Kibice Lecha Poznań, zarząd klubu, a także funkcjonariusze policji spotkali się, aby debatować o wizerunku fanów oraz o pirotechnicznych oprawach meczowych. Podczas spotkania policja zaproponowała, aby "Kolejorz" został pierwszym w Polsce klubem z legalną pirotechniką. Aby tak się stało, trzeba jednak spełnić kilka warunków. Co na to kibice?
Pokaz pirotechniczny, zorganizowany przez profesjonalną, koncesjonowaną firmę, na wyłączonym z imprezy masowej miejscu - takie warunki musiałyby zostać spełnione, aby na poznańskim stadionie odpalenie rac nie wiązało się już z konsekwencjami prawnymi. - Jeżeli w ramach przepisów jest możliwość zorganizowania legalnej oprawy z użyciem pirotechniki, to jestem jak najbardziej za - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. - Skoro można legalnie to robić na różnych koncertach, czy na meczach żużlowych, to dlaczego nie wprowadzić legalnej pirotechniki na stadiony piłkarskie - pyta retorycznie policjant.
Klub na "tak"
Do pomysłu przychylnie podchodzi sam klub i upatruje w nim szansy, aby uniknąć w przyszłości kolejnych kar finansowych, czy też zamknięcia trybun.
- Propozycję tę traktujemy zupełnie realnie. Przepisy nie wykluczają w ściśle określonych okolicznościach i za zgodą wszystkich służb, legalnego i kontrolowanego odpalenia pirotechniki na stadionie podczas meczu. Chcielibyśmy pokazać, że w porozumieniu wszystkich stron można utrzymać wysoki poziom bezpieczeństwa imprezy masowej i nie doprowadzać do wszczynania postępowań administracyjnych. Taki pokaz powinien być zorganizowany przez firmę posiadającą koncesję na przeprowadzanie tego typu zdarzeń, oczywiście w ścisłej współpracy z kibicami i klubem - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Karol Klimczak, prezes KKS Lech Poznań.
Kibice się naradzą
Sami kibice, czyli najbardziej zainteresowani sprawą, pomysłu nie odrzucają, ale podchodzą do niego dość sceptycznie.
- Już raz próbowaliśmy zrobić taki pokaz i nie wyszedł - przyznaje Radosław Majchrzak ze Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań. - Generalnie raczej nie jesteśmy zwolennikami takiego rozwiązania, ale na początku przyszłego roku na pewno zapytamy kibiców co sądzą o tym pomyśle - dodaje.
Prezes Lecha przekonuje, że dialogiem można rozwiązać problemy i dojść do konsensusu. - Regularnie rozmawiamy z przedstawicielami kibiców, policji, czy wojewody, czyli ze wszystkimi środowiskami, które uczestniczą w imprezie masowej, jaką jest mecz piłkarski. Debata o kibicowaniu została zorganizowana po raz trzeci i po raz kolejny wszyscy byliśmy zgodni w jednej kwestii: na INEA Stadionie jest bezpiecznie. Tylko prowadząc dialog możemy dojść do porozumienia - przekonuje prezes Lecha.
Majchrzak uważa jednak, że problem powinien być rozwiązany już na poziomie tworzenia przepisów. - Ja bym proponował, aby do dyskusji zaprosić parlamentarzystów. I żeby rozwiązania upatrywać raczej w zmianie prawa, na przykład na wzór Norwegii, a nie w zatrudnianiu jakiś postronnych firm - kończy.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24