"Piszę jako ojciec nieżyjącej, ukochanej mojej córki Ewy Tylman" - tak zaczyna list do ministra sprawiedliwości Andrzej Tylman, ojciec dziewczyny, której poszukiwania śledziła przez ostatni rok cała Polska. Zwraca się z prośbą o ujawnienie procesu Adama Z., bo, jak pisze, "nie chciałby aby pozostało wrażenie, że prokurator czy sąd mają w tej sprawie coś do ukrycia". 8 grudnia sąd ma rozpatrzyć wniosek prokuratury o utajnienie procesu.
Wniosek o przeprowadzenie procesu z wyłączeniem jawności prokuratura złożyła w sądzie razem z aktem oskarżenia Adama Z. 21 listopada. Powód? - Jawność mogłaby wywołać zakłócenie spokoju publicznego oraz naruszyć ważny interes prywatny - tłumaczyła Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Rodzina chce procesu przy otwartych drzwiach
Decyzji od początku sprzeciwiała się rodzina. Teraz ojciec zmarłej Ewy zdecydował się napisać list do samego prokuratora krajowego. "Piszę do Pana jako ojciec nieżyjącej, ukochanej mojej córki Ewy Tylman. Jak Pan zapewne wie, przez wiele miesięcy trwały poszukiwania mojej córki, która zaginęła w listopadzie zeszłego roku" - zaczyna.
Andrzej Tylman pisze też, że jest wdzięczny wszystkim, którzy pomogli rodzinie w ciężkich momentach poszukiwań dziewczyny. "Nie muszę chyba opisywać Panu bólu jaki przeżywa moja rodzina po stracie mojej córki. (...) Prokuratura w między czasie zbierała dowody dotyczące jej zabójstwa. (...) Wiele osób śledziło losy tej sprawy, osobiście brało udział w poszukiwaniach Ewy i okazywało nam wyjątkową pomoc" - tłumaczy.
Ojciec dziewczyny chce przekonać w liście ministra Ziobrę, że utajnienie procesu może wpłynąć niekorzystnie na postrzeganie decyzji wymiaru sprawiedliwości. Jego zdaniem śledzenie procesu Adama Z. powinno być dla opinii publicznej tak samo dostępne jak historia poszukiwań Ewy:
Teraz sprawa już jest w sądzie i dowiaduje się, że prokurator chce utajnienia procesu. Jako ojciec pokrzywdzonej sprzeciwiam się takiemu wnioskowi i proszę Pana Prokuratora o zmianę tej decyzji. Rozumiem, że pewne wątki z tej sprawy powinny być za drzwiami zamkniętymi do czego wystarczy utajnienie może kilku przesłuchań. Wszystko to co działo się w tej sprawie, ilość wersji, wydarzeń, tego co się mogło z Ewą stać, tworzenie fałszywych dowodów powoduje, że sprawa musi być prowadzona z otwartą kurtyną.Nie chciałbym aby pozostało wrażenie, że prokurator czy Sąd ma w tej sprawie coś do ukrycia. Jako ojcu zamordowanej zależy mi, aby cała prawda ujrzała światło dzienne i wiem także, bo mówił Pan to publicznie, że chce Pan rozpoznawania spraw w sądzie przy pełnej jawności.
"Liczę zatem na Pana zrozumienie i pomoc w taki sposób, żeby podległy Panu prokurator zmienił wniosek o utajnienie całego procesu, a dodam tylko, że decyzje co do tego wniosku Sąd chce już podjąć 8 grudnia tego roku" - kończy.
Prokuratura kontra strony
O tym, czy sprawa może toczyć się przy otwartych drzwiach, mówiły też strony, które wystąpią w procesie: ani pokrzywdzeni, ani oskarżony nie widzą jednak potrzeby utajniania procesu.
- Jawność powinna być wyłączona w pewnej części tylko wtedy, kiedy dotyczy wątków osobistych świadków, natomiast co do reszty wątków, to chcemy, aby było to transparentne - zapewnia Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Tylmanów.
- Nie widzę powodu, żeby sędzia miał jakiś interes, aby utajnić proces - uważa Ireneusz Adamczak, obrońca Adama Z.
Wniosek prokuratury o utajnienie procesu sąd ma rozpatrzyć 8 grudnia.
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszy 17 stycznia. Adam Z. od 4 grudnia 2015 r. przebywa w areszcie.
Osiem miesięcy poszukiwań
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 r. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i jej znajomy Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam, około godz. 3:30 ślad po kobiecie zaginął.
2 grudnia 2015 r. po nocnym eksperymencie procesowym nad brzegiem Warty policja zatrzymała Adama Z. Tej samej nocy w obecności trójki policjantów, na nieprotokołowanym spotkaniu miał on powiedzieć, że widział, jak Ewa Tylman płynie w Warcie. Ani razu tego nie potwierdził w zeznaniach. Policjanci sporządzili jednak z tego spotkania notatkę i to ona oraz ich zeznania mogą być istotne w ocenie kwalifikacji czynu zarzucanego Adamowi Z. Sama notatka nie ma jednak mocy dowodowej.
Dwa dni później prokuratura postawiła Adamowi Z. zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Od tego czasu przebywa onw areszcie.
Ciało kobiety wyłowiono z Warty 25 lipca. Zwłoki dryfujące w rzece zauważył około godz. 19:30 mężczyzna spacerujący wzdłuż brzegu rzeki. Znajdowały się w pobliżu mariny, w odległości około 10 km od mostu św. Rocha w Poznaniu, przy którym po raz ostatni w listopadzie zeszłego roku widziana była dziewczyna. Tym samym potwierdziły się informacje o tym, że feralnej nocy znalazła się w wodzie.
Jak do tego doszło, wciąż jest tajemnicą, podobnie jak przyczyny jej śmierci. Badania nie pozwoliły rozwiązać tych zagadek. Na początku sierpnia w Koninie, rodzinnej miejscowości Ewy Tylman, odbył się jej pogrzeb.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24