Po kacze trofea - najpierw łeb, a potem tułów - z końskiego siodła sięgać będą w niedzielę w Chynowie (woj. wielkopolskie) najlepsi dżokeje z okolicy. - Tradycja nie zawsze musi być piękna i mądra, ale trzeba ją uszanować - przekonuje Tomasz Wojtasik z Urzędu Gminy Przygodzice.
Tradycja rzeczywiście jest niecodzienna: jeźdźcy stojący na końskich grzbietach mają za zadanie zerwać zawieszonego wysoko nad ziemią martwego kaczora. Według zapisów w lokalnych dokumentach, pierwszy taki konkurs odbył się 80 lat temu. W jego jubileuszowej edycji ma wziąć udział kilkunastu zawodników.
"Kaczor jest ubity i nie cierpi"
- Wygra ten, kto pierwszy zerwie kaczy łeb. Zwycięzca uzyskuje tytuł króla turnieju. Osoba, która zerwie resztę kaczki, zostanie wicekrólem. Kacze mięso po rozgrywkach trafi na stół, zaś kacza juszka będzie jednym ze składników czarnej polewki - zapowiada Wojtasik.
- Współczesny turniej zrywania kaczora niewiele różni się od tego organizowanego przed osiemdziesięciu laty. Chynowa jest wsią, która kultywuje różne zwyczaje, turniej zaś zrywania kaczora co roku budzi tutaj duże emocje - tłumaczy Wojtasik.
Miejscowe gospodynie w trakcie imprezy częstować będą także innymi lokalnymi produktami. Zaplanowano wyścigi konne, przejazdy bryczkami oraz pokazy woltyżerki. Zorganizowana będzie też wystawa zdjęć dokumentujących historię turnieju.
- Uspokajamy wszystkich wrażliwych na los zwierząt. Kaczor jest ubity i nie cierpi – dodaje.
"Przesadnie troszczymy się o los zwierzęcia"
Zgodnie z zasadami, martwy kaczor jest zawieszany na sznurze rozwieszonym na dwóch słupach. Jeźdźcy stojąc w siodle i jadąc kłusem próbują go dosięgnąć. Według organizatorów, tradycja utrzymywana jest tylko w południowej Wielkopolsce - na pograniczu powiatu ostrowskiego i ostrzeszowskiego.
- Przed laty wieś tętniła życiem, utrzymywano ścisłe kontakty towarzyskie i sąsiedzkie. Popularny wówczas "kaczor" był okazją do spotkań i zabawy w gronie hodowców koni. Nikomu nie przyszło wtedy na myśl, że męczymy kaczkę, jak dziś niesprawiedliwie ocenia się naszą tradycję. Obecnie przesadnie troszczymy się o los zwierzęcia, aniżeli człowieka - uważa 74-letni Teodor Grzesiak jeden z najstarszych mieszkańców Chynowy.
Karnawałowy zwyczaj
Zrywanie kaczora, według organizatorów, swój początek bierze najprawdopodobniej z dawnego, kultywowanego w czasie karnawału zwyczaju zwanego "do gęsi jechali", opisanego przez kronikarza Oskara Kolberga. Miejscowi rzeźnicy mieli w podobny sposób, jadąc konno cwałem, urywać głowę gęsi.
Autor: fc/roody / Źródło: TVN 24 Poznań / PAP
Źródło zdjęcia głównego: UG Przygodzice