Stowarzyszenie Wspólnota Kazachska wyszło z zaskakującą propozycją. Chce przekazać nową obrączkę policjantowi z Żar, który zgubił swoją podczas treningu. Poszukując zguby funkcjonariusze zrobili poranne naloty w mieszkaniach sprzątaczek: - Nie godzę się na takie zachowania. To są metody totalitarnych reżimów - mówi Balli Marzec, prezes stowarzyszenia.
Jest akcja, jest reakcja. Po przeczytaniu artykułu na tvn24.pl o akcji policjantów, Balli Marzec, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska, postanowiła wręczyć funkcjonariuszowi zupełnie nową, jeszcze ometkowaną biżuterię. Jak mówi, organizuje ten happening, bo nie godzi się na takie traktowanie ludzi w wolnym państwie.
- W moim ojczystym Kazachstanie działam na rzecz praw człowieka i uważam, że nie mogę milczeć, kiedy dzieje się niesprawiedliwość w mojej nowej ojczyźnie, jaką jest Polska. Uważam, że przeszukiwanie domów niewinnych ludzi, w obecności małych dzieci, to metody totalitarnych reżimów. Dlatego chcę przekazać nową obrączkę, jeszcze z metką, policjantowi, który zgubił swoją. Aby niewinni ludzie nie byli poniżani i przeszukiwani przez uzbrojonych policjantów o szóstej rano. Żeby zwykli obywatele mieli okazję widzieć uzbrojonych policjantów tylko podczas łapania groźnych przestępców i w filmach kryminalnych - przyznaje Balli Marzec.
Kobieta zapowiada, że w środę przekaże obrączkę dla policjanta w Komendzie Głównej Policji w Warszawie.
Pukanie do drzwi o szóstej rano
Początek sprawy sięga 8 stycznia, kiedy to policjanci trenowali w sali sportów walki należącej do Miejskiego Ośrodka Sportu, Rekreacji i Wypoczynku w Żarach. Jeden z funkcjonariuszy zdjął wówczas swoją obrączkę z palca i położył na ławce. Pech chciał, że mężczyzna o niej zapomniał.
Dzień po policyjnym treningu sala była sprzątana przez trzy pracownice MOSRiW-u. To właśnie one, a także dwóch innych pracowników teoretycznie jako ostatni mogli widzieć obrączkę. Cała piątka została posądzona o kradzież. Wszyscy utrzymywali jednak, że o obrączce nic nie wiedzą. Jak mówili, policjant, który następnego dnia przyjechał do sali sportowej, groził, że nie zostawi tej sprawy bez rozwiązania.
Trzy tygodnie po zgubieniu obrączki kilkunastu uzbrojonych kryminalnych o 6.00 rano zapukało do drzwi pięciu mieszkań. Wszyscy pracownicy posądzeni o kradzież zostali dokładnie zrewidowani, a następnie przewiezieni na komendę w celu przesłuchania. W niektórych mieszkaniach "trzepanie" mebli czy przedmiotów odbywało się na oczach małych dzieci. Na przeszukanie pozwolenie wydał prokurator.
Ostatecznie obrączki nie znaleziono. Ani przy żadnym z pięciu posądzonych o kradzież, ani w ich mieszkaniach. Śledztwo jest w toku. Na razie nie ma innych podejrzanych.
Działaniu policjantów przyjrzy się wydział kontroli komendanta wojewódzkiego policji, który "szczegółowo, krok po kroku" sprawdzi, czy zakres działań policjantów i sposób ich wykonania był właściwy. Wewnętrzne postępowanie pozwoli mu ustalić, czy funkcjonariusze mogli zachować się lepiej, tak aby ich czynności nie budziły negatywnych odczuć. Nie oznacza to jednak, że policjanci, którzy brali udział w akcji, poniosą jakieś konsekwencje.
Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Balli Marzec