Pięć miesięcy temu Kacper i jego partner zostali zaatakowani na Dworcu Zachodnim w Poznaniu. Trzymali się za ręce, a to nie spodobało się jednemu z przechodniów. Najpierw ich wyzywał, potem wyciągnął nóż. - Fizycznie nic nam się wtedy nie stało, ale zostało to w głowie - mówi 18-latek. Sąd wydał wyrok w tej sprawie.
Sąd Rejonowy Poznań-Nowe Miasto wydał wyrok w sprawie ataku, do którego doszło w grudniu ubiegłego roku na Dworcu Zachodnim w Poznaniu. To tam napastnik zaatakował dwóch przechodzących mężczyzn. Agresor najpierw miał ich obrażać słowami niecenzuralnymi i homofobicznymi, a następnie wyjąć scyzoryk i ruszyć w ich kierunku. Wtedy zareagowała ochrona dworca.
- Od początku nie mieliśmy wątpliwości, że tę sprawę trzeba zgłosić właśnie dlatego, że wiele osób, nie podejmuje kroków prawnych. Chcieliśmy dać dobry przykład i pokazać, że warto walczyć o sprawiedliwość, gdy ktoś kieruje wobec nas groźby karalne i to o charakterze homofobicznym. Nie ma przyzwolenia na takie zachowania. Dlatego po konsultacji z prawnikiem zgłosiliśmy tę sprawę na policję - mówi tvn24.pl Kacper Nowicki.
Zabezpieczono nagrania z monitoringu i ruszyły poszukiwania podejrzanego. Mężczyznę zatrzymano pod koniec stycznia. Usłyszał zarzuty kierowania gróźb karalnych. - Nam się fizycznie wtedy nic nie stało, ale było to wydarzenie traumatyczne, takie, które zostaje w głowie - mówi Nowicki.
§ 1. Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
"Prace społeczne są lepszą karą"
Na początku maja sąd wydał wyrok w trybie nakazowym. Oskarżonego skazano na karę roku i sześciu miesięcy ograniczenia wolności. Ma ją odbyć wykonując prace społeczne przez 540 godzin. Wobec mężczyzny orzeczono również zakaz zbliżania się do poszkodowanych na odległość mniejszą niż 50 metrów i nakaz zapłaty nawiązki.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani tym wyrokiem. Oczywiście zawsze chciałoby się, żeby kara była surowsza, ale patrząc na nasze polskie standardy i dotychczasową linię orzeczniczą można stwierdzić, że te 540 godzin prac społecznych to surowa kara. Dlatego nie będziemy się odwoływać od tego wyrok. Ponadto wydaje nam się, że prace społeczne są lepszą karą za ten występek niż kara więzienia, za którą zapłaciliby też podatnicy - komentuje Nowicki.
Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony mają siedem dni na złożenie odwołania. -
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Poznańskie Inwestycje Miejskie