To miała być ostatnia rozprawa w procesie dotyczącym śmierci Ewy Tylman. Sąd przesłuchał dwóch świadków, po czym strony miały wygłosić mowy końcowe. Wtedy jednak sędzia oświadczyła, że kilka dni temu wpłynęły dwa wnioski dowodowe ze strony rodziny Tylman. Jeden z nich sąd dziś przyjął. Tym samym proces się przedłuży.
Pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman poprosili o powołanie do sprawy kolejnego biegłego z zakresu psychologii.
Ten miałby zanalizować zachowanie Adama Z., między innymi nad brzegiem Warty, kiedy uczestniczył w eksperymencie procesowym. Było to kilka dni po zaginięciu Ewy.
- Opinia psychologiczna w tej sprawie liczy 10-12 zdań. I to wszystko. Mamy niedosyt - mówi Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
Ten wniosek został oddalony. Sąd uznał, że to tylko działanie w celu przedłużenia całego procesu. - Nasze wnioski nie mają na celu przedłużania postępowania. Andrzej i Piotr Tylman nie są przecież masochistami - odpowiedział po rozprawie na ten zarzut Wojciech Wiza, drugi z pełnomocników rodziny.
Ściągną akta z Zielonej Góry
Sąd przychylił się natomiast do drugiego wniosku - przyjrzenia się aktom śledztwa w sprawie ewentualnego wymuszenia zeznań przez policjantów na Adamie Z. podczas rozpytania. Oskarżony miał wtedy przyznać się do zabójstwa, ale potem twierdził, że był bity i zastraszany przez funkcjonariuszy.
Sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Śledztwo umorzono. Uznano, że obie wersje - ta przedstawiana przez policjantów i ta której trzyma się Adam Z. są prawdopodobne i nie da się stwierdzić, która jest prawdziwa.
- Wydaje się, że sąd musi ocenić sprawę przez pryzmat tego co zostało zgromadzone w aktach przeciwko policjantom. (...) Sąd powinien ocenić to przez szerszy kontekst niż same zeznania policjantów podczas procesu - tłumaczył Wiza.
Sąd uwzględnił ten wniosek, w związku z czym teraz akta sprawy muszą zostać przesłane z zielonogórskiej prokuratury do poznańskiego sądu. Ten zapozna się z nimi i dołączy do akt sprawy.
Dlatego sędzia odroczyła rozprawę do 9 kwietnia.
Zeznawało dwóch świadków
Wcześniej, podczas wtorkowej rozprawy, przesłuchano dwóch ostatnich świadków. Pierwsza zeznawała była kierowniczka Ewy Tylman, a jednocześnie jej koleżanka. - Ostatni raz widziałam ją w niedzielę, w dniu imprezy, była wtedy w Koninie, u mnie - mówiła. I wspominała, że na końcu Ewa mocno ją przytuliła i powiedziała jej "dbaj o siebie".
Podkreślała też, że nigdy wcześniej nie widziała, by Ewa zachowywała się po alkoholu tak, jak miało to miejsce na nagraniach z kamer monitoringu z feralnej nocy.
Potem na salę wszedł Maciej Rokus, szef grupy nurków, która poszukiwała ciała dziewczyny. Mężczyzna miał być przesłuchany już podczas poprzedniej rozprawy, ale nie dotarł do Poznania. Mówił, że Grupa Specjalna Płetwonurków RP włączyła się w poszukiwania Ewy Tylman dwa tygodnie po jej zaginięciu.
- Skanowaliśmy dno koryta rzeki od mostu św. Rocha z nurtem i nie stwierdziliśmy na zbadanym obszarze, czyli 12 kilometrach, ciała - tłumaczył.
Potem, podczas analizy zebranego materiału, między innymi zapisów sonaru, stwierdzili w jednym miejscu obiekt, który ich zdaniem mógł być ciałem dziewczyny. A przynajmniej przypominał je kształtem i rozmiarami.
Ostatecznie ciała Ewy Tylman nie znaleźli.
Rozprawa po rozprawie
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu 2017 r.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Sąd uprzedził już strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Jeśli dojdzie do takiej zmiany kwalifikacji czynu, groziłyby mu maksymalnie trzy lata więzienia.
Co działo się na wcześniejszych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. W pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman, brat Ewy.
8) Przesłuchano pięciu świadków. Najważniejsza informacja to podważenie zeznań Pawła P., który twierdził, że Adam Z. przyznał mu się na spacerze w areszcie do zabójstwa.
9) Zeznawał m.in. świadek, który w maju napisał do prokuratury, że widział nad Wartą dwie kłócące się osoby. Przyjechał do sądu konwojem, prosto z aresztu śledczego w Śremie. Jak mówił, trafił tam za przywłaszczenie. Przed sądem zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jego zeznania trudno uznać za wiarygodne.
10) Sąd przesłuchał siedmiu świadków. Wśród nich współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego, mężczyznę, który szedł za Adamem Z. i Ewą Tylman, oraz właścicieli i pracowników lokali, w których Ewa Tylman bawiła sie z Adamem Z. Po rozprawie ojciec Ewy Tylman tłumaczył, że w aktach sprawy nie ma monitoringu, na którym mieli być widoczni Adam i Ewa. Według niego, znajdowali się oni w innym miejscu, niż wynika to z ustaleń śledczych. Zarzut ten oddala prokuratura.
11) Przesłuchano m.in. pracownice stacji paliw, na której był Adam Z., i mężczyznę, którego feralnej nocy w pobliżu mostu św. Rocha nagrały kamery monitoringu, jak zawraca dostawczakiem przy moście św. Rocha. Zeznawał też mężczyzna, który widział upadających Adama i Ewę na ulicy Wrocławskiej i pytał, czy może im pomóc. - Żona powiedziała mi 11 grudnia, że szuka mnie cała Polska. Rozpoznałem się na nagraniach monitoringu - zeznawał.
12) Zeznawało siedmiu świadków, ale żaden nie powiedział niczego przełomowego. Najciekawsze były zeznania mężczyzny, do którego przypadkowo zadzwonił feralnej nocy Adam Z. Telefon odebrał około godziny 3. Adam Z. był przekonany, że dzwoni do chłopaka Ewy. Numer dostał od dziewczyny po tym, gdy jej komórka się rozładowała. Pomyliła jednak cyfry. Mężczyzna twierdził, że Adam Z. nie brzmiał jak osoba pijana. - Wydaje mi się, że ta osoba mówiła wyraźnie, to nie był żaden bełkot - mówił.
13) Lekarz pracujący w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu, który sporządził opinię po specjalistycznych badaniach ciała Ewy Tylman, wyjaśnił, że można dopuścić taką możliwość, że dziewczyna żyła, kiedy znalazła się w wodzie. - Ale jest to czyste hipotetyzowanie. Nie pokuszę się o ocenę takiego prawdopodobieństwa - podkreślał.
14) Odtworzono półtorej godziny kompilacji nagrań z kamer monitoringu, pokazujących nocną drogę Ewy Tylman i Adama Z. Widzimy na nich, jak robili sobie selfie, przybijali piątki, ściskali się. Zeznania złożyła koleżanka Adama Z., uczestniczka imprezy z feralnej nocy z 22 na 23 listopada 2015 r.
15) Przesłuchano między innymi koleżanki i byłego partnera Ewy Tylman oraz dwóch policjantów - pierwszy przeglądał wszystkie nagrania z kamer monitoringu, drugi przesłuchiwał jako pierwszy Adama Z. Jego zdaniem zachowanie oskarżonego świadczy o tym, że "wie coś więcej, wie, co się wydarzyło".
16) Zeznania złożyło tylko trzech z sześciu świadków: mężczyzna, któremu Adam Z. odmówił przebadania wariografem, kolega Ewy Tylman i siostra jej chłopaka. Dwoje ostatni powtarzali, że Ewa zawsze wracała z imprez do domu taksówkami. - Nie wracała sama tramwajami, czy autobusami - tłumaczył przed sądem mężczyzna.
17) Zeznawali kolega Ewy Tylman i czterej biegli, w tym antropolodzy, którzy analizowali nagrania z kamer monitoringu. Tłumaczyli, że nie da się ocenić stanu upojenia alkoholowego pary, ani tego czy się kłócą. Ale da się stwierdzić, że Adam Z. najpierw szedł wolniej, potem zdecydowanie szybciej. - Jest to całkowicie sprzeczne z linią obrony i wszystkimi wersjami przedstawianymi przez Adama Z. - twierdzą pełnomocnicy rodziny Ewy Tylman.
Autor: FC, ww/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań