Dożywocie grozi 26-latkowi oskarżonemu o molestowanie siedmiomiesięcznej dziewczynki. Proces mężczyzny toczy się w Kaliszu za zamkniętymi drzwiami. Jak przekazał obrońca oskarżonego, nie przyznaje się on do winy.
Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu ruszył proces w sprawie molestowania siedmiomiesięcznej dziewczynki. Na ławie oskarżonych zasiada 26-latek. Ze względu na dobro dziecka wyłączono jawność.
Na czwartkowe posiedzenie zaplanowano złożenie wyjaśnień przez oskarżonego, przez matkę dziewczynki oraz lekarzy. Kolejną rozprawę zaplanowano na piątek. Wówczas przed sądem zeznania złożą pracownicy ośrodka leczenia uzależnień i kuracjusze.
Matkę zaniepokoiły siniaki
Do skrzywdzenia dziecka miało dojść 2 marca 2023 r. Według śledczych, mężczyzna znał się z matką dziewczynki, ponieważ wspólnie uczestniczyli w terapii odwykowej w jednym z ośrodków dotyczących leczenia uzależnień. Byli w tzw. nieformalnym związku. W tym dniu w godzinach od 18 do 22.30 matka zostawiła dziewczynkę pod opieką mężczyzny. Po powrocie z pracy kobieta odkryła obrażenia u córki. Zaniepokoiły ją siniaki przy udach dziecka, o czym powiadomiła pracowników ośrodka, lekarzy miejscowego szpitala i policję. Lekarze po zbadaniu dziewczynki orzekli, że obrażenia mają charakter seksualny. Przed sporządzeniem aktu oskarżenia prokurator uzyskał trzy opinie biegłych. Jeszcze zanim ruszył proces, prokurator Marcin Urbaniak powiedział, że biegły lekarz z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu stwierdził, że obrażenia u dziewczynki powstały w miejscach newralgicznych z punktu widzenia przestępstw seksualnych. Wykluczył bierny sposób ich postania, czyli na przykład w wyniku upadku dziecka czy przebierania pieluszek. Według biegłego uraz miał charakter mechaniczny, ale nie był w stanie określić, na czym miałby polegać. Dlatego prokurator po kolejną opinię, tym razem genetyczną, wystąpił do Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Za paznokciami dziewczynki wykazano dużą ilość materiału genetycznego, należącego do oskarżonego – powiedział prokurator Urbaniak. Ostatnia opinia została sporządzona przez Wydział Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Te trzy opinie stanowią jedną całość, która dla mnie - jako prokuratora - wskazuje, że do tego czynu doszło – oświadczył śledczy.
Mężczyźnie grozi od 5 lat więzienia do dożywocia
Materiał pozwolił na ustalenie przebiegu zdarzenia. Mężczyzna został oskarżony z art. 197 par.4 kk "o doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem". Czyn uznano za zbrodnię, więc oskarżonemu grozi od pięciu lat więzienia do dożywocia. Adwokat oskarżonego Łukasz Krzyżanowski powiedział przed pierwszą rozprawą, że mężczyzna nie przyznaje się do czynu. - Moim zdaniem te obrażenia spowodowała inna osoba. On nie był jedyny, który w tym czasie miał kontakt z dzieckiem. Oboje (z matką dziewczynki - przyp. red.) przed zdarzeniem znali się od ośmiu miesięcy i byli w nieformalnym związku - powiedział.
"Jest mi bardzo ciężko, żeby udźwignąć krzywdę, którą wyrządzono mojemu dziecku"
Odmiennego zdania jest matka dziecka, która powiedziała, że jest pewna, że obrażenia powstały w wyniku kontaktu córki z oskarżonym. - Tego dnia dziecko przebywało tylko pod jego opieką - powiedziała. Dodała, że na początku, kiedy zobaczyła zasinienia u dziewczynki, nie dopuszczała myśli, że mógł to zrobić właśnie oskarżony. - W życiu nie spodziewałam się tego. Jestem w szoku. Od tego zdarzenia jestem pod opieką psychologa. Jest mi bardzo ciężko, żeby udźwignąć krzywdę, którą wyrządzono mojemu dziecku. Nie mam już do nikogo zaufania - dodała. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że mężczyzna w momencie czynu miał możliwość pokierowania swoim postępowaniem i może brać udział w procesie.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: PAP