Strażacy z płetwonurkami wydobyli z Jeziora Cichego pod Łagowem (woj. lubuskie) samochód, który stoczył się ze skarpy. Auto było puste. Przyjechał nim mężczyzna, który wybrał się do pobliskiego lasu na grzyby.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 13.30. Mężczyzna wybrał się na grzyby w rejon Łagowa. Swój samochód zaparkował na skarpie w pobliżu Jeziora Cichego.
Nagle volkswagen zaczął się staczać, wpadł do wody i zatonął. Na miejsce wezwane zostały służby ratownicze - policja oraz straż pożarna.
- Do działań została skierowana specjalistyczna grupa wodnonurkowa z Międzyrzecza. W momencie przybycia zostało nam pokazane, gdzie to auto może się znajdować. Przy użyciu echosondy zlokalizowaliśmy i oznaczyliśmy samochód - mówi młodszy brygadier Jerzy Ratkiewicz z Państwowej Straży Pożarnej w Międzyrzeczu.
Pięć godzin akcji
Jezioro ma głębokość około siedmiu metrów. - Akcja była trudna ze względu na położenie: na dnie jeziora zalegało dużo gałęzi i konarów, a i słaba widoczność w akwenie utrudniały prace nurkom - tłumaczy Ratkiewicz.
Po około pięciu godzinach udało się wyciągnąć pojazd z wody na stromy brzeg.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24