O świcie funkcjonariusze straży miejskiej i policji pojawili się u pani Elżbiety, bezdomnej mieszkającej przy nasypie Poznańskiego Szybkiego Tramwaju. Kobieta decyzją sądu została przetransportowana do Gdańska, gdzie trafi do domu pomocy społecznej. Koczowisko zostało zlikwidowane. - Wszystkie cenne rzeczy trafią do właścicielki - zapewnia Przemysław Piwecki ze straży miejskiej.
Decyzję o przeniesieniu Pani Elżbiety Zielińskiej z Poznania do gdańskiego domu pomocy społecznej podjął Sąd Okręgowy w Poznaniu. Kobieta początkowo nie zamierzała wykonać tego postanowienia i odmówiła dobrowolnego opuszczenia koczowiska na prośbę pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Sąd zdecydował więc że kobieta zostanie doprowadzona do DPS-u przez policję.
Ta, wraz ze strażą miejską, pracownikami MOPR i lekarzami pogotowia ratunkowego pojawiła się po godz. 6 przy ul. Szeligowskiego, gdzie koczowała bezdomna. - Kobieta wyraziła swoje niezadowolenie, ale nie utrudniała czynności funkcjonariuszom. Policjanci pomogli jej wstać, zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i wejść do karetki - mówi Iwona Liszczyńska z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Na badania i do Gdańska
Policja przewiozła kobietę na badania do szpitala. - Lekarz nie stwierdził żadnych przeciwwskazań, by dalej wykonywać czynności. Kobietę odwieziono do Gdańska - podaje Liszczyńska.
Pani Elżbieta trafi do domu pomocy społecznej przy al. Hallera w Gdańsku. - Od 31 stycznia jest tam dla niej przygotowane wolne miejsce - mówi Lidia Leońska z poznańskiego MOPR.
Po opuszczeniu koczowiska przez bezdomną, straż miejska i urzędnicy zabrali się za jego likwidację.
- Miejsce zostało zabezpieczone a wszystkie rzeczy komisyjnie przejrzane i spisano protokół. Wszystkie rzeczy, które stanowią jakąkolwiek wartość, zostały spakowane i zostaną przekazane właścicielce - informuje Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej.
Masa gryzoni
Większość "dobytku" pani Elżbiety jednak trafiło na śmietnik. W namiotach roiło się także od gryzoni - myszy, szczurów czy nornic. - Były tam różne rzeczy: sprzęt elektroniczny, termosy, jakaś torba, rzeczy osobiste. Zdecydowana większość to zapleśniała i zatęchła odzież czy żywność nie nadająca się już do spożycia - wylicza Piwecki.
Pani Elżbieta przebywała w Poznaniu od 2013 r. Mieszkała przy nasypie Poznańskiego Szybkiego Tramwaju, gdzie rozbiła dwa namioty i prowadziła ogródek warzywny. Renty, choć ta jej przysługuje, nie odbiera. Nie ma też dowodu osobistego. Kobieta żywiła się tym, co dostarczali jej mieszkańcy. Donosili oni jej też rzeczy czy koce. Pomocy od urzędników nie chciała przyjmować.
- Pracownicy Straży Miejskiej, MOPR oraz Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych, a także wiele innych osób, również spoza miejskich struktur, wielokrotnie oferowało swoją pomoc, szczególnie nasilając wizyty w okresie jesienno-zimowym. Działania te jednak nie spotkały się ze zrozumieniem pani Elżbiety - podkreśla Rafał Łopka z Urzędu Miasta Poznania.
Wraca skąd przyjechała
Kobieta dwukrotnie była badana przez psychiatrę. - Lekarz jednak twierdził, że zachowanie tej pani znajduje się w ramach normy społecznej, wobec czego nie mogliśmy sprawy przekazać do sądu - wyjaśniała na początku stycznia Leońska. Sytuacja zmieniła się, kiedy na jaw wyszły informacje o tym, że kobieta już wcześniej była leczona w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku. To pozwoliło na złożenie wniosku o umieszczenie w DPS bez jej zgody.
To właśnie w Gdańsku kobieta spędziła większość swojego życia. Dorobiła się spółdzielczego mieszkania, jednak w latach 90. zaczęły się kłopoty. Straciła pracę, a nie miała jeszcze renty, więc nie miała też z czego opłacać rachunków. Około 15 lat temu skończyło się to eksmisją, po której trafiła do mieszkania socjalnego. Cztery lata temu z powodu długów i z niego ją eksmitowano. Wcześniej wzięła kredyt na 8 tys. złotych. Część tej sumy jednak straciła, bo dała się oszukać naciągaczom i kupiła za 2 tys. złotych matę masującą. Zadłużona bezdomna zaczęła wówczas tułaczkę po Polsce. - Odwiedzała kilka większych miast. Do Poznania trafiła po tym, jak jedna z jej koleżanek ze schroniska dla bezdomnych powiedziała, że u nas jest fajnie - wyjaśnia Leońska.
Autor: FC/kv / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań