W Wielki Czwartek w kościele w Kościelcu (woj. wielkopolskie) było więcej wiernych, niż pozwalają regulacje sanitarne wprowadzone w związku z pandemią COVID-19. Jedna z parafianek poinformowała o sprawie policję. Zdaniem księdza zachowała się jak Judasz. - Przez proboszcza kpi z nas cała Polska – kręcą teraz głowami mieszkańcy parafii.
Zdjęcia ogłoszenia, które zawisło w zeszły piątek w gablocie przed kościołem, trafiło do mediów społecznościowych i błyskawicznie się rozeszło po sieci. Autor ogłoszenia przekazywał wiernym, że parafia zostanie ukarana przez sanepid karą pieniężną, bo w czasie mszy przekroczony został limit wiernych, którzy mogą brać udział w nabożeństwie. Całe zajście zostało porównane do zdrady, której miał dopuścić się Judasz, wydając na śmierć Jezusa.
Z powodu spodziewanej kary wierni zostali poinformowani, że datki zebrane przy okazji święcenia pokarmów i ofiara na jałmużnę wielkopostną przeznaczona zostanie na jej pokrycie.
Ksiądz dodał też, że "w związku z zaistniałą sytuacją" w kościele będzie mogło przebywać około 60 osób. Czyli tyle, na ile pozwalają obowiązujące regulacje.
Nie do śmiechu
Kartka zawisła w gablocie przed kościołem im. Andrzeja Apostoła w Kościelcu niedaleko Koła (woj. wielkopolskie). W środę nie było już tam po niej śladu. Ale ślad - nie tylko w pamięci - parafian pozostał.
- O, też mam swoje zdjęcie, proszę zobaczyć – mówi nam jedna z parafianek i pokazuje fotografię w swoim telefonie. Tłumaczy, że poszła je zrobić, kiedy przypadkiem natknęła się na wpis pełen oburzonych komentarzy, w którym zobaczyła dobrze znaną sobie parafialną gablotę. - Mówi o nas Polska, a to w Kościelcu się nie zdarza, więc będę miała na pamiątkę tę fotografię – śmieje się kobieta.
Towarzysząca jej sąsiadka też jest ubawiona. Jej zdaniem, ksiądz się "zagotował” i dlatego pozwolił sobie na tak emocjonalny wpis.
- Może myślał, że nikt się nie odważy i może sobie ignorować obostrzenia. A tu klops, więc musiał przelać frustrację na kartkę, którą później zobaczył cały kraj – komentuje.
Nie wszystkim jednak jest do śmiechu. - Ksiądz chyba na głowę upadł. Ludzie się zarażają, wielu umiera, a ten takie głupoty pisze – denerwuje się Damian, z którym rozmawiamy niedaleko kościoła. Opowiada, że podczas wielkanocnej mszy ksiądz wrócił do sprawy z Judaszem i ponowił swoją opinię, że poinformowanie policji było zdradą.
- Powiedział, żeby dawać (ofiarę - red.), bo trzeba mandaty płacić – relacjonuje rozmówca tvn24.pl.
Inna parafianka przypomina sobie, że księdzu już wcześniej zdarzało się bagatelizować pandemię:
- Głośno krytykował dotykające Kościoła regulacje. Może teraz spojrzy na to wszystko poważniej – słyszymy.
"To nie była niewiedza"
Informacje o tym, że w zeszłym tygodniu w kościele było zbyt wiele osób potwierdza sierżant sztabowy Weronika Czyżewska z kolskiej komendy powiatowej.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, które bardzo szybko potwierdziliśmy. Wszelkie dane dotyczące liczby wiernych przekazaliśmy do powiatowej inspekcji sanitarno-epidemiologicznej – opowiada policjantka. Nie przekazuje, ile dokładnie osób było podczas mszy. - Mogę jedynie zaznaczyć, że wiernych było więcej, niż pozwalają na to obostrzenia sanitarne – mówi sierż. sztab. Czyżewska.
Szefowa kolskiego sanepidu Ewa Lewicka mówi, że decyzje dotyczące wysokości kary jeszcze nie zapadły.
- Sprawa jest o tyle przykra, że osobiście kontaktowałam się z proboszczami parafii na terenie powiatu i przypominałam o obowiązujących ograniczeniach. Przypominałam, że to na nich ciąży obowiązek dopilnowania, aby w świątyniach nie było zbyt wielu osób – podkreśla.
Parafia może zostać ukarana nawet 30 tysiącami złotych kary. Czy tak będzie? Powiatowa inspektor sanitarna na to pytanie odpowiadać nie chce.
- Wychodzę z założenia, że kara musi być proporcjonalna do zawinienia. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że nikt nie może być ponad prawem – podkreśla Ewa Lewicka.
Inny front
Obecnie na kościele imienia Andrzeja Apostoła w Kościelcu wiernych na drzwiach wita przypomnienie, że w świątyni może być tylko jedna osoba na 20 metrów kwadratowych. Oprócz tego wierni są zobowiązani do noszenia maseczek, dezynfekcji rąk i trzymania dystansu społecznego.
Niestety nie udało nam się skontaktować z proboszczem. Nikt nie odbiera numeru kontaktowego do parafii. Nieskuteczna okazała się też wizyta na plebanii, bo nikt nam nie otworzył.
Poprosiliśmy o komentarz kurię diecezjalną we Włocławku, do której należy parafia w Kościelcu. Kiedy go otrzymamy, opublikujemy go w tym miejscu.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź