W poniedziałek nie jeździła żadna karetka, dziś do dyspozycji szpitala jest jeden z trzech zespołów. Sytuacja w Szpitalu Powiatowym w Trzciance (woj. wielkopolskie) wciąż jest napięta i na razie nie widać szans na porozumienie na linii ratownicy - dyrekcja. Z brakami kadrowymi zmagają się też inne wielkopolskie placówki.
Ratownicy medyczni zatrudnieni w Szpitalu Powiatowym w Trzciance (woj. wielkopolskie) domagają się podwyżek wynagrodzeń. W piątek spotkali się w tej sprawie z dyrekcją placówki. Stronom nie udało się dojść do porozumienia. W związku z tym w poniedziałek 23 z 28 ratowników zatrudnionych na umowy o pracę zadeklarowało przystąpienie do ogólnopolskiego protestu.
- Po regulacjach płacowych nie zyskaliśmy nic, a część osób nawet straciła w porównaniu do poprzednich miesięcy - wyjaśniał w TVN24 Dezyderiusz Łaszkiewicz, ratownik medyczny ze szpitala w Trzciance. - Chcieliśmy rozmawiać. Dyrekcja próbowała nam przedstawić, że podwyżki były. Owszem, przedstawili wyliczenia, z których wynikało, że faktycznie niektórzy zyskali po złotówce albo około dwa złote w skali miesiąca. Jest to niezadowalające dla nas, dlatego nie mogąc ugrać nic na własnym podwórku, czyli na terenie Trzcianki i okolic, postanowiliśmy przyłączyć się do ogólnopolskiego protestu - tłumaczył ratownik medyczny.
Karetki nie wyjeżdżają, dyrektor szpitala komentuje
Mirosław Szymajda, dyrektor Szpitala Powiatowego imienia Jana Pawła II w Trzciance, potwierdził, że spotkał się z załogą w piątek. Przyznał, że nie udało się dojść do porozumienia, ale jak twierdził, nie miał pojęcia, że ratownicy rozpoczną protest w poniedziałek. - W piątek były prowadzone rozmowy. Ratownicy powiedzieli, że mnie poinformują o proteście, ale tego nie zrobili. (…) Protest ma takie skutki, że te karetki, które obsługują Wieleń, Krzyż Wielkopolski i Trzciankę, dziś nie wyjechały - mówił w poniedziałek dyrektor placówki.
Jak dodawał, zatrudnia na umowę o pracę 28 ratowników. To oni w głównej mierze przedstawili zwolnienia lekarskie. Żeby trzy karetki miały pełną obsadę, musi się stawić do pracy sześć osób. W poniedziałek o godzinie 6 rano nie było pięciu z sześciu osób. - Nie mam żadnego planu na rozwiązanie tej sytuacji. Poinformowałem o sytuacji wojewodę i starostę. Jedyna możliwość to skorzystanie teraz ze straży pożarnej - przyznawał Mirosław Szymajda.
We wtorek sytuacja się nieznacznie poprawiła. Wiadomo, że o godzinie 6 do pracy stawiło się dwóch ratowników, którzy nie biorą udziału w proteście. To oznacza, że do dyspozycji szpitala jest dziś jedna karetka. Nie wiadomo za to, czy tak samo będzie wieczorem, gdy o godzinie 19 załoga zakończy swój dyżur. - Czy będzie miał ich kto zastąpić? To pytanie na razie pozostaje otwarte, bo sytuacja jest dynamiczna - relacjonuje reporter TVN24 Łukasz Wójcik.
Ratownicy z Trzcianki dołączą do strajku na razie na kilka dni. Oczekują zwiększenia płac i przywrócenia 30 procent dodatku dla ratowników, który został wykreślony w nowelizacji ustawy. Jak mówi jeden z ratowników, domagają się również nowych ambulansów. Ratownicy liczą, że jak najszybciej uda się dojść do porozumienia z dyrekcją szpitala, a wtedy będą mogli wrócić do pracy przy pacjentach.
W Poznaniu zabrakło ratowników, pomagają pielęgniarki
Z problemami kadrowymi borykają się też inne wielkopolskie placówki. W Poznaniu problemy personalne są na przykład w Szpitalu Wojewódzkim przy ulicy Lutyckiej. Na co dzień pracuje tam 42 ratowników medycznych. Mniej więcej połowa z nich ma umowy o pracę, druga część pracuje na kontraktach. Od początku września etatowi ratownicy przebywają na zwolnieniach lekarskich. - Oficjalnie nikt nas nie poinformował o proteście, ale na szpitalnym oddziale ratunkowym pojawiły się kartki z takimi informacjami - mówi Konrad Napierała, rzecznik prasowy Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu.
Jednak, jak zapewnia rzecznik, oddział ratunkowy funkcjonuje, a pacjenci mają opiekę. Choć wymagało to pewnych zmian. - Dzisiaj na dyżur stawiło się czterech ratowników, wczoraj było ich pięciu. Z reguły na jednym dyżurze jest siedem osób. Uzupełniamy ten zespół o trzy pielęgniarki z naszych oddziałów. Oczywiście wolelibyśmy, żeby zostały na swoim miejscu, ale wyboru pracowników dokonujemy po analizie sytuacji na oddziale. Chodzi o to, żeby działanie oddziału nie było zagrożone. To są decyzje głęboko przemyślane - twierdzi Napierała.
Jak długo trzeba będzie jeszcze łatać braki w obsadzie? - Przepływ informacji jest słaby, nie wiemy, jaka jest sytuacja, kiedy ten protest się skończy. To jest spór między ratownikami a Ministerstwem Zdrowia. Naszą rolą jest zajmować się szpitalem tak, żeby funkcjonował i żeby pacjenci mieli opiekę oraz czuli się bezpiecznie - dodaje rzecznik szpitala.
W Poznaniu i powiecie poznańskim jeździ 26 zespołów z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Jak dowiedział się Łukasz Wójcik, we wtorek nie wyjechała tylko jedna karetka. - W porównaniu z ostatnimi dniami to sytuacja dość komfortowa, bo bywały takie dni, gdy nie wyjeżdżało pięć, a nawet sześć zespołów – relacjonuje reporter TVN24.
O co walczą protestujący ratownicy?
Od kilku tygodni ratownicy medyczni protestują w różnych częściach Polski. Na początku sierpnia przedstawiciele samorządów zawodów medycznych i związków zawodowych zrzeszonych w branży ochrony zdrowia poinformowali o powołaniu Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Uzasadniali, że chcą wspólnie zaangażować się w działania mające na celu między innymi poprawę warunków pracy i wynagrodzeń.
Komitet postuluje między innymi znacznie szybszy i większy niż planowany wzrost nakładów na system opieki zdrowotnej (do wysokości 8 proc. PKB), zwiększenie liczby pracowników pracujących w systemie oraz zwiększenie wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia (do poziomów średnich w OECD i UE względem średniej krajowej).
Ministerstwo Zdrowia o proteście: staramy się załagodzić konflikt, wygasić
W poniedziałek reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska rozmawiała o sytuacji ratowników medycznych z Wojciechem Andrusiewiczem, rzecznikiem Ministerstwa Zdrowia. - To nie jest konflikt na linii z Ministerstwem Zdrowia, a na linii ratownicy medyczni - pracodawcy. My oczywiście staramy się ten konflikt załagodzić, wygasić. Proponujemy tu rolę pośrednika w tych rozmowach, ale z drugiej strony też staramy się zwiększyć finansowanie cały czas - powiedział Andrusiewicz.
Jak dodał rzecznik, w ciągu ostatnich lat zwiększono dofinansowanie systemu ratownictwa o 600 milionów złotych. - Ale już dzisiaj będziemy się zajmować zwiększeniem wyceny tak zwanej "dobokaretki". I to z naszej strony jest ten ruch, który ma zniwelować pewne protesty. Na pewno zniweluje je rozmowa z pracodawcami - dodał Andrusiewicz.
Protesty zapowiadają także inni pracownicy ochrony zdrowia. 11 września w Warszawie ma odbyć się wielka manifestacja przedstawicieli zawodów medycznych organizowana przez Porozumienie Rezydentów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24