Zauważył, jak dziewczynka jadąca na sankach wjeżdża do lasu i spada do górskiego potoku. Nie zastanawiał się ani chwili. Ruszył z pomocą i wraz z innym mężczyzną wydostał dziewczynkę z wody. Teraz postawę policjanta z Międzyrzecza chwalą jego koledzy. On sam bohaterem się nie czuje.
Sylwester Napierała, policjant z Międzyrzecza (woj. lubuskie), był razem ze swoją rodziną na feriach zimowych w Czechach. Tam zauważył, że mała dziewczynka zjeżdżająca na sankach wjechała w las i spadła ze skarpy. Natychmiast ruszył na pomoc.- Okazało się, że sanki skręciły, przejechały obok drzew i zatrzymały się w górskim potoku - tłumaczy Justyna Łętowska z międzyrzeckiej policji.Oni ruszyli, reszta patrzyłaW pobliżu dziewczynki było kilkadziesiąt osób. Ale tylko dwójka mężczyzn zareagowała na krzyki przerażonej matki.- Aspirant sztabowy Sylwester Napierała natychmiast rzucił się na pomoc. Pokonał skarpę razem z drugim mężczyzną, wydostał dziewczynkę z wody i przekazał rodzinie. Na szczęście nic poważnego jej się nie stało - relacjonuje Łętowska.Policjant nie czuje się bohaterem. Mówi, że jego zachowanie to normalny odruch. - Powiedział, że nie dopuszcza do siebie myśli, by w podobnej sytuacji ktoś mógł postąpić inaczej - podkreśla Mateusz Sławek z lubuskiej policji.Doświadczony policjantSylwester Napierała pracuje w policji od 18 lat. Teraz jest zastępcą dyżurnego w Komendzie Powiatowej Policji w Międzyrzeczu. - Codziennie ma styczność z ratowaniem ludzkiego życia. To on jako pierwszy odbiera zgłoszenia od mieszkańców, którzy potrzebują pomocy i to on często decyduje o rozlokowaniu patroli, które udzielają pomocy mieszkańcom - wyjaśnia Sławek.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Międzyrzecz