Nic go nie nauczyło zatrzymanie przed miesiącem. 43-letni złodziej z Poznania, który na wolności czekał na proces, został przyłapany na kolejnej kradzieży. W lipcu włamał się między innymi do kościelnej zakrystii. Wtedy wyraził skruchę i oddał skradzione przedmioty.
W niedzielę przy ul. Albańskiej w Poznaniu policjanci zauważyli ubranego na czarno człowieka, który wchodzi na teren pobliskiej budowy, coś ze sobą niosąc. Po chwili wyszedł na ulicę z foliową torbą i pudełkiem po pizzy.
Twierdził, że spaceruje
- Kryminalni postanowili sprawdzić powody takiego zachowania. Obserwowany poznaniak podszedł do pobliskiego kosza na śmieci, coś do niego wrzucił i wszystko przykrył pudełkiem. Został zatrzymany. Policjantom próbował tłumaczyć, że ma problemy ze snem i po prostu wyszedł na spacer - wyjaśnia Maciej Święcichowski z poznańskiej policji.
Funkcjonariusze razem z nim pojechali w pobliże terenu budowy, gdzie już wcześniej odkryli wypchnięte okno i ślady włamania. Mężczyzna twierdził, że nic nie wie o tym zdarzeniu. Na miejsce wezwano przewodnika psa służbowego, technika kryminalistyki i dochodzeniowca z Komisariatu na Grunwaldzie. Został sprawdzony teren budowy i kontener na śmieci. Policjanci zabezpieczyli na terenie budowy między innymi 2 laptopy z torbami, dysk zewnętrzny i tonery do drukarek. Był tam także łom, który posłużył złodziejowi do wyważenia drzwi. W koszu na śmieci policjanci znaleźli strój pracownika ochrony.
Niczego się nie nauczył
- Mężczyzna wobec tych ustaleń przyznał się do winy ale nie chciał wytłumaczyć motywów swojego postępowania. Na komisariacie okazało się, że poznaniak, to ta sama osoba, która została zatrzymana 9 lipca w związku z włamaniami - wyjaśnia Święcichowski.
Wówczas uwagę policjantów zwrócił dziwnie zachowujący się mężczyzna jadący w taksówce. Auto zatrzymano. Okazało się, że pasażer miał przy sobie biżuterię i inne rzeczy pochodzące z kradzieży. W pokoju hotelowym, do którego posiadał klucz, znaleźli kolejne łupy. Okazało się, że 43-latek odpowiedzialny był za 5 włamań.
Jedno z nich miało miejsce 5 lipca w kościele przy ul. Wronieckiej. Z zakrystii został skradziony kielich mszalny. - W tym przypadku mężczyzna miał wyrzuty sumienia, ponieważ kilka dni później podrzucił kielich w pobliżu świątyni. Razem z kielichem zostawił list, w którym przepraszał za to co zrobił - wyjaśnia Święcichowski.
Mężczyzna na kartce zacytował Owidiusza: "Widzę rzeczy lepsze i pochwalam je, idę jednak za gorszymi" i dopisał pod spodem: "Bardzo przepraszam i żałuję tego co zrobiłem. Boże wybacz mi. Złodziej".
Zatrzymany usłyszał wtedy zarzuty, jednak za swoje czyny miał odpowiadać z wolnej stopy. - Teraz na wniosek Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci 3-miesięcznego tymczasowego aresztu - informuje Święcichowski.
43-latkowi za kradzieże z włamanie, grozi nawet 10 lat więzienia.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KMP Poznań