Podejrzany uwolnił się z kajdanek i uciekł. "Żółta kartka" dla policjantów

30-latek wyswobodził się z kajdanek i uciekł policjantom
Prokuratura o umorzeniu śledztwa w sprawie policjantów
Źródło: tvn24

Policjanci konwojowali podejrzanego na badanie. Adam D. wyswobodził się z kajdanek i przy pierwszej okazji uciekł. Prokuratura sprawdzała, jak to się stało, że podejrzany o zabójstwo 30-latek znalazł się na wolności.

Mieli go zawieźć na badanie psychiatryczne. Kiedy podjechali z podejrzanym przed szpital, ten wyskoczył z samochodu i uciekł.

Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim zakończyła postępowanie przygotowawcze w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dwóch policjantów zajmujących się konwojem Adama D. 30-latek był podejrzany o zabójstwo starszej kobiety.

Kajdanki były wadliwe

Postępowanie miało wyjaśnić dwie kluczowe kwestie. Po pierwsze, jak Adam D. wyswobodził się z kajdanek. Po drugie czy policjanci przyczynili się do ucieczki więźnia.

Ustalono, że konwój 30-latka odbywał się dwuetapowo. Najpierw dwóch policjantów przewiozło go z Międzyrzecza do Gorzowa. I tam mężczyznę przejęło dwóch kolejnych policjantów, którzy pojechali z nim do szpitala.

- W chwili przekazania 30-latek miał kajdanki na nogach, a przejmujący go funkcjonariusze założyli mu jeszcze kajdanki z przodu na ręce - tłumaczy Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

Postępowanie wykazało, że kajdanki założone na nogi były wadliwe. To może tłumaczyć, dlaczego Adam D. tak łatwo się ich pozbył. O kajdankach, które znajdowały się na rękach, nic nie wiadomo, bo 30-latek uciekł z nimi, a potem się ich pozbył.

Pod lupę wzięto też sposób konwojowania. Wiadomo, że Adam D. był sam w przedziale konwojowym, a dwaj policjanci siedzieli z przodu pojazdu. Tymczasem zalecane jest, by jeden z funkcjonariuszy jechał razem z zatrzymanym.

- Rzeczywiście, taki sposób jest zalecany, ale ważniejsze jest zarządzenie, a to dopuszcza sposób, jaki wybrali ci policjanci - dodaje Witkowski.

"Dostali żółtą kartkę"

Prokuratura umorzyła postępowanie. Gdyby tak się nie stało, policjantom groziłyby nawet trzy lata więzienia.

Nie unikną za to konsekwencji służbowych. Obaj policjanci otrzymali ostrzeżenie.

- To jest kara dyscyplinarna, ostrzeżenie o niepełnej przydatności do pracy na zajmowanym stanowisku. Powiedziałbym, że to taka średnia kara, która mieści się w środku tabeli różnych kar. To jest taka "żółta kartka". Ostrzeżenie, że następnym razem kara będzie dotkliwsza, a nawet może to być wydalenie ze służby - tłumaczy Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji.

Takie ostrzeżenie jest wpisywane do akt danego policjanta. Przez rok taki funkcjonariusz nie może otrzymać premii, nagrody czy awansu.

Dariusz Nowak o karze dla policjantów

Dariusz Nowak o karze dla policjantów

Wyskoczył i uciekł

Do ucieczki więźnia doszło w kwietniu br., podczas konwoju do szpitala psychiatrycznego przy ulicy Walczaka w Gorzowie Wielkopolskim. Podejrzany był przewożony z Międzyrzecza na badania. Gdy funkcjonariusze konwojujący otworzyli przedział dla przewożonych osób, podejrzany wyskoczył z pojazdu i uciekł.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że 30-latek oswobodził się z kajdanek w radiowozie. Pobiegł w kierunku ogródków działkowych.

Szukało go ponad 260 funkcjonariuszy przy wparciu policyjnego śmigłowca.

Dopiero po 12 godzinach obławy, tuż przed północą, mężczyzna został zatrzymany w Drezdenku przez miejscowych policjantów. - Kluczowa okazała się informacja od kobiety, która zauważyła mężczyznę odpowiadającemu rysopisowi podejrzanego w rejonie Drezdenka. Niezwykle istotny i godny odnotowania był fakt, że kobieta utrzymywała łączność z dyżurnym, przekazując precyzyjną relację o pozycji zbiega - informował wówczas Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.

Sprawą ucieczki od razu zajął się Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.

Podejrzany w sprawie śmierci starszej kobiety

30-latek to podejrzany w sprawie śmierci 78-letniej mieszkanki Sulęcina. W lutym miał wtargnąć do mieszkania pokrzywdzonej, obezwładnić ją, skrępować ręce i nogi, a usta zakleić taśmą izolacyjną. Później miał splądrować mieszkanie i ukraść kobiecie pieniądze oraz biżuterię. 78-latka - w następstwie poniesionych obrażeń i braku możliwości swobodnego oddychania - zmarła.

Mężczyzna uciekł sprzed szpitala na ulicy Walczaka w Gorzowie:

Autor: aa//ec / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: