Nie jeden, a dwa samochody będą ścigać zawodników w trakcie biegu Wings For Life World Run, ale tylko jeden z nich będzie ruchomą linią mety. O tym jak wyglądać będzie pościg za biegaczami opowiada Michał Krajewski, producent imprezy.
- Te samochody to jeden z najważniejszych i najbardziej unikalnych elementów biegu - mówi Krajewski.
Na dachach aut przyczepione będą ogromne konstrukcje. To niejako mózgi całej globalnej operacji. Zamontowane tam urządzenia będą przetwarzać wyniki zawodników i wysyłać do bazy danych wszystkich 34 biegów na całym świecie.
Wyniki z auta w świat
- Będziemy tu montować anteny, które będą reagowały na chipy umieszczone w numerach zawodników. Będą je sczytywać i zatrzymywać licznik zawodników. Będziemy wiedzieć wtedy, kiedy zawodnik ukończył trasę, jaki osiągnął dystans i, jaki czas - wyjaśnia Krajewski.
Globalny system zarządzania jest dosyć skomplikowany. - Mamy ponad 88 tys. zawodników na trasie, wszystkich musimy na bieżąco sczytywać, wysyłać dane z tych samochodów w niebo i odbierać je w innej części globu - mówi Krajewski.
Zawodników ściga cały konwój
Choć za biegaczami pojedzie tylko jedna "meta", w trasę wyruszą dwa auta.
- Nie możemy sobie jednak pozwolić na błąd. W związku z tym są dwa samochody. Jeden to tzw. "backup" czyli zapas. Gdyby coś się stało, to jeden samochód zastępuje drugi. To identyczne auta z identycznym sprzętem - tłumaczy Krajewski.
Przed samochodem pościgowym pojedzie konwój innych pojazdów, które sygnalizować będą uczestnikom zawodów, że zbliża się do nich meta. - To są quady, rowerzyści, którzy są "pusherami" czyli mają niejako obowiązek zaprosić ludzi do zgrupowania się na jednym pasie ruchu, by te auta mogły spokojnie przejechać - tłumaczy producent biegu.
Kilkanaście kamer, dwa helikoptery
Skomplikowana logistyka biegu to jednak nie tylko procedura ścigania zawodników. Organizatorzy sporą uwagę przywiązują także do jakości przekazu telewizyjnego z zawodów.
- Będziemy mieć trzy kamery na linii startu a następnie będziemy pokazywać najlepsze ujęcia z trasy - wyjaśnia Olga Naparty z komitetu organizacyjnego imprezy. Dwie kamery pojadą na motocyklu. - Jedna z nich będzie jechała przed najszybszym uczestnikiem, czyli mężczyzną i druga, która pokaże najszybszą kobietę. Nad wszystkim będzie czuwał nasz dedykowany helikopter, który ten przesył będzie przekazywał do centrali - kończy Naparty.
Bieg z wielu kamer, w tym z pokładu Błękitnego24, transmitować będzie TVN24. Multitransmisję z zawodów śledzić będzie można na tvn24.pl.
Wielki bieg w niedzielę
Wings for Life to ogólnoświatowa impreza, która odbędzie się 4 maja w 34 miejscach na całym świecie. O tej samej godzinie (10 czasu UTC) na sześciu kontynentach biegacze wystartują w biegu, którego celem będzie jak najdłużej uciekać... mecie.
Jest to bowiem pierwszy bieg, w którym meta nie będzie czekać na biegacza, tylko go gonić. Pół godziny po starcie, w ślad za uczestnikami wyruszy samochód, wyposażony w czujniki, które pozwolą zidentyfikować każdego miniętego biegacza. Gdy zawodnik zostanie przez samochód wyprzedzony, kończy udział w imprezie i jest odwożony na start, gdzie czeka z innymi na zwycięzcę. Najlepsi mogą przebiec nawet 75 km. Samochód co godzinę będzie też nieznacznie zwiększał prędkość, aby w końcu dogonić wszystkich biegaczy.
W ten sposób spośród 35 biegów na świecie wyłoniony zostanie mistrz i mistrzyni Wings for Life World Run.
Relacja z biegu na antenie TVN24 i w tvn24.pl.
Autor: FC/ec/kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań