"Mały i odważny" - tak zagraniczny gość opisuje polskiego Mikrusa w kronice propagandowej sprzed 60 lat. Na filmie możemy zobaczyć, jakie auta prezentowano wówczas na Międzynarodowych Targach Poznańskich i porównać je z tymi, które dziś można zobaczyć podczas Poznań Motor Show.
- Na naszych taśmach zobaczyć można prototyp syreny z 1955 roku. Samochody z krajów zachodnich jak jaguary czy mercedesy. Nigdzie nie można było zobaczyć takiego przekroju motoryzacji, jak na targach. Tu był inny świat - opowiada Tomasz Mikszo, archiwista MTP.
Zwiedza targi z towarzyszką
Kronika opowiada historię zagranicznego gościa, który odwiedza Międzynarodowe Targi Poznańskie. Nie jest to jego pierwsza wizyta w Poznaniu. Jak sam mówi, przyciągają go trzy rzeczy: piękne miasto, targi i Maria.
"Nigdy nie sądziłem, że Targi i handel są jej zawodem i hobby" - mówi. We dwójkę razem obchodzą całe targi, które wtedy nie były imprezami branżowymi jak teraz. Raz w roku odbywały się Międzynarodowe Targi Poznańskie, które obejmowały wszystkie gałęzie gospodarki.
Zaglądamy więc na dział motoryzacyjny. A tam, na polskim stoisku poczciwy Mikrus. "Miła nazwa dla czegoś małego i odważnego zarazem" - ocenia obcokrajowiec.
Dla niewtajemniczonych: Mikrus to polski samochód "dla mas" wzorowany na niemieckich Goggomobil. Pierwsze auto wyjechało z fabryki w 1957 r. Jego historia była bardzo krótka - ostatni egzemplarz wyprodukowano w 1960 r. Dlaczego z niego zrezygnowano? Do dziś nie podano oficjalnej przyczyny. Prawdopodobnie zaważyły na tym naciski ze strony niemieckiej firmy, by wykupić licencję na dalszą produkcję. Powstało zaledwie 1728 takich samochodów.
Na kolejnych obrazkach widzimy m.in. żuka i samochody zagraniczne. To one zawsze stanowiły największą atrakcję dla polskich zwiedzających.
- Wystawcy zagraniczni prezentowali wyroby bezwzględnie wzbudzające zachwyt zwiedzających, niedostępne w PRL. Stoiska Mercedesa, Fiata, ale także Skody były oblegane przez rodzimych miłośników motoryzacji - wspomina Mikszo.
"W Poznaniu byliśmy szczęśliwi, że chłonęliśmy atmosferę tego zachodu"
Sam z rozrzewnieniem ogląda scenę, w której hostessa wręcza zwiedzającym kolorowe prospekty. - Pamiętam jaki byłem szczęśliwy niosąc foldery samochodów zachodnich. Byłem królem podwórka! Była przepaść między ówczesną Polską a krajami zachodnimi. My w Poznaniu byliśmy szczęśliwi, że chłonęliśmy atmosferę tego Zachodu. Ja na targi chodziłem nie po to, by zobaczyć maszynę do produkcji skarpet, tylko, żeby dotknąć te samochody. I wychodziłem szczęśliwy z foliówką i długopisem - opowiada.
Jak dodaje, w filmie oczywiście nie mamy przedsiębiorcy z Wielkiej Brytanii, a grającego go aktora. Podobnie jak w filmie z 1961 roku, gdy w rolę dziennikarza z NRD wcielił się znany później polski aktor Mieczysław Pawlikowski. - Z tego co wiem, i tutaj mamy ciekawą postać, towarzyszkę gościa z zagranicy grać miała ówczesna wicemiss Wielkopolski - opowiada Mikszo.
I zwraca uwagę na styl tego filmu. - To "propagandówka" zrobiona zupełnie inaczej niż wtedy w Polsce. U nas w tym czasie królowała Polska Kronika Filmowa a w niej węgiel, węgiel i socjalizm. Tu nie ma słowa o polityce. Jest za to kolorowa historia jak z Hollywood. Przyjeżdża ktoś ważny z zagranicy, dostaje na miejscu asystentkę, częstowany jest papierosami... Widać, że ten film był robiony dla zagranicy - mówi Mikszo.
Największe takie targi w Polsce
Dziś targi motoryzacyjne są osobną imprezą na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Poznań Motor Show to największe wydarzenie motoryzacyjne w Polsce. Od czwartku w Poznaniu oglądać można ponad tysiąc pojazdów, w tym 60 motoryzacyjnych premier.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum MTP