Czy podczas lekcji religii ksiądz zmuszał dziecko do symulowania seksu oralnego na butelce? Taka jest wersja uczniów. Sprawę bada policja i prokuratura. Katecheta nadal uczy w szkole. Został jednak objęty nadzorem kurii. Do końca miesiąca rodzice sami mają zdecydować czy chcą, aby ksiądz nadal uczył w szkole.
Według uczniów ksiądz w czasie lekcji miał wyjąć butelkę i kazał dziecku symulować na niej seks oralny. Po tym, jak dzieci opowiedziały, co miało dziać się na lekcji religii, odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli rodzice, przedstawiciele szkoły oraz kurii, a także sam ksiądz.
- Ksiądz przedstawił własną wersję wydarzeń, która mocno odbiegała od tej przedstawionej w mediach. W każdym razie rodzice zostali poinformowani, że jeśli chcą, to do końca stycznia mogą zaproponować zmianę katechety - informuje ks. dr Andrzej Sapieha, rzecznik kurii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. - Na razie nie ma powodów do zawieszania katechety. Dalej, normalnie pełni swoją funkcję. Zarówno dyrekcja szkoły, jak i odpowiednie komórki kurii obejmą jednak tego księdza nadzorem katechetycznym - deklaruje ks. Sapieha.
Kuratorium też się przyjrzy
Sprawą zajęło się także Lubuskie Kuratorium Oświaty.
- Jesteśmy w trakcie rozmów i wyjaśniania sprawy. Dyrektor szkoły przedstawiła nam, na czym polega problem i jaki był przebieg tego incydentu. Mamy obraz tego, co zaszło. Jeszcze w piątek odbędziemy spotkanie z księdzem dyrektorem nauk religijnych z kurii biskupiej. Poza tym czekamy na wniosek dyrektor szkoły o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, co pozwoli nam poczynić w sprawie kolejne kroki - mówi Radosław Wróblewski, lubuski wicekurator oświaty.
Mieszkańcy podzieleni
Mieszkańcy Wiciny w sprawie winy księdza są podzieleni. Większość opowiada się za duchownym i nie wierzy, że doszło do takiej sytuacji.
- Chyba jest to trochę wyolbrzymione przez dzieci. Może było jakieś zajście, ale wina leży po obu stronach. I dzieci, i księdza - mówi jedna z mieszkanek.
- Nie chce mi się wierzyć, że takie coś zaistniało. Myślę, że dzieci nie kłamią. Coś tam wyszło, ale jest większa afera, niż to wszystko jest warte. Niektóre słowa są nieprawdą. Moje dzieci chodzą normalnie na religię, jedno w tym roku przystąpi do pierwszej komunii - dodaje inna.
Ekipie TVN24 udało się dotrzeć również do takich, którzy mówią, że do agresywnych zachowań księdza dochodziło już wcześniej. Nie chcą jednak pokazywać swojej twarzy.
- Z początku był miły, ale później zrobił się agresywny - mówi jeden mieszkaniec Wiciny.
- Wnuczek mówił "dziadek przyjdź po mnie, bo ja nie chcę chodzić na religię". Na pytanie synowej, dlaczego nie chce, odpowiedział, że ksiądz krzyczy na inne dzieci - wtóruje mu babcia jednego z uczniów.
- Ksiądz by czegoś takiego nie zrobił. To nie jest prawdą, że ksiądz bije, że znęca się nad dziećmi. Wydaje mi się, że jest to nagonka na niego. Ja nie mówię, że dzieci coś powymyślały. Prokurator się za to wziął, bo trochę prawdy musiało w tym być, ale nie aż tak, jak zostało to opisane - kontruje inna z kobiet.
Śledztwo trwa
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Lubuska". Do zdarzenia miało dojść na lekcji religii w szkole podstawowej w Wicinie. Uczniowie opowiedzieli o zajściu rodzicom, a ci zawiadomili policję.
- Zawiadomienie otrzymaliśmy 20 stycznia. Od razu wszczęte zostało dochodzenie w sprawie "zmuszenia osoby do określonego zachowania" - informuje Aneta Berestecka, rzecznik policji w Żarach.
- Po zapoznaniu się z zawiadomieniem trwa obecnie planowanie kolejnych czynności. W pierwszej kolejności, pod nadzorem psychologa, trzeba będzie przesłuchać dzieci. Jeśli śledztwo zakończyłoby się tym paragrafem, z którego zostało wszczęte, wtedy przestępstwo to zagrożone jest karą do 12 lat więzienia - mówi Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Z księdzem nie udało nam się porozmawiać.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań