Rusznikarz z zarzutem po strzałach w lesie. Nowe informacje

Doprowadzenie Łukasza W.
Doprowadzenie rusznikarza do prokuratury
Źródło: KWP Poznań
Zarzut usiłowania zabójstwa czterech osób usłyszał rusznikarz, właściciel zakładu w miejscowości Smogorzewo (Wielkopolska). W niedzielę wieczorem ruszył w pościg za czterema mężczyznami, którzy znajdowali się przy jego posesji i oddał w ich kierunku strzały. Policjanci prowadzili obławę, zatrzymali pięć osób. Dwie z nich są lekko ranne.

43-letni Łukasz W., mężczyzna prowadzący firmę rusznikarską w Smogorzewie (woj. wielkopolskie), usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa czterech osób. - Oddał w ich kierunku kilkanaście strzałów z pistoletu CZ Shadow kaliber 9. Dwaj mężczyźni zostali ranni - jeden w brzuch, a drugi w dłoń - powiedział Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Śledczy twierdzą, że Łukasz W. ruszył w pościg za czterema mężczyznami, którzy znajdowali się przy jego posesji i oddał w ich kierunku strzały.

Prokurator we wtorek skieruje do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.

prok1
Strzały w Smogorzewie. Zarzut usiłowania zabójstwa dla 43-latka
Źródło: TVN24

Pięć osób zatrzymanych po obławie

Do zdarzenia w rusznikarni doszło w niedzielę wieczorem. Około godziny 20 policjanci zostali wezwani do jednostki w trybie alarmowym. Ze zgłoszenia wynikało, że w miejscowości Smogorzewo miało dojść do incydentu na terenie prywatnej posesji, gdzie znajduje się rusznikarnia z magazynem broni i amunicji. Z relacji zgłaszającego wynikało, że na posesji zjawiło się kilka samochodów, które po jakimś czasie zaczęły odjeżdżać w kierunku miejscowości Piaski.

Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia
Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia
Źródło: TVN24

Na drodze leśnej w rejonie Smogorzewa miały paść strzały z broni. Na miejsce dotarli policjanci, którzy natknęli się na auto w rowie. Zatrzymali trzy osoby, dwie z nich były lekko ranne. Trafiły one do szpitala. Postrzelony w brzuch mężczyzna nadal tam przebywa, drugi został już z niego wypisany. Rany nie zagrażają ich życiu.

Trzecim zatrzymanym był właściciel rusznikarni. Mężczyzna nie uciekał ani nie ukrywał się. - Wiemy, że właściciel posiadał wszelkie niezbędne dokumenty, żeby prowadzić tego typu działalność - przekazała komisarz Monika Curyk, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.

Strzały pod Gostyninem
Strzały pod Gostyninem
Źródło: TVN24

Następnie zatrzymano kolejne dwie osoby. Ukrywały się na pobliskiej stacji paliw, gdzie najprawdopodobniej oczekiwały na transport.

Wszyscy zatrzymani to mężczyźni w wieku od 28 do 46 lat. Czterech z nich to mieszkańcy województwa lubuskiego, którzy byli już notowani w przeszłości.

- Obława zakończyła się około północy, natomiast pozostałe poszukiwania przejęli już policjanci wydziału kryminalnego, bo to nie są jeszcze wszystkie osoby, które brały udział w tym zdarzeniu - powiedziała w poniedziałek rano komisarz Monika Curyk.

Postępowanie przejęła Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu i Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Zarówno w nocy, jak i w poniedziałkowy poranek funkcjonariusze prowadzili czynności, przesłuchania i przeszukania.

Zatrzymano pięć osób, ale to jeszcze nie wszyscy, którzy brali udział w zdarzeniu
Zatrzymano pięć osób, ale to jeszcze nie wszyscy, którzy brali udział w zdarzeniu
Źródło: TVN24

Jak przekazał młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, funkcjonariusze zabezpieczyli kilkanaście sztuk broni krótkiej i długiej. Wszystkie egzemplarze należą do właściciela posesji. - 14 sztuk to broń zarejestrowana do celów kolekcjonerskich i sportowych. Zabezpieczyliśmy też jeden pistolet zarejestrowany do celów sportowych, należący do właściciela posesji, z którego mogły być oddane strzały - opisał Borowiak. Przy pozostałych zatrzymanych mężczyznach policjanci broni nie znaleźli.

Rusznikarz twierdzi, że działał w obronie koniecznej

Podejrzany rusznikarz nie przyznaje się do winy. - Złożył wyjaśnienia, oświadczył, że on się tylko bronił, zaatakowali go mężczyźni, którzy podjechali pod jego posesję samochodami - mówi Wawrzyniak.

O stojących przed posesją autach miała poinformować go żona. 43-latek zeznał, że nie znał tych osób i czuł się zagrożony. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego w sytuacji zagrożenia zamiast schować się w domu, wyszedł z niego i zaczął strzelać. Według ustaleń śledczych oddał kilkanaście strzałów. Mężczyzna twierdził, że starał się celować w górę i w nogi.

Śledczy nie traktują jednak tego czynu jako obrony koniecznej. - Mężczyzna z nieznanych powodów, których nie potrafi wytłumaczyć, zasłania się emocjami, pojechał za tymi mężczyznami, zamiast zawiadomić policję czy pogotowie ratunkowe, że doszło do takiego zdarzenia, i mógł zranić jakieś osoby poprzez oddanie strzału z broni palnej - wyjaśnia Wawrzyniak.

Łukasz W. zeznał, że nie pamięta, by wcześniej ktoś mu groził.

prok2
Łukasz W. nie przyznaje się do winy
Źródło: TVN24

Według ustaleń prokuratury, rusznikarz mógł doprowadzić do kontaktu jego auta z pojazdem, które wylądowało w rowie. 43-latek temu jednak zaprzeczał.

Jak przekazał Wawrzyniak, to rusznikarz polecił osobom postronnym, żeby zadzwoniły na numer 112, po czym prowadził rozmowę z operatorem tego numeru. Miał też udzielać pomocy i opatrywać jednego z pokrzywdzonych.

Pozostali czterej uczestnicy zdarzenia mają - przynajmniej na razie - status osób pokrzywdzonych. - Wszyscy czterej są nadal zatrzymani do dyspozycji prokuratora. Ich rola w tym zdarzeniu jest nadal jeszcze wyjaśniana - przekazał Wawrzyniak.

Mają dowody rzeczowe

Okoliczności zdarzenia nadal są wyjaśniane. - Będziemy korzystali z opinii ekspertów, na pewno z balistyki i wszystkich dziedzin kryminalistycznych, które pozwolą nam dokładnie i wszechstronnie odtworzyć przebieg tego zdarzenia i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mężczyźni w samochodach znaleźli się wczorajszego wieczora pod posesją tego podejrzanego i dlaczego on też w taki sposób zareagował - przekazał Wawrzyniak.

Jak dodał, na miejscu zdarzenia zabezpieczono liczne ślady i dowody. - Są dowody rzeczowe, będą na pewno dokładnie przeanalizowane i pozwolą odtworzyć dokładny przebieg tego zdarzenia oraz porównać go z wersją przedstawioną przez podejrzanego i zweryfikować ją. Ale na to potrzeba czasu - wyjaśnił rzecznik prokuratury.

Śledczy nie wykluczają w sprawie kolejnych zatrzymań. - Według wyjaśnień podejrzanego były tam jeszcze inne osoby - powiedział Wawrzyniak.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: