Gorzowscy policjanci próbują ustalić, kto prowadził opla, który wylądował w niedzielę po południu w rowie. Samochodem podróżowali kobieta i mężczyzna. Oboje byli kompletnie pijani. Każde z nich twierdzi, że siedziało za kierownicą.
Zgłoszenie o oplu, który wpadł do rowu na ul. Warszawskiej w Gorzowie Wielkopolskim, policjanci otrzymali około godz. 13. Gdy dotarli na miejsce, przy samochodzie stali kobieta i mężczyzna, którzy podróżowali autem.
- Oboje twierdzą, że siedzieli za kierownicą samochodu - mówi Marcin Maludy z lubuskiej policji.
"To ekstremalny przypadek"
Badanie alkomatem wykazało, że zarówno 40-latek jak i 30-latka są kompletnie pijani. Mężczyzna miał 3,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, kobieta ponad 2 promile.
- W tym wypadku to nie jest tak, że ktoś po wczorajszej imprezie zasiadł za kierownicą, tylko zrobił to w stanie upojenia alkoholowego. To ekstremalny przypadek - podkreśla Maludy.
To, kto z nich faktycznie kierował samochodem, wyjaśniają gorzowscy funkcjonariusze.
Ani kobieta, ani mężczyzna na razie nie usłyszeli zarzutów. - Oboje jeszcze trzeźwieją. Taka dawka alkoholu nie jest w stanie zniknąć z organizmu po upływie kilku godzin - mówi Maludy.
Za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, sprawcy grozą nawet 2 lata więzienia.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24