Proces w sprawie dręczenia tygrysa w poznańskim zoo się nie rozpoczął, bo napisany przez policjanta protokół z przesłuchania oskarżonego był nieczytelny. Mimo że sąd zwrócił się do prokuratury o przesłanie poprawionej wersji.
W maju grupa podpitych zwiedzających wtargnęła na wybieg tygrysów. Zrobili dziurę w ogrodzeniu, w miejscu, gdzie przebywać może wyłącznie personel ogrodu. Główny winowajca miał dźgać kijem odpoczywającego tygrysa. Widzieli to świadkowie, którzy powiadomili pracowników zoo.
Mężczyzna został przez nich ujęty, ale uciekł zanim przyjechała policja. Wcześniej ktoś zdołał go sfotografować. Zdjęcie trafiło do mediów, a poszukiwany sam zgłosił się na komisariat. Usłyszał zarzuty naruszenia miru domowego (fachowe określenie wdarcia się) oraz znęcania nad zwierzęciem.
Nieczytelne linijki
Proces miał się rozpocząć w środę, 16 listopada. Rano 27-letni oskarżony stawił się w sądzie, byli przedstawiciele mediów i dyrekcja zoo jako oskarżyciel posiłkowy. Zabrakło prokuratora.
Sędzia Przemysław Wita po zapoznaniu się z aktami sprawy, zauważył, że sporządzony przez policjanta protokół przesłuchania oskarżonego jest nieczytelny. Miesiąc przed startem procesu zobowiązał on prokuraturę do dostarczenia przepisanego protokołu. Sąd przesłał akta, ale z prokuratury wróciły bez wymaganej zmiany.
- Tam w pewnym momencie 2, 3, czy 4 linijki są takie, że bardziej się można domyślać co jest napisane, niż co faktycznie tam jest - wytłumaczył na sali sądowej Wita.
Jak dodał, "protokół przesłuchania ze śledztwa musi być odczytany podczas rozprawy, a oskarżony ma prawo odnieść się do tego, co wtedy powiedział". W przypadku kiedy te warunki nie zostały spełnione, zmuszony był odroczyć sprawę do stycznia 2017 roku.
"Prokurator powinien zachować czujność"
Maciej Lulka, radca prawny zoo przyznał rację sędziemu, iż ten podjął właściwą decyzję.
A jak sprawę komentuje prokuratura? Po części bije się w pierś, ale całej winy na siebie nie bierze.
- Akta, które zostały przesłane przez sąd, prokuratorzy wysłali na policję. Niestety policja tego protokołu nie przepisała. Oczywiście taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Prokurator powinien zachować czujność i sprawdzić czy policja wykonała swoje zadanie. Przypilnujemy, aby na następny termin odpis trafił - zapewnia Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
- Ten protokół nie był spisywany ręcznie - zaznacza rzecznik wielkopolskie policji Andrzej Borowiak. - To był wydruk komputerowy, który rzeczywiście mógł zostać uznany za nieczytelny. Ostatnie trzy zdania były nieostre, blade - dodaje.
Tłumaczy też, że ten konkretny protokół mógł podpisać tylko policjant, który wcześniej go drukował. Tak się złożyło, że akurat w ostatnim czasie był na zwolnieniu lekarskim i trzeba było poczekać, aż wróci do pracy. Jak zapewnia Borowiak, dzień przed procesem poprawiony dokument został wysłany do prokuratury.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań