Są w Polsce rzeczy robione przez Kościół, które służą ludziom, one powinny być wspierane – stwierdził w Poznaniu Szymon Hołownia. Odniósł się w ten sposób do sprawy Domu Chłopaków w Broniszewicach, który - według prowadzących go sióstr dominikanek - ma stracić milion złotych dotacji. - Zrobię wszystko, co mogę, prosząc wojewodę wielkopolską, moich kolegów z rządu o pomoc, żeby zidentyfikować źródło tego problemu - dodał marszałek Sejmu.
Siostry dominikanki prowadzą w Broniszewicach (woj. wielkopolskie) Dom Chłopaków. To ośrodek, w którym zakonnice opiekują się ponad 60 chłopcami i mężczyznami z niepełnosprawnościami. W piątek siostry opublikowały emocjonalny wpis, z którego wynika, że ośrodek ma stracić milion złotych państwowej pomocy.
Oznaczyły w nim marszałka Sejmu Szymona Hołownię, szefa Polski 2050, odnosząc się do jego zlecenia kontroli "przepływów finansowych między polskim państwem, a związkami wyznaniowymi, szczególnie Kościołem katolickim, w ciągu ostatnich ośmiu lat" przez Najwyższą Izbę Kontroli. "400 milionów na ojca Rydzyka. Ile w ogóle na kościelne instytucje? Jakimi kanałami, czyją decyzją, w jaki sposób?" - pytał publicznie Hołownia. Dodał, że "po latach sojuszu 'tronu' i 'ołtarza' czas, żeby państwo i Kościół wróciły na swoje miejsca".
Dom Chłopaków w Broniszewicach
"Niech nasze państwo kontroluje również to, co zostaje zabierane naszym domom, działającym na zlecenie tegoż państwa. W ubiegłym roku 600 tys., w tym roku 1 milion. Prosimy, aby nasze państwo nie zwalniało się z ponoszenia kosztów związanych z prowadzeniem i utrzymaniem domu dla osób z niepełnosprawnością, przewlekłymi chorobami (pisownia oryginalna - red.)", napisały siostry na Facebooku. "Wiemy, gdzie jest nasze miejsce - przy łóżku chorego dziecka, przy osobie z niepełnosprawnością, przy umierającym dziecku. Nigdy nie było żadnego kanału, żeby przekazać pieniądze na Dom Chłopaków w Broniszewicach czy Dom dla Dziewczynek w Mielżynie. Wszystko, co powstało dla naszych podopiecznych zawdzięczamy naszym darczyńcom. Smutne, że kanału nigdy nie było i nie ma. I musimy w trudnych finansowo sytuacjach radzić sobie same, prosząc darczyńców, stojąc pod kościołami" – dodały siostry dominikanki.
Hołownia: takim instytucjom państwo powinno dawać, a nie odbierać
Do sprawy Szymon Hołownia odniósł się w sobotę podczas spotkania w Poznaniu. Zapewnił, że rzeczy robione przez Kościół, które służą ludziom, powinny być wspierane. Przyznał, że odczytał facebookową wiadomość sióstr z Broniszewic.
- Zrobię wszystko co mogę, prosząc wojewodę wielkopolską, moich kolegów z rządu o pomoc, żeby zidentyfikować źródło tego problemu i sprawić, żeby takie instytucje, jak ten wspaniały dom w Broniszewicach prowadzony przez dominikanki, nigdy nie musiały się obawiać o to, że państwo im zabierze jakieś pieniądze – powiedział.
- Takim instytucjom państwo powinno pieniądze dawać, a nie odbierać. Bo one troszczą się o najsłabszych spośród nas i robią to w sposób, a trochę się na tym znam i je też trochę znam, o którym wiem, że jest absolutnie modelowy – zapewnił marszałek Sejmu.
Szymon Hołownia stwierdził, że sprawa przepływów finansowych między państwem, a Kościołami, to kolejny dowód na to, że Trzecia Droga oznacza pragmatyzm w miejsce zacietrzewienia ideologicznego i ścigania wymyślonych albo realnych wrogów.
- Jest problem, to wskażmy, gdzie on jest: czy jest on w Toruniu, czy w Broniszewicach. W Toruniu jest, ale w Broniszewicach go nie ma, więc trzeba teraz zrobić tak, żeby w Toruniu problem rozwiązać i żeby Broniszewice nie musiały martwić się o swoją przyszłość. Ja nie mogę wszystkiego jako marszałek Sejmu, ale to co będę mógł próbować zrobić, to na pewno zrobię, bo wiem, z kim mam do czynienia - zadeklarował polityk.
Źródło: PAP