8-letni Jaś, który zginął na początku czerwca na skrzyżowaniu ulic Hetmańskiej i Dmowskiego w Poznaniu, wszedł na pasy na czerwonym świetle - wynika z ustaleń poznańskiej prokuratury. Wcześniej śledczy przekazali, że motornicza również miała czerwone.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu potwierdziła tym samym wstępne ustalenia policji, sporządzone tuż po wypadku z 5 czerwca.
Według funkcjonariuszy dziecko przebiegało przez ulicę na pasach i na czerwonym świetle. Wbiegło pod koła tramwaju linii numer 1, jadącego ulicą Hetmańską w kierunku Franowa. Mimo 40-minutowej reanimacji chłopiec zmarł.
Podwójne czerwone?
- Z analizy monitoringu wynika, że 8-latek w momencie wejścia na przejście dla pieszych na torowisku miał czerwone światło - powiedział we wtorek tvn24.pl Michał Smętkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Na początku lipca śledczy poinformowali, że wbrew wcześniejszym przypuszczeniom sygnał zakazujący wjazdu na skrzyżowanie miała także motornicza.
- Tak wynika z zapisu monitoringu z rejestratora jazdy tramwaju. Mamy pewność, że tak było - mówił 2 lipca Smętkowski.
Wszystko wskazuje więc na to, że do wypadku doszło w momencie, kiedy dla tramwajów zdążył zapalić się sygnał zabraniający wjazdu, a na przejściu dla pieszych nie zdążyło się włączyć zielone światło.
Wkrótce przesłuchają motorniczą
Motornicza, 27-letnia kobieta, która od kilku lat prowadzi tramwaje, od wypadku przebywa w szpitalu, gdzie udzielana jest jej pomoc psychologiczna.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi jej 8 lat więzienia.
Jak dodaje Smętkowski, to, że chłopiec przechodził na czerwonym świetle, nie zmienia odpowiedzialności motorniczej za spowodowanie wypadku. Ale może mieć wpływ na wyrok. - To, że chłopiec też przyczynił się do wypadku, niewątpliwie może mieć wpływ na treść wyroku - powiedział prokurator.
Czynności wobec motorniczej planowane są na koniec lipca. - W tej chwili nie mamy danych odnośnie zachowania przez kierującą tramwajem należytej ostrożności jeszcze przed dojazdem na miejsce wypadku. Wiemy tylko o tym, że zdążyła zauważyć światło ostrzegawcze przed przejazdem - kończy Smętkowski.
Poprawiają bezpieczeństwo
Jak dotąd śledczy nie sprawdzali, czy skrzyżowanie spełniało wszelkie normy bezpieczeństwa. A zdaniem mieszkańców i osiedlowych radnych tak nie było. Wysepka, na której piesi czekają na zielone światło, ma jedynie około 1,5 metra szerokości. A to za mało.
- To azyl, na którym strach stać. Za plecami jadą auta 70 kilometrów na godzinę, a z przodu tramwaj - pewnie ze 40 kilometrów na godzinę. Strach drgnąć. Skoro azyl jest za wąski, pieszy powinien mieć cały czas zielone światło, również przez torowisko - mówił Andrzej Janowski, przewodniczący rady osiedla św. Łazarz.
Uważa on, że należy sprawdzić, czy brak reakcji urzędników mógł przyczynić się do śmierci 8-latka.
Bo już dwa lata temu, po innym wypadku z udziałem uczniów, rodzice ze szkoły podstawowej nr 77 wnioskowali o poprawę bezpieczeństwa na tej krzyżówce. I te zmiany drogowcy mieli im obiecać. Tyle że wprowadzają je dopiero teraz, po tragicznym wypadku z udziałem 8-letniego Jasia.
- Zgodnie z zatwierdzonym przez Miejskiego Inżyniera Ruchu projektem nastąpi poszerzenie azylu dla pieszych i wyłączenie pasa jezdni ulicy Hetmańskiej tak, żeby piesi czuli się na tym skrzyżowaniu bezpieczniej - tłumaczyła Agata Kaniewska z Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu.
Tym samym od 10 lipca zlikwidowany został lewoskręt z ulicy Hetmańskiej w ulicę Dmowskiego dla kierowców jadących od ulicy Głogowskiej.
Autor: FC/ ks / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24