Mieszkanka Jastrowia (Wielkopolska) spotkała na dworcu kobietę, która potrzebowała pomocy. Nie mogły się porozumieć, więc Polka wezwała patrol policji. - Głodna i zmarznięta obywatelka Norwegii od kilku godzin przebywała na dworcu, gdzie planowała spędzić noc - relacjonuje rzecznik złotowskiej policji.
Zgłoszenie od zaniepokojonej mieszkanki miasta wpłynęło na dyżurkę policji w Jastrowiu w niedzielę wieczorem. Chciała pomóc kobiecie, którą spotkała przypadkiem na terenie tamtejszej stacji kolejowej. Sama nie była w stanie. - Z uwagi na barierę językową nie mogła się z nią porozumieć - mówi Maciej Forecki ze złotowskiej policji.
Udało się to dwóm policjantom, którzy przyjechali na miejsce. - Rozmawiając na przemian w języku angielskim i niemieckim ustalili, co się stało - informuje Forecki.
"Szuka spokojnego miejsca do życia"
Kobieta opowiedziała im, że pochodzi z małej miejscowości w Norwegii, a do Polski przyjechała z zamiarem zamieszkania tu na stałe. - 56-latka mówiła, że szuka spokojnego miejsca do życia. Była zrozpaczona, ponieważ po przyjeździe do Jastrowia zorientowała się, że nie posiada przy sobie już żadnych pieniędzy, wszystko wydała na podróż - relacjonuje rzecznik. Dodaje, że kontakt z nią nie był utrudniony, była trzeźwa, nie sprawiała wrażenia osoby chorej, nie wyglądała też na ofiarę przemocy.
- Głodna i zmarznięta obywatelka Norwegii od kilku godzin znajdowała się na terenie dworca, gdzie planowała spędzić noc - dodaje Forecki. Tak się nie stało, mundurowi szybko wezwali na miejsce karetkę i zaczęli szukać stowarzyszenia, które znalazłoby u siebie miejsce dla zdezorientowanej Norweżki.
- Zespół pogotowia ratunkowego udzielił jej pomocy medycznej i wykonał test na obecność koronawirusa. Po zwróceniu się do Pilskiego Centrum Pomocy Bliźniemu stróże prawa otrzymali zapewnienie, że kobiecie zostanie tam udzielone niezbędne wsparcie. - kończy rzecznik policji w Złotowie. Funkcjonariusze odwieźli ją do Piły, gdzie do teraz przebywa.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: KPP Złotów