- Prezydent Poznania Ryszard Grobelny podjął w piątek decyzję o ukaraniu naganą dyrektor Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu Ewy Wójciak - poinformował rzecznik prasowy prezydenta Paweł Marciniak.
Sprawa dotyczy wypowiedzi Wójciak, która po wyborze papieża Franciszka napisała na jednym z portali społecznościowych: "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży".
Jak podał rzecznik, przyczyną wymierzenia kary nagany jest publiczne użycie przez Ewę Wójciak na prowadzonej przez nią stronie portalu społecznościowego obraźliwego słowa, w wulgarny sposób oceniającego i oskarżającego zwierzchnika Kościoła Katolickiego i głowę państwa Watykan - papieża Franciszka a także powtarzanie i podtrzymywanie tego stanowiska w innych publicznych wypowiedziach.
"Prezydent pozwala z siebie kpić"
Taką reakcją prezydenta zniesmaczony jest radny PiS, Szymon Szynkowski. Uważa, że powstaje właśnie niebezpieczny precedens.
- Mam nadzieję , że to nie będzie teraz regułą. Jednak z tą nadzieją jest dość krucho. To jest zły komunikat w stronę funkcjonariuszy publicznych. Teraz ludzie mogą pomysleć że można im robić nawet nie dużo, tylko wszystko. Prezydent miasta pozwala swoim pracownikom kpić z siebie. Co gorsza pozwala również kpić z podatników, bo to z ich podatków zarabia pani Wójciak. Wcześniej mogła przez tydzień, będąc na zwolnieniu, objeżdżać wszystkie możliwe redakcje, by dopiero później spotkać się z prezydentem - denerwuje się Szynkowski.
Radni chcieli ją odwołać
W marcu poznańscy radni przyjęli stanowisko, w którym zaapelowali do prezydenta Poznania o odwołanie Wójciak ze stanowiska.
Radni podkreślili, że używanie przez kierownika miejskiej instytucji kultury oszczerczych pomówień oraz słów powszechnie uznanych za obelżywe, szczególnie pod adresem głowy innego państwa oraz przywódcy Kościoła, z którym bezpośrednio utożsamia się znaczna część Polaków - musi budzić sprzeciw i zażenowanie.
Prezydent nie zdecydował się jednak zwolnić swojej pracownicy, opierając się na prawie pracy.
- Pan prezydent nie mógł powołać na rekomendację rady miasta, tylko na przepisy prawa pracy. Decyzja ta wynika właśnie z przepisów. W oparciu o nie prezydent nie znalazł podstaw do zwolnienia Ewy Wójciak - wyjaśnia Marciniak.
7 dni na odwołanie
Wszystko zaczęło się, kiedy tuż po wyborze nowego papieża, Ewa Wójciak na swoim prywatnym koncie serwisu społecznościowego napisała "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży". Te obraźliwe słowa w kierunku papieża Franciszka wywołały burzę zarówno wśród polityków jak i zwykłych mieszkańców.
"Postępowanie Pani Ewy Wójciak negatywnie wpłynęło na wizerunek miasta Poznania oraz Prezydenta Miasta Poznania. Od powyższego ukarania służy Pani prawo wniesienia sprzeciwu do pracodawcy w terminie 7 dni liczonych od dnia otrzymania niniejszego pisma" - czytamy w komunikacie rzecznika prezydenta miasta.
Wójciak się upiera
Ewa Wójciak powiedziała, że nie zgadza się z decyzją prezydenta miasta i zamierza się od niej odwołać.
- Wciąż uważam, upieram się i mam do tego prawo, że była to wypowiedź prywatna i w żadnym stopniu nie jestem odpowiedzialna za jej upublicznienie - powiedziała. - Mogę chyba posiadać jakieś własne stanowisko w tej sprawie, problemem był rzeczony wyraz. Nie za stanowisko zostałam skazana, tylko za użycie takiego słowa. Słowo to padło w moim prywatnym profilu. Do prezydenta i wiceprezydenta miasta nie mam żadnych pretensji, działali pod presją - dodała.
Zdaniem Wójciak, sprawa jest dobrym pretekstem do rozmowy o tym, na ile ludzie zatrudnieni w organach samorządowych, administracji państwowej mają prawo do posiadania swoich niezależnych poglądów.
Autor: kk/par / Źródło: tvn24 Poznań/ PAP