Gdy policjanci i pracownicy opieki społecznej pojawili się u 18-letniej pilanki, zastali brudne mieszkanie, porozrzucane resztki jedzenia, zwierzęce odchody i stare pieluchy na podłodze. - Warunki mogły zagrażać życiu i zdrowiu chłopczyka, którym kobieta się opiekuje – podaje policja.
Dzielnicowa i pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pile interweniowali w mieszkaniu 18-letniej kobiety, która wychowuje 10-miesięczne dziecko.
- Warunki, w jakich funkcjonowała rodzina, mogły zagrażać życiu i zdrowiu chłopczyka. W domu panował brud, było duszno i unosił się nieprzyjemny zapach. Na podłodze leżały resztki jedzenia, stare pieluchy, a także odchody psów. W lodówce brakowało jedzenia dla ludzi, a dziecko było karmione parówkami przynoszonymi od sąsiada – podał młodszy aspirant Jędrzej Panglisz, rzecznik prasowy pilskiej policji.
Ponadto okazało się, iż matka dziecka przyznała policjantce, że podczas nieobecności syna w domu zażyła amfetaminę. Następnego dnia dziecko zostało odebrane rodzinie.
- Podczas interwencji w mieszkaniu funkcjonariusze zabezpieczyli przedmioty, na których widoczne były ślady białego proszku. Młoda kobieta została zatrzymana, a chłopczyk trafił pod opiekę pogotowia rodzinnego. Gdyby nie odpowiednia reakcja pracowników socjalnych i pilskich funkcjonariuszy, w rodzinie mogłoby dojść do tragedii – wskazał Panglisz. 18-latka usłyszała zarzut narażenia swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także opieki nad nim pod wpływem środków psychotropowych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Piła