydent, odchodząc ze spółki Szpitale Wielkopolski, bezprawnie pobrał odprawę w wysokości 28 tys. złotych. Po medialnym zamieszaniu pieniądze co prawda oddał, ale jak się miało później okazać, był to dopiero początek większego zamieszania z jego udziałem.
"GW" dotarła do ustaleń rady nadzorczej spółki, która podważyła 10 faktur z 2014 roku, które opiewały na kwotę ok. 150 tys. złotych. Pieniądze wydane zostały na szeroko pojętą promocję, jak np. organizowanie pikników. Ich organizacją zajął się jeden z poznańskich klubów fitness, do którego powędrowała co najmniej połowa ze wspomnianej kwoty. Wątpliwości budzi bliska znajomość wiceprezydenta z właścicielem klubu, w którym Jędrzejewski ćwiczył.
"Działałem w zakresie swoich kompetencji"
Wiceprezydent udzielił obszernego wywiadu portalowi miastopoznaj.pl, na łamach którego odpiera zarzuty gazety.
- Była to działalność z zakresu promocji zdrowia. Mieliśmy stoisko, gdzie prowadzony był pomiar masy ciała i inne podobne rzeczy. Zawsze można kwestionować wysokość wydatków, natomiast ja działałem w zakresie swoich kompetencji - zapewnia Jędrzejewski.
Odnosi się również do swoich znajomości z właścicielem klubu fitness, w którym, jak napisała "Wyborcza", miał regularnie trenować.
- Co prawda po otwarciu klubu kupiłem karnet, byłem tam kilkukrotnie w zeszłym roku, ale trudno to nazwać regularnym trenowaniem. Odkąd jestem wiceprezydentem, nie mam czasu na regularne uprawianie sportu ani w tym klubie, ani w żadnym innym. A znajomość z właścicielem nie miała wpływu na podjęcie decyzji o wybraniu tego miejsca na organizatora. Liczyła się możliwość rzetelnej realizacji przedmiotu umowy - mówi.
Wyleci z PO?
Całe zamieszanie bardzo nie podoba się lokalnym władzom Platformy Obywatelskiej. Tak na łamach "GW" całe zajście komentował szef PO w Wielkopolsce, poseł Rafał Grupiński: - Moja ocena tych faktów jest jednoznacznie negatywna. W wielu spółkach, czy to samorządowych, czy skarbu państwa, wydatki promocyjno-marketingowe budzą duże kontrowersje i tak jest również w tym przypadku. Nie mam wątpliwości, że nie to powinno być priorytetem spółki Szpitale Wielkopolski.
W poniedziałek Grupiński złożył do zarządu krajowego partii wniosek o wykluczenie Jędrzejewskiego z szeregów PO.
O jego przyszłości na fotelu swojego zastępcy zadecyduje prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Jak poinformował w poniedziałek, do środy oczekuje na pisemne wyjaśnienia.
- Nie jestem chętny, by zrezygnować. Natomiast pan prezydent wie, że jestem do jego dyspozycji. Zostałem przez niego powołany i tak samo mogę być odwołany. Staram się podejmować decyzje, które są przede wszystkim zgodne z interesem Poznania, a dopiero na drugim miejscu z interesem Platformy Obywatelskiej - podkreśla Jędrzejewski.
Autor: ib / Źródło: Gazeta Wyborcza/miastopoznaj.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24