Od znajomych dostał informację, że w okolicy znajduje się ryś. Pojechał zrobić mu zdjęcia. Nie spodziewał się jednak, że dojdzie do tak bliskiego spotkania. Kot podszedł do postawionego statywu z aparatem i zaczął "bawić się" zawieszonym na nim plecakiem.
Remigiusz Wojtera ma 48 lat i - jak sam mówi - od 40 lat robi zdjęcia przyrodnicze. Nigdy jednak nie udało mu się znaleźć tak blisko rysia, jak w ostatni czwartek. Był to ryś Piernik, wypuszczony na wolność przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze.
- Dostałem informację, że ryś kręci się w okolicy Kuźnicy Czarnkowskiej, pojechałem z nadzieją spotkania go - mówi fotograf z Trzcianki (woj. wielkopolskie).
W lesie znalazł jego ofiarę - młodego jelenia, którego ryś sobie "podjadał". Wiedział więc, że zwierzę musi kręcić się w pobliżu.
Liczył w głowie straty
Ustawił jeden z aparatów na statywie i włączył nagrywanie. Z drugim aparatem ukrył się w zaroślach, by w ten sposób próbować "złapać rysia".
- Takiego obrotu spraw się jednak nie spodziewałem - śmieje się.
Gdy odszedł od aparatu, ryś Piernik podszedł do niego i postanowił "sprawdzić własną łapą, jak robi się zdjęcia". Zbliżył się do statywu i zainteresował się zawieszonym na nim plecakiem. W środku nie było jednak kanapek z sarniną, a sprzęt fotograficzny,
- Byłem ukryty 30 metrów od niego. Pomyślałem, że parę tysięcy zaraz "pójdzie", bo przecież nie będę bronić sprzętu, bo nie mam szans z rysiem. Nie chciałem też uciekać, bo on mógł zacząć mnie gonić - mówi Remigiusz Wojtera.
Fotograf obserwował, co zrobi ryś i pstrykał mu zdjęcia. - Podszedł do statywu z aparatem i zainteresował go plecak. Szturchnął go kilka razy - opowiada fotograf.
Potem jednak wyraźnie stwierdził, ze upolowany jeleń jest znacznie ciekawszy niż statyw z aparatem i plecak. "Na szczęście wszyscy przeżyli. Jak widać jest to duży kot o dużym temperamencie i wielkiej kociej ciekawości" - skomentował całą sytuację fotograf.
Jak przyznaje, przez 40 lat fotografowania tak blisko rysia jeszcze nigdy nie miał okazji się znaleźć. - Zwykle fotografuje je z 70-80 metrów. Trochę szczęścia trzeba mieć - mówi.
Jaki kot, taki drapak
Wiosną furorę robiły inne zdjęcia rysia zrobione na terenie tego samego nadleśnictwa. Wykonał je ojciec. który spacerował z córką po lesie w okolicy wsi Łomnica. - Pan Maciej postanowił wejść na ambonę, a wtedy córka dostrzegła, że siedzi na niej jakieś zwierzę. Dopiero jak zaczęło schodzić, okazało się, że to ryś - wyjaśnia Marta Drzewiecka z Nadleśnictwa Trzcianka.
Nadleśnictwo Wronki zasugerowało wówczas, że ryś potraktował ambonę jako drapak. "Wszystkie koty lubią drapaki, oczywiście w odpowiednim dla siebie rozmiarze" - napisali leśnicy.
Tych, którzy "pozazdrościli" takich wyjątkowych zdjęć, Wojtera przestrzega przed zbytnim zbliżaniem się do zwierząt. - Pamiętajmy, że to my ludzie jesteśmy gośćmi w lesie, a nie zwierzęta. Starajmy się nie naruszać ich spokoju. Fotograf z teleobiektywem robi zbliżenia z dużej odległości, często niezauważony przez zwierzynę. Telefony komórkowe, choć też robią piękne zdjęcia, wymagają naruszenia strefy bezpieczeństwa zwierzęcia, a to może się skończyć nieszczęściem - podkreśla Wojtera.
Przywracają rysie
Rysie to zwierzęta wymagające, do życia poszukują rozległych i trudno dostępnych obszarów. - Od połowy XX wieku populacja tego gatunku w Polsce i w Europie systematycznie spadała z uwagi na presję ze strony człowieka. W 2015 roku populacja rysia w Polsce szacowana była na 40 osobników, dziś jest ich około 200 - mówił tvn24.pl Jarosław Bator z Nadleśnictwa Oborniki.
Co zrobić, gdy spotkamy w lesie rysia? - Rysie są bardzo spokojnymi zwierzętami, w razie napotkania go na swojej drodze nie należy panikować, tylko spokojnie odejść - sugerowała Marta Drzewiecka z Nadleśnictwa Trzcianka.
Projekt "Powrót rysia do północno-zachodniej Polski" jest realizowany od 2016 roku przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze wspólnie z Instytutem Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży oraz Ośrodkiem Kultury w Mirosławcu.
Dzięki założonym obrożom telemetrycznym opiekunowie mogą na bieżąco śledzić losy zwierząt w środowisku naturalnym. Z obserwacji wynika, że są rysie, które chętnie szukają nowych terenów i odchodzą dość daleko od swoich zagród, w których przechodziły okres adaptacji, ale są też takie, które zadomowiły się nieco bliżej, w okolicznych lasach, jak Nelly, która polubiła lasy północnej Wielkopolski.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Remigiusz Wojtera