57-letni mieszkaniec Ostrzeszowa usłyszał zarzut zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Jak tłumaczył, nie chciał zabić psa, a jedynie rozdzielić go z drugim, z którym się gryzły. Mężczyźnie grozi pięć lat więzienia.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim Maciej Meler przekazał dziennikarzom, że 57-letni mieszkaniec Ostrzeszowa usłyszał zarzut zabicia buldoga francuskiego ze szczególnym okrucieństwem usłyszał. Jak mówi prokurator, mężczyzna "zrobił to w ten sposób, że gdy pies zaatakował innego psa, uderzał go metalowym prętem po całym ciele, powodując u niego obrażenia, które doprowadziły do zgonu zwierzęcia".
Do zdarzenia doszło 31 marca w wielkopolskim Ostrzeszowie. Tego dnia 57-latek, przejeżdżając na rowerze obok jednej z posesji, usłyszał krzyk kobiety wołającej o pomoc. Kiedy wbiegł na teren, zobaczył gryzące się dwa psy, rasy buldog francuski i pudel.
Czytaj więcej: pięć lat więzienia dla kata zwierząt
Chciał interweniować, chwycił pręt
Okazało się, że buldog przedostał się przez ogrodzenie na sąsiednią posesję i zaatakował pudla. Interweniujący mężczyzna "najpierw próbował rozdzielić zwierzęta, kiedy to się nie udało, wziął metalowy pręt, którym zaczął bić buldoga" – relacjonuje rzecznik prokuratury.
Podejrzany zapewnia, że nie chciał zabić psa. – Jednak wnioski biegłych z zakresu patomorfologii i weterynarii sądowej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, dotyczące charakteru obrażeń, jakich doznał pies, skutkowały zakwalifikowaniem tego czynu, jako występku z artykułu 35 ustęp 2 Ustawy o ochronie zwierząt, czyli zabicia – powiedział Meler.
Podejrzanemu, którego objęto dozorem policji, grozi do 5 lat więzienia. Właścicielka zabitego psa oszacowała straty na 3 tysiące złotych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Maytee Laohamaytee/Shutterstock