Niespełna rok po wybuchu gazu w Jankowie Przygodzkim (woj. wielkopolskie), Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego skontrolował sześć gazociągów. Wnioski są niepokojące. W niektórych miejscach rury znajdują się ledwie kilka centymetrów pod ziemią i mogą zostać w każdej chwili uszkodzone.
WINB wziął pod lupę gazociągi należące do firmy Gaz-System na terenie Wielkopolski. Wyniki kontroli wskazują, że w wielu miejscach dochodzi do wypłyceń gazociągów. Inspektorzy wydali decyzję nakazującą usunięcie nieprawidłowości albo nałożyli obowiązek sporządzenia ekspertyzy, która ma wykazać jak skuecznie zabezpieczyć gazociągi.
"Nie spełniają wymogów przykrycia"
- Z różnych powodów gazociągi budowane w latach 70. nie spełniają wymogów przykrycia gazociągu w związku z czym ich położenie stwarza niebezpieczeństwo. Nie są to całe odcinki tylko poszczególne miejsca wypłyceń. Staramy się zrobić wszystko, aby te miejsca były już bezpieczne i żeby wszelkie nieprawidłowości zostały usunięte - wyjaśnia Tomasz Buczkowski, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Kontrole wykazały, że są miejsca, w których gazociąg przebiega przez rów melioracyjny, jest przykryty ledwie kilkoma centymetrami ziemi albo w ogóle nieprzykryty.
- Może to spowodować uszkodzenie np. przez pojazd rolniczy, albo przez inne osoby poruszające się czy kopiące w tym miejscu maszyny. W tej chwili operator zna miejsca, w których doszło do takich wypłyceń, ma je zabezpieczyć i oznakować aby nie doszło do żadnej tragedii - mówi Buczkowski.
Zgodnie z przepisami, gazociąg w najpłytszym miejscu powinien znajdować się 80 cm pod ziemią.
Kontrole w nieprzypadkowych miejscach
Nieprawidłowości dotyczą odcinków gazociągów Garki-Odolanów, Bartniki-Odolanów oraz Odboczka-Syców. Jak podkreśla Buczkowski, inspektorat nadzoru budowlanego stara się przeprowadzać kontrole sukcesywnie wszędzie, gdzie zachodzi podejrzenie nieprawidłowości.
- Te miejsca są wybierane do kontroli jako pierwsze. Stąd możemy mieć w tej chwili takie wrażenie, że stan gazociągów jest bardzo zły. Poza Jankowem Przygockim, nie doszło w tej chwili do żadnej innej awarii. Tam była jednak trochę inna sytuacja - doszło do katastrofy na skutek prowadzonych robót, a tutaj dopóki nic się przy tych gazociągach nie dzieje i są one zabezpieczone nie powinno dojść do tragedii - podkreśla Buczkowski.
Jak dodaje, nawet gdyby doszło do rozszczelnienia, nie oznacza to, że od razu dojdzie do wybuchu. - Przy tak wysokich ciśnieniach prawdopodobnie dojdzie tylko do rozszczelnienia, do hałasu, a nie do zapłonu - przekonuje.
"Naprawiamy niezależnie od kontroli"
Spółka Gaz-System deklaruje jednak, że kontrole swoich gazociągów robi regularnie. Jak informuje rzecznik spółki Małgorzata Polkowska, wykonywane na bieżąco ekspertyzy potwierdzają bezpieczeństwo użytkowania gazociągów przesyłowych.
- Wszystkie przypadki stwarzające jakiekolwiek zagrożenie są przez nas usuwane i ma to miejsce niezależnie od faktu kontroli nadzoru budowlanego bądź jej braku. W razie stwierdzenia konieczności wykonania pilnej naprawy, jak miało to miejsce w przypadku gazociągu DN100 Odboczka - Syców, podejmujemy niezwłoczne działania naprawcze, informując o tym fakcie organy nadzoru budowlanego, stosowne jednostki administracji państwowej i okolicznych mieszkańców. Naprawa ta została już wykonana - deklaruje Polkowska.
W prokuraturze tylko "luźna korespondencja"
O sprawie wypłyceń gazociągów, Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego poinformował prokuraturę w Ostrowie Wielkopolskim oraz prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
- Nie ma żadnego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Została nam wysłana luźna korespondencja, która odbyła się między firmą Gaz-System a Wojewódzkim Inspektorem Nadzoru Budowlanego. Nie ma ona wartości dowodowej, znajdują się w niej informacje, że kontrolowane gazociągi w Wielkopolsce mogą być niebezpiecznie na przykład ze względu na zbyt słabe przykrycie rur - wyjaśnia Paweł Szymanowski z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Autor: fc, ss/b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: WINB Poznań